• Witamy na forum akwarystycznym,
  • poświęconym wyłącznie najpiękniejszym
  • i najciekawszym rybom jakimi są pielęgnice.
  • Tylko tu porozmawiasz o pielęgnicach
  • z każdego zakątka świata,
  • znajdziesz ciekawe informacje,
  • uzyskasz pomoc ekspertów
  • i prawdziwych pasjonatów.
  • Pokaż swoje akwaria
  • i trzymane w nich pielęgnice.
  • Dziel się własnymi doświadczeniami.
Witaj! Logowanie Rejestracja


Title: Zwierzenia ''starego'' akwarysty :)

#11
Umiarkowanie o którym mówi Piotr to kij obusieczny. Można popadać ze skrajności w skrajność i od ustawiania gałązek pensetą w baniaku, trzymania w nim ściśle określonych lokalizacją gatunków, dbania o parametry wody oraz minimalnej obsady, a skończyć na gołym szkle z kontrolowanym (lub nie) przerybieniem. Wszystko zależy od nas samych którą drogą pójdziemy, ale każda z nich prowadzić może do obłędu i fanatyzmu. A nie ma nic gorszego od propagowania na głos swoich ideologii jako tych jedynie słusznych. I to jest najgorsze dla mnie.
Pozdrawiam
Rafał


Tanganyika: 1100l, 900l
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#12
Tak... jestem pod wrażeniem niektórych akwarystów i tempa w jakim "przerabiają" kolejne gatunki. Ile trzeba mieć zbiorników lub jak często trzeba zmieniać obsadę żeby "zaliczyć" wszystkie? Sam wiem, że chęć poznania i obserwowania coraz to nowych gatunków jest trudna do okiełznania. Myślę, że rok czy dwa to za mało żeby poznać naszych podopiecznych. Przecież nawet nie zdążą dobrze urosnąć. Zmieniam obsadę co ok 4- 5 lat, staram się podglądać pełny cykl życia ryb.
I miss the good old days. When everyone wasn't an overly sensitive pussy! - Clint Eastwood
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#13
proszę Państwa chyba odbiegamy od tematu Smile

a kto pamięta te filtry gąbkowe napędzane pompką na powietrze,i te zewnętrzne klejone ze szkła,już nawet nie pamiętam jak to działało,chyba też na pompkę,bo turbin nie było,ale wiem że żwirek podkradałem skakając przez siatkę ogrodzeniową z oczyszczalni ścieków i jak zapakowałem ile się dało,to ponad połowę wywaliłem po drodze,bo bym do domu nie doniósł Rotfl
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#14
(14-01-2015, 21:35 PM)woojtek70 napisał(a): proszę Państwa chyba odbiegamy od tematu Smile

a kto pamięta te filtry gąbkowe napędzane pompką na powietrze,i te zewnętrzne klejone ze szkła,już nawet nie pamiętam jak to działało,chyba też na pompkę,bo turbin nie było,ale wiem że żwirek podkradałem skakając przez siatkę ogrodzeniową z oczyszczalni ścieków i jak zapakowałem ile się dało,to ponad połowę wywaliłem po drodze,bo bym do domu nie doniósł Rotfl
Do dzisiaj mam żwirek, który był przeznaczony do filtrów żwirowych. A w warsztacie u kolegów mechaników w pracy, taki filtr do dzisiaj działa i jest tam od kiedy pamiętam, co więcej jest zainstalowany na starym ramowym akwarium z sumami, które są chyba tak stare jak ja. Wink
Ech... jak sobie przypominam, to były zupełnie inne czasy...
pozdrawiam
Andrzej
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#15
o własnie akwaria ramowe 
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#16
No moje pierwsze akwarium ramowe to szczyt marzeń 7 latka - 30 litrów Rotfl a w nim 10 przepięknych neonów innesa Smile a kolejny ramiak był z odzysku - pamiętam jak z ojcem wklejaliśmy podwójne dno do niego (ja bardziej asystowałem) no i tu litraż był już dużo większy - 300 litrów brutto. W nim pojawiły się pierwsze skalary - stadko 10 sztuk. Na dnie wylądował zbrojnik lamparci i tak przez kolejne dwa lata obserwowałem jak rosną od małego do dość pokaźnych rozmiarów... A że było to jeszcze chyba przed Bitwą pod Grunwaldem... to jak najbardziej pasuje do tego wątku.

Z takich staroci to mam w domu jeszcze schowaną grzałkę bez termostatu (nie pamiętam jakiej mocy), którą podłączało sie pod termostat, a w zasadzie to chyba termoregulator, i czujnik wkładało się do akwarium. To były czasy Big Grin Tongue
d-_-b
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#17
.... a jak nie było grzałki to 25l akwarium ogrzewało i oświetlało się przy okazji żarówką do połowy zanurzoną w wodzie. Jeszcze 15 lat temu trzymałem tak bojowniki Smile Rośliny rosły jak szalone...
I miss the good old days. When everyone wasn't an overly sensitive pussy! - Clint Eastwood
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#18
Mam to szczęście, że wychowałem się w czasach, w których siedziało się na podwórku a nie przed monitorem Smile Pamiętam swoje pierwsze akwarium, pamiętam również wszystkie "nowinki" techniczne tamtych czasów. Nie było łatwo, brak dostępności do gotowych produktów dobrej jakości mobilizowała do kombinowania na własną rękę z tego co nie koniecznie było dedykowane akwarystyce. Miało to swój urok i dawało niesamowitą satysfakcję. Tamte czasy minęły, były całkiem inne, miały swój urok, którego nie da się wytłumaczyć nikomu z "nowych" pokoleń, to inny wymiar świadomości. Big Grin

Nie można twierdzić, że było lepiej, czy gorzej, było po prostu inaczej.

Odnośnie internetu - jest doskonałym narzędziem informacyjnym, mamy obecnie dostęp do wielu zdjęć i artykułów, tego oczywiście brakowało, niestety jest też inna strona medalu, wraz z pojawieniem się internetu pojawiły się sklepy internetowe, dają wiele możliwości i wygodę zakupów, jednak moim zdaniem zabiły urok dawnych sklepów akwarystycznych. Nie zapomnę do dzisiaj podniecenia kiedy jechałem po ryby wiedząc, że jest nowa dostawa, nie zapomnę również kiedy w Poznaniu otwarli pierwszy sklep z produktami Tetry, chodziłem tam nie tylko na zakupy, czasami wystarczyło mi popatrzeć na kolorowe pudełka z pokarmami i poczytać dostępne w sklepie ulotki. Smile

Jeżeli chodzi o parametry wody w których były kiedyś hodowane ryby, nie zgodzę się ze stereotypem "kranówki", było wielu hodowców, którzy starali się zmieniać parametry wody aby dopasować ją do wymagań trzymanych ryb.
Potrzebujesz oryginalny wzór na serwetkę - wycinankę?
Skorzystaj z forumowego avatara Wink
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#19
Pamiętam czasy PRL-u gdzie nie było żadnych sklepów akwarystycznych, jakiś 1986 rok. Państwo nie dbało a prywatnych przecież nie było. Tak przynajmniej w moim byłym mieście z 20-tysięczną ludnością.
Aby kupić rybki trzeba było wiedzieć gdzie się udać. Do dziś pamiętam jak z kolegą chodziliśmy do dziadka mieszkającego na 1-szym piętrze kamienicy, pukało się i dziadek otwierał, mówiło się o co chodzi, dziadek brał klucze i schodziliśmy do piwnicy. Tam na wszystkich ścianach mniejsze i większe baniaki. Rewelacja. To chyba był najstarszy akwarysta w obecnych czasach.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#20
Aaa, jak już tak głęboko jedziemy wspominkami, to przypomina mi się taka historia z tamtych czasów.
Byłem wtedy Głogowianinem (jakby nie patrzeć połowa życia), W tamtych odległych czasach jedynym sklepem zoologicznym był sklep na ul. Mickiewicza, żeby tam dotrzeć trzeba było maszerować z buta przez pół miasta. Tak, tak młodzieży, kiedyś wszędzie chodziło się pieszo. I kiedyś w gdy już dochodziłem do sklepu na przeciwko szedł starszy pan, któremu wypadł z torby słoik, stłukł się a na betonie wylądował dorodny naskalnik regana. Rany, w tamtym czasie to był prawdziwy rarytas. Nie pamiętam dokładnie ale na pewno udało się go ocalić. Utkwiło mi to w pamięci bo przez długi czas odwiedzający sklep akwaryści  podziwiali ten jedyny egzemplarz jako prawdziwy rarytas, w dodatku strasznie drogi. Kto by pomyślał, że tak się wszystko pozmienia i będziemy mieli ryby z odłowu. W tamtym czasie, żeby zdobyć jakieś ciekawsze gatunki organizowaliśmy z chłopakami z podwórka, wyprawy do Leszna (kolej 40 km wielka wyprawa),  bo tam  były dwa sklepy zoologiczne, w których szczeka opadała (kilka razy pojechałem tylko po to by się napatrzeć), tyle mieli gatunków. A jakie emocje jak się wracało ze słoikami pełnymi ryb. I te kombinacje jesienią i zimą, żeby rybki nie zmarzły.
Dla wielkomiejskich mieszczuchów sytuacja nie do pojęcia.
Czasów bym nie zamienił, ale wspomnienia tamtej pasji jaka towarzyszyła naszemu hobby, po prostu bezcenne...
pozdrawiam
Andrzej
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
  


Skocz do:


Browsing: 1 gości