17-05-2012, 17:22 PM
18-05-2012, 07:15 AM
(17-05-2012, 17:22 PM)Cichlakiler napisał(a): [ -> ]Witam.
Ciekawa wycieczka i fajne zdjecia!
A plaszczki jakies wam sie nie trafily przypadkiem?
Pozdrawiam.
Chodzi o Potamotrygon motoro?
Niestety nie, ale przyznam szczerze ze nawet nie wiem czy występuja w tej części Urugwaju - tj na południu i południowym wschodzie.
19-05-2012, 09:05 AM
Powrót do Salinas, Montevideo i do domu
Poranek przywitał nas wcześnie. Powrót do domu zajął nam jakies 6 godzin z postojami. O poranku wszystko wokół nas spowijała mgła.
Poprzedniego dnia w nocy - jak juz skonczyliśmy biesiade - spadł tak upragniony deszcz z mniej upragnionym bardzo duzym gradem. Nota bene tenże grad przyniósł spore straty w 33, o czym przekonaliśmy sie w drodze powrotnej: połamane drzewa, samochody z wybitymi szybami, nie wspominając o blacharce, która momentami wyglądała jakby ktoś wypróżnił magazynek z jakiegoś karabinu maszynowego, wybite okna w domach - generalnie tylko współczuć.
Mysle że w Polsce byłaby to sprawa do wiadomości, natomiast tutaj w tv słowa nie wspomniano o tym zdarzeniu. Ludzie byli jakoś tak dziwnie spokojni, tak jakby był to kolejny dzień w którym muszą sie zmagać z kolejnym zdarzeniem losu.
W Centuriones natomiast panowała radość bo w końcu "Bóg Deszczu" sie nad nimi zlitował i zesłał wode z nieba na ziemie. żartuje oczywiście, bo ludziom tam mieszkającym do śmiechu nie było, ale faktycznie beczki zapełniły sie w momencie wodą deszczową i w końcu było można sie normalnie umyć Poza tym to chrześcijanie
W tym dniu nic sie ciekawego nie działo. Przyjechaliśmy do Salinas, rozpakowaliśmy samochód, potem zajęliśmy sie rybami i sprawdziliśmy jak sie mają te wysłane z 33. Wszystko było ok, poza jedna rybą, która zeszła, czyli duzym samcem Gymnogenys (w tym momencie nie pamietam juz skąd był delikwent). Jak na może 400-500 złapanych ryb, wynik był imponujący.
Nastał wieczór i pora grilla Wszyscy czekali z niecierpliwością az na ich talerzach pjawi sie grilowana wołowina i zebereczka. W końcu wszyscy poczuli pewnego rodzaju ulge i rozluźnienie
Następnego dnia pojechaliśmy do Montevideo, ale tez tego dnia Ken miał juz swój samolot. Dlatego od samego rana zaczęło sie pakowanie ryb. Ken pokazał mi jak pakować ryby do boksów tj ile wody i ile tlenu. Wówczas dopiero przekonałem sie jakie worki nalezy brać na wyprawy Ja wziąłem oczywiście te duże - no bo chciałem duuuuuze ryby łapać i najlepiej duuuuzo. Niestety tak to nie zadziałało na miejscu, ale koledzy pomogli i pożyczyli
Ken nie uzywa wogóle gumek(recepturek) do wiązania worków, co mnie zdziwiło przy takim sposobie transportu i czasie jakie ryby miały byc transportowane. Wlewa tylko tyle wody aby ryba ja poczuła i lekko pokryła w poziomie, reszta to tlen. Dlaczego: chodzi przede wszystkim o: ilość worków i ciężar walizki
Ja tego nie zrobiłem i potem sie bardzo z tego cieszyłem.
Pakowanie zajęło nam jakieś 4 godziny - dwie wielkie walizy i w nich 4 boksy: dwa duze i dwa malutkie.
Zapakowaliśmy wszystko do samochodu i do Montevideo. Cóż moge powiedzieć o tym mieście? Wywarło na mnie duze wrażenie, bo wyglądało jakby zatrzymało sie w czasie - lata jakies 70-80 które panowały w Europie. Mysle że część zdjęć to pokaże.
Oczywiście nowa część miasta - ta od strony plaż - jest nowoczesna. Natomiast ja piszac o czasie mialem na myśli stara część
W mieście przeważa zabudowa raczej niska. Oczywiście dominanty są, ale wysokość srednia kamienic to 4-5 kondygnacji. W Montevideo panuje obowiązek odnowy kamienicy zaraz po jej zakupie, dlatego duza część kamienic jest remontowanych, co akurat dobrze zrobi temu miastu
Wstapiliśmy tez do lokalnego jubilera. Urugwaj słynie z wydobycia Ametystu. W naturze kamien ten wygląda fantastycznie. Na zewnątrz zwykły kamień, a wewnątrz mieniące sie filoletem połączone kryształki. Felipe miał je w baniakach - wygladały fantastycznie i bardzo naturalnie.
Popołudniu odwieźliśmy Ken'a na lotnisko. Łez nie było, ale jakoś tak robiło sie smutno, bo wyprawa dobiegała nieuchronnie ku końcowi.
Nastepnego dnia ja i Mat wyjeżdzalismy. Lot miałem o 12.30, a Mat o 18.30. Wieczorem juz zacząłem pokować ryby. Wszystkie małej wielkości. Rano natomiast wyłacznie duże - mało ich tez nie było. Pobudka zatem była juz o 5.00
Zapomniałem Wam wspomnieć, ze wracałem juz z większa ilościa walizek z trzema:-).
Podróż powrotna trwała poonownie ponad 24h. Tym razem jednak nie było żadnych opoźnień. Bałem sie co bedzie z rybami, ale wyobraźcie sobie, ze wszystkie przezyły ta pordóż, a przeciez leciały w luku bagażowym, bez naklejek ze zwierzęta i nie rzucać itd. Po wyjęciu obie walizki ciekły. W jednej miałem ubrania i inne pierdoloty.
Koniec końców byłem zadowolony, bo zobaczyłem wiele, dowiedziałem sie dwa razy więcej, a w moich akwariach teraz pływają ryby z tego pieknego kraju i mam nadzieje ze nie zmienią zdania
[attachment=1797][attachment=1800][attachment=1802][attachment=1803][attachment=1798][attachment=1805][attachment=1806][attachment=1807][attachment=1801][attachment=1799][attachment=1804]
Poranek przywitał nas wcześnie. Powrót do domu zajął nam jakies 6 godzin z postojami. O poranku wszystko wokół nas spowijała mgła.
Poprzedniego dnia w nocy - jak juz skonczyliśmy biesiade - spadł tak upragniony deszcz z mniej upragnionym bardzo duzym gradem. Nota bene tenże grad przyniósł spore straty w 33, o czym przekonaliśmy sie w drodze powrotnej: połamane drzewa, samochody z wybitymi szybami, nie wspominając o blacharce, która momentami wyglądała jakby ktoś wypróżnił magazynek z jakiegoś karabinu maszynowego, wybite okna w domach - generalnie tylko współczuć.
Mysle że w Polsce byłaby to sprawa do wiadomości, natomiast tutaj w tv słowa nie wspomniano o tym zdarzeniu. Ludzie byli jakoś tak dziwnie spokojni, tak jakby był to kolejny dzień w którym muszą sie zmagać z kolejnym zdarzeniem losu.
W Centuriones natomiast panowała radość bo w końcu "Bóg Deszczu" sie nad nimi zlitował i zesłał wode z nieba na ziemie. żartuje oczywiście, bo ludziom tam mieszkającym do śmiechu nie było, ale faktycznie beczki zapełniły sie w momencie wodą deszczową i w końcu było można sie normalnie umyć Poza tym to chrześcijanie
W tym dniu nic sie ciekawego nie działo. Przyjechaliśmy do Salinas, rozpakowaliśmy samochód, potem zajęliśmy sie rybami i sprawdziliśmy jak sie mają te wysłane z 33. Wszystko było ok, poza jedna rybą, która zeszła, czyli duzym samcem Gymnogenys (w tym momencie nie pamietam juz skąd był delikwent). Jak na może 400-500 złapanych ryb, wynik był imponujący.
Nastał wieczór i pora grilla Wszyscy czekali z niecierpliwością az na ich talerzach pjawi sie grilowana wołowina i zebereczka. W końcu wszyscy poczuli pewnego rodzaju ulge i rozluźnienie
Następnego dnia pojechaliśmy do Montevideo, ale tez tego dnia Ken miał juz swój samolot. Dlatego od samego rana zaczęło sie pakowanie ryb. Ken pokazał mi jak pakować ryby do boksów tj ile wody i ile tlenu. Wówczas dopiero przekonałem sie jakie worki nalezy brać na wyprawy Ja wziąłem oczywiście te duże - no bo chciałem duuuuuze ryby łapać i najlepiej duuuuzo. Niestety tak to nie zadziałało na miejscu, ale koledzy pomogli i pożyczyli
Ken nie uzywa wogóle gumek(recepturek) do wiązania worków, co mnie zdziwiło przy takim sposobie transportu i czasie jakie ryby miały byc transportowane. Wlewa tylko tyle wody aby ryba ja poczuła i lekko pokryła w poziomie, reszta to tlen. Dlaczego: chodzi przede wszystkim o: ilość worków i ciężar walizki
Ja tego nie zrobiłem i potem sie bardzo z tego cieszyłem.
Pakowanie zajęło nam jakieś 4 godziny - dwie wielkie walizy i w nich 4 boksy: dwa duze i dwa malutkie.
Zapakowaliśmy wszystko do samochodu i do Montevideo. Cóż moge powiedzieć o tym mieście? Wywarło na mnie duze wrażenie, bo wyglądało jakby zatrzymało sie w czasie - lata jakies 70-80 które panowały w Europie. Mysle że część zdjęć to pokaże.
Oczywiście nowa część miasta - ta od strony plaż - jest nowoczesna. Natomiast ja piszac o czasie mialem na myśli stara część
W mieście przeważa zabudowa raczej niska. Oczywiście dominanty są, ale wysokość srednia kamienic to 4-5 kondygnacji. W Montevideo panuje obowiązek odnowy kamienicy zaraz po jej zakupie, dlatego duza część kamienic jest remontowanych, co akurat dobrze zrobi temu miastu
Wstapiliśmy tez do lokalnego jubilera. Urugwaj słynie z wydobycia Ametystu. W naturze kamien ten wygląda fantastycznie. Na zewnątrz zwykły kamień, a wewnątrz mieniące sie filoletem połączone kryształki. Felipe miał je w baniakach - wygladały fantastycznie i bardzo naturalnie.
Popołudniu odwieźliśmy Ken'a na lotnisko. Łez nie było, ale jakoś tak robiło sie smutno, bo wyprawa dobiegała nieuchronnie ku końcowi.
Nastepnego dnia ja i Mat wyjeżdzalismy. Lot miałem o 12.30, a Mat o 18.30. Wieczorem juz zacząłem pokować ryby. Wszystkie małej wielkości. Rano natomiast wyłacznie duże - mało ich tez nie było. Pobudka zatem była juz o 5.00
Zapomniałem Wam wspomnieć, ze wracałem juz z większa ilościa walizek z trzema:-).
Podróż powrotna trwała poonownie ponad 24h. Tym razem jednak nie było żadnych opoźnień. Bałem sie co bedzie z rybami, ale wyobraźcie sobie, ze wszystkie przezyły ta pordóż, a przeciez leciały w luku bagażowym, bez naklejek ze zwierzęta i nie rzucać itd. Po wyjęciu obie walizki ciekły. W jednej miałem ubrania i inne pierdoloty.
Koniec końców byłem zadowolony, bo zobaczyłem wiele, dowiedziałem sie dwa razy więcej, a w moich akwariach teraz pływają ryby z tego pieknego kraju i mam nadzieje ze nie zmienią zdania
[attachment=1797][attachment=1800][attachment=1802][attachment=1803][attachment=1798][attachment=1805][attachment=1806][attachment=1807][attachment=1801][attachment=1799][attachment=1804]
Killifish
19-05-2012, 11:42 AM
Mmm... Coz ja moge napisac. Czekalem cierpliwie az "wrocisz" i powiem szczerze, czytajac kolejne odslony, chcialem aby ten powrot odkladal sie w czasie. Dzis przeczytalem i obejrzalem calosc relacji raz jeszcze i kurcze, wieczorem przy piwku zrobie to znow. Fantastyczny material, kwiecisty jezyk, swietne foty, czytajac czulem sie uzalezniony jak po Yerba Mate Bede mial kilka pytan, ale to wieczorkiem tak naukowym okiem praktyka zerkne na calosc.
Dzieki Piotrze za cudowne chwile zachwytu i smiechu.
Dzieki Piotrze za cudowne chwile zachwytu i smiechu.
19-05-2012, 20:44 PM
(19-05-2012, 11:42 AM)Killifish napisał(a): [ -> ]Mmm... Coz ja moge napisac. Czekalem cierpliwie az "wrocisz" i powiem szczerze, czytajac kolejne odslony, chcialem aby ten powrot odkladal sie w czasie. Dzis przeczytalem i obejrzalem calosc relacji raz jeszcze i kurcze, wieczorem przy piwku zrobie to znow. Fantastyczny material, kwiecisty jezyk, swietne foty, czytajac czulem sie uzalezniony jak po Yerba Mate Bede mial kilka pytan, ale to wieczorkiem tak naukowym okiem praktyka zerkne na calosc.
Dzieki Piotrze za cudowne chwile zachwytu i smiechu.
Alez nie ma za co Ciesze się że sie podobało i ze mogłem sie podzielić tą przygoda z Wami.
Czekam na pytania z nadzieją że bedę znał odpowiedzi
19-05-2012, 21:38 PM
Jakbym skończył dobrą książkę. Tym razem nie mam pytań ;-D
Killifish
19-05-2012, 23:11 PM
Hola
1. Jak zrozumialem z calej relacji, ryby odlawiales w poludniowej i wschodniej czesci kraju: Departamenty Maldonado,Treinta y Tres, Cerra Largo(edit:poprawione thx M_H)?
2. Czy w odlawianych rybach trafialy sie wachlarki Austrolebias cheradophilus, prognathus, viarius (te byly marzeniem mego ojcja, teraz rozumiecie moj nick)? Wiem, ze wystepuja w Negro i raz slyszalem, ze w Rio Olimar Grande, dlatego pytam o te endemity.
3. Trafialy sie Apistogramma commbrae - A93? One raczej N-W kraju nad Urugwajem ale zapytam, bo ciekawe rybki.
4. Zyworodki? Wiesz jakie? Cnesterodon carnegiei, decemmaculatus, holopteros?
5. Kirysy zabierales do PL? Te odlowione w Aquas Blancas sa chyba odmiana Corydoras aeneus. Masz jakies info na ten temat od Felipe?
Wkradla sie mala literowka w Twoja relacje. Piszesz: Trienta y Tres a powinno byc Treinta y Tres. Nazwa od 33 Orientalczykow, ktorzy walczyli o niepodleglosc Urugwaju. Male zboczenie historyczne, dlatego o tym wspominam.
1. Jak zrozumialem z calej relacji, ryby odlawiales w poludniowej i wschodniej czesci kraju: Departamenty Maldonado,Treinta y Tres, Cerra Largo(edit:poprawione thx M_H)?
2. Czy w odlawianych rybach trafialy sie wachlarki Austrolebias cheradophilus, prognathus, viarius (te byly marzeniem mego ojcja, teraz rozumiecie moj nick)? Wiem, ze wystepuja w Negro i raz slyszalem, ze w Rio Olimar Grande, dlatego pytam o te endemity.
3. Trafialy sie Apistogramma commbrae - A93? One raczej N-W kraju nad Urugwajem ale zapytam, bo ciekawe rybki.
4. Zyworodki? Wiesz jakie? Cnesterodon carnegiei, decemmaculatus, holopteros?
5. Kirysy zabierales do PL? Te odlowione w Aquas Blancas sa chyba odmiana Corydoras aeneus. Masz jakies info na ten temat od Felipe?
Wkradla sie mala literowka w Twoja relacje. Piszesz: Trienta y Tres a powinno byc Treinta y Tres. Nazwa od 33 Orientalczykow, ktorzy walczyli o niepodleglosc Urugwaju. Male zboczenie historyczne, dlatego o tym wspominam.
20-05-2012, 10:16 AM
(19-05-2012, 23:11 PM)Killifish napisał(a): [ -> ]Hola
1. Jak zrozumialem z calej relacji, ryby odlawiales w poludniowej i wschodniej czesci kraju: Departamenty Maldonado,Treinta y Tres, Carra Largo?
2. Czy w odlawianych rybach trafialy sie wachlarki Austrolebias cheradophilus, prognathus, viarius (te byly marzeniem mego ojcja, teraz rozumiecie moj nick)? Wiem, ze wystepuja w Negro i raz slyszalem, ze w Rio Olimar Grande, dlatego pytam o te endemity.
3. Trafialy sie Apistogramma commbrae - A93? One raczej N-W kraju nad Urugwajem ale zapytam, bo ciekawe rybki.
4. Zyworodki? Wiesz jakie? Cnesterodon carnegiei, decemmaculatus, holopteros?
5. Kirysy zabierales do PL? Te odlowione w Aquas Blancas sa chyba odmiana Corydoras aeneus. Masz jakies info na ten temat od Felipe?
Wkradla sie mala literowka w Twoja relacje. Piszesz: Trienta y Tres a powinno byc Treinta y Tres. Nazwa od 33 Orientalczykow, ktorzy walczyli o niepodleglosc Urugwaju. Male zboczenie historyczne, dlatego o tym wspominam.
Ad1. zgadza sie plus dodatkowo Lavalleja (Aquas Blancas) Rocha.
Literówki niestety mi się zdarzają, ale pociesza mnie fakt iż: I'm not alone
Tobie też malutka literóweczka sie wkradła zamiast Carra Largo, powinno być Cerro Largo. W tym departamencie jest miejscowość Centuriones - na granicy z Brazylią.
Ad2. Nie odlowiłem tych slicznych ryb, ale nie wszystkie ryby dokumentowałem, które odławialiśmy. Na Rio Olimar zaciągaliśmy sieć, więc kto wie. Zapytam kolegów czy przypadkowo cos im nie wpadło.
Ad3. Tak jak piszesz występują na północnym zachodzie. Podaje link do mapki, gdzie masz zaznaczone orientacyjne miejsca odłowów.
http://www.aqvaterra.com/map_apistogramma.php
Ad4. Żyworódki - to nie moja bajka. Słuzą mi jedynie do karmienia młodych pielęgnic. Była ich masa - różnych. Zapytam Kena i Mata co odłowili. Może będą mieć jakieś fotki dodatkowo.
Ad5. Kirysów niestety ale nie przywiozłem do kraju. Niemniej jednak przywiozę w przyszłym roku, ponieważ juz zaczynam organizowac wyjazd na Luty-Kwiecien 2013 na północ kraju - głownie piranie i creni, ale tym razem bede miał większe walizki
O szczegóły dowiem sie od Felipe - niestety nie wiem.
Killifish
20-05-2012, 10:51 AM
Ad1. Faktycznie Ale po to jesteśmy, by się uzupełniać
Ad2. Bylbym wdzięczny.
Ad3. Mapka mi znana, ale wolałem zapytać, bo kto wie co w wodzie było
Ad4. Mnie interesują jako uzupełnienie. Gdyby koledzy coś mieli to bardzo chętnie przeczytam/zobaczę.
Ad5. Szkoda, ale cierpliwie poczekam i na info od Felipe i na kolejny wyjazd
Dzieki bardzo
Ad2. Bylbym wdzięczny.
Ad3. Mapka mi znana, ale wolałem zapytać, bo kto wie co w wodzie było
Ad4. Mnie interesują jako uzupełnienie. Gdyby koledzy coś mieli to bardzo chętnie przeczytam/zobaczę.
Ad5. Szkoda, ale cierpliwie poczekam i na info od Felipe i na kolejny wyjazd
Dzieki bardzo
20-05-2012, 14:08 PM
Jestem pod wrażeniem
Zazdroszczę!
Zazdroszczę!