02-09-2011, 09:10 AM
02-09-2011, 10:06 AM
Będę dokumentował, bo jest co.
lukhil
02-09-2011, 11:29 AM
Ruki jaki powinien byc minimalny zbiornik dla tych ryb?
02-09-2011, 11:33 AM
Doradza się baniaki o długości minimum 100 cm. Mi się udaje w baniaku o dnie 80x40, ale mam zgraną parę.
05-09-2011, 01:18 AM
Maluchy szybko rosną. Już podrosły o całą płetwę ogonową.
Poszukują pokarmu tak jak na małe barwniaki przystało- "gryząc" piasek, po przekopywaniem tego nazwać nie można. Uwielbiają naupliusy, ale to żadna nowość, wszystkie ryby ją uwielbiają.
Rodzice zgodni, ale pilnują młodych tak sobie. Przy większym lub bardziej drapieżnym towarzystwie młode by już zostały pożarte.
Potrafią je zostawić na minutę, dwie, tylko po to by się najeść. Wouri się zamieniały rolami w trakcie opieki, by współtowarzysz mógł zjeść/odpocząć. Najwyraźniej muszą się jeszcze podszkolić.
Poszukują pokarmu tak jak na małe barwniaki przystało- "gryząc" piasek, po przekopywaniem tego nazwać nie można. Uwielbiają naupliusy, ale to żadna nowość, wszystkie ryby ją uwielbiają.
Rodzice zgodni, ale pilnują młodych tak sobie. Przy większym lub bardziej drapieżnym towarzystwie młode by już zostały pożarte.
Potrafią je zostawić na minutę, dwie, tylko po to by się najeść. Wouri się zamieniały rolami w trakcie opieki, by współtowarzysz mógł zjeść/odpocząć. Najwyraźniej muszą się jeszcze podszkolić.
06-09-2011, 16:49 PM
Prawdopodobnie straciłem samicę. :/ Samcowi coś odbiło i pod moją 3 godzinną nieobecność w domu dosyć dotkliwie ją pobił. :/
Płetwa ogonowa i tył grzbietowej mocno poszarpane, obumierające. Widać ubytki łusek na ogonie.
Pływa wężowato, nie wiem na razie czy przez uszkodzenie płetw czy przez uszkodzenie kręgosłupa. :/ Na szczęście nie ma problemów z utrzymaniem równowagi, co daje nadzieje, że pęcherz nie jest uszkodzony.
Odłowiłem ją natychmiast do osobnego baniaka i jest pod obserwacją. :/
Ewidentnie 80 cm długości baniaka to dla nich za mało....
A samiec jak gdyby nigdy nic wziął młode pod swoją opiekę.
Płetwa ogonowa i tył grzbietowej mocno poszarpane, obumierające. Widać ubytki łusek na ogonie.
Pływa wężowato, nie wiem na razie czy przez uszkodzenie płetw czy przez uszkodzenie kręgosłupa. :/ Na szczęście nie ma problemów z utrzymaniem równowagi, co daje nadzieje, że pęcherz nie jest uszkodzony.
Odłowiłem ją natychmiast do osobnego baniaka i jest pod obserwacją. :/
Ewidentnie 80 cm długości baniaka to dla nich za mało....
A samiec jak gdyby nigdy nic wziął młode pod swoją opiekę.
lukhil
06-09-2011, 16:56 PM
Szkoda było by jej
06-09-2011, 19:10 PM
Czy wcześniej zauważyłeś coś niepokojącego? Walczyły przed tarłem? Może samiec przejmuje opiekę nad młodymi po tarle i samicę traktował jak niebezpieczeństwo? Hmmm...
Co z nią?
Co z nią?
06-09-2011, 19:34 PM
Właśnie było spokojnie, obydwoje opiekowali się narybkiem bez utarczek.
Zauważyłem, że Pelvicachromisom czasem odbija z "niczego"(zbyt małe zbiorniki bez większych dither fish, jak przykładowo świeciki, zamelinowane w roślinach proporce nie są żadnymi rozpraszaczami....)... Teoretycznie samica cały czas się opiekuje narybkiek, teoretycznie z pomocą samca, który broni terytorium. Tu właśnie wychodzi teoria posiadania chłopców do bicia w postaci pary innych pielęgnic. Samiec i samica wtedy skupiają się na nich, a nie na sobie. Ale w baniaku na styk nie ma jak tego sprawdzić, podobnie z dodaniem większym ditherów.
Podobną sytuację, ale nie tak drastyczną(przeganianie) miałem o szmaragdowych Wouri.
Samica siedzi w 25l, tylko z kokosem i odrobiną podłoża. Stan jest stabilny(ryba też jest stabilna , odpoczywa na dnie, nie przewraca się), walczę teraz by w rany nie wdała się infekcja. Dlatego zakropiłem wodę kilkoma kroplami MFC. Zastanawiam się trochę nad podniesieniem temperatury(do 26-27*C) by zablokować wizje pleśniawki. Jest to jedna z ulubienic mojej dziewczyny, więc mam nóż na gardle.
Jedyny plus tej sytuacji jest taki, że mama się łamie co do 240l(bardzo polubiła te barwniaki).
Zauważyłem, że Pelvicachromisom czasem odbija z "niczego"(zbyt małe zbiorniki bez większych dither fish, jak przykładowo świeciki, zamelinowane w roślinach proporce nie są żadnymi rozpraszaczami....)... Teoretycznie samica cały czas się opiekuje narybkiek, teoretycznie z pomocą samca, który broni terytorium. Tu właśnie wychodzi teoria posiadania chłopców do bicia w postaci pary innych pielęgnic. Samiec i samica wtedy skupiają się na nich, a nie na sobie. Ale w baniaku na styk nie ma jak tego sprawdzić, podobnie z dodaniem większym ditherów.
Podobną sytuację, ale nie tak drastyczną(przeganianie) miałem o szmaragdowych Wouri.
Samica siedzi w 25l, tylko z kokosem i odrobiną podłoża. Stan jest stabilny(ryba też jest stabilna , odpoczywa na dnie, nie przewraca się), walczę teraz by w rany nie wdała się infekcja. Dlatego zakropiłem wodę kilkoma kroplami MFC. Zastanawiam się trochę nad podniesieniem temperatury(do 26-27*C) by zablokować wizje pleśniawki. Jest to jedna z ulubienic mojej dziewczyny, więc mam nóż na gardle.
Jedyny plus tej sytuacji jest taki, że mama się łamie co do 240l(bardzo polubiła te barwniaki).
06-09-2011, 21:41 PM
No to niefajnie, kurde. Mi udało się wyhaczyć 2 dorosłe samice pulcherów, w tym tygodniu pewnie wpuszczę je do humilisów. Ale o podobnym zachowaniu jak u Ciebie czytałem w jakimś artykule na CRC, już nie pamiętam kto to pisał, chyba było nawet, że po tarle powinno się samca odławiać bo własnie ma jakieś takie wahania nastroju i mu odbija.