Cichlidae.pl - podyskutujmy o pielęgnicach

Pełna wersja: Zwierzenia ''starego'' akwarysty :)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5
Witam wszystkich,a ja tak z ''innej beczki''jako 45 letni facet,akwarysta praktykujący odkąd pamiętam,zaszczepiony i wierny,tzn. zawsze powracający do SA czyli Ameryki Południowej,ze szczególnym umiłowaniem dyskowców od lat 80 tych,w międzyczasie zaliczający wolne związki z innymi dzisiaj nazywanymi biotopami,chciałbym tylko tyle napisać,że troszeczkę dzisiaj chyba wszyscy przesadzamy z tym wszystkim,czyli wielkość akwarium,parametry wody,biotopy itd itp,oczywiście dobro naszych podopiecznych jest najważniejsze,ale jak słyszę te F1,F0 z certyfikatem to mam dosyć,kiedyś był trzepak a nie facebook,liczyło się doświadczenie i dobro rybek,nie było testów,woda z kranu i mózg hodowcy Smile,sam miałem duboisi w 86 roku i nie miałem pojęcia co to za ryby,ale szybko wykminiłem co jest im potrzebne i rosły pięknie i się rozmnażały,i nikt nie znał łacińskich nazw,bo nie było internetu Smile,żebym był dobrze zrozumiany,nie mam nic przeciwko nowościom,ale nic nie zastąpi zdrowego rozsądku i miłości do naszych rybek a i tak nigdy nie zrobimy im warunków naturalnych a i nasi podopieczni w większości ich nie znaja,bo to już Xte pokolenie na kranówie,chociąż popieram dążenie do ideału i sam cały czas próbuję go odtwożyć w swoim akwa,chodzi mi tylko o tą nostalgię i radochę z przed lat,kiedy zbiornik o pojemności 200l był prawdziwym oceanem Smile 
obrońcy powiedzą, że to świadomość akwarystyczna się zwiększa a ta poprawność to zwykły populizm
Podoba mi sie to Smile
Tez pamietam jak 28 lat temu tata kupił mi pierwsze 35l akwarium jaki to był kolos w porownaniu do kilku słoików w ktorych rozmnazałem pawie oczka. Im mniej rybą przeszkadzam tym lepiej się sprawują i rozmnazają.
Ale postęp ma mase plusów które duzo pomagają nam juz nie wspomnę o rybkach.
Na potwierdzenie tego trzeba sobie przypomniec jakie grzałki do wody byly Smile nie jeden zupę rybną zrobił bo zapomniał grzalki wyłączyć.
Też mi się podoba taka wstawka wspominkowa, ale niestety kiedyś już za to mi się oberwało. Jestem chyba z was najstarsza (nie powiem ile), ale dla mnie 120 l, to był pierwszy "kolos". Nie było testów, filtry samoróbki, grzałki piaskowe, ale ryby jakieś silniejsze i większe, chociaż pospolite. Ech... 45 lat minęło Smutny
Też pamiętam swoje początki w latach 90-tych, kiedy zaczynałem od sporej 50-tki, a gdy rodzice kupili 120L to wydawało się jakby zajmowało pół pokoju. Szaleństw nie było, skalary, gupole, mieczyki, standard. Brzęczyki, termostaty, świetlówki samoróbki... Świadomość moja w porównaniu z tą dzisiaj była nikła, ale wydaje się, że niektórych posiadaczy akwariów dzisiaj wydaje się zatrzymała w miejscu albo nawet nie rozwinęła do odpowiedniego poziomu. Znam osoby, które mają przysłowiową zupę, zamiast podmieniać wodę to ją wymieniają łącznie z szorowaniem szkła w łazience i płukaniem gąbek we wrzątku, dno mają usłane muszlami i szklanymi kolorowymi kulkami a w toni falują spokojnie plastikowe rośliny. A jednak ryby się rozmnażają a rośliny rosną, hehe Smile Wygląda to jak cyrk, lecz działa. Nie pochwalam takich działań, ale przyznać trzeba, że jednak da się.
Robienie testów co tydzień i lanie wody o pH równym co do 0.1 z tym w zbiorniku, karmienie dysków pokarmem dla dysków a bojowników dla bojowników uważam za lekką paranoję Big Grin
Co do pojemności zbiornika, to sam H. Bleher prowadząc doświadczenia wychowywał narybek dzikich dysków w... talerzach, stwierdzając, że tajemnica odchowu tkwi w podmianach.
Ja z kolei widzę to tak że cały czas nastaje nowa moda na wszystko... Dzisiaj najlepiej mają się palmtopy, tablety, smart cośki (telewizory lodówki pralki itp itd), facebook, no i "wolność słowa w internecie" - ja bym to nazwał bezkarnością i bezmyślnością... ale do sedna - dawniej faktycznie nie było dostępu do informacji, wszystko odbywało się metodą prób i błędów, a radą służyli bardziej doświadczeni akwaryści. I tu niekiedy nasze rybki cierpiały na skutek naszych eksperymentów... Czy było to słuszne czy nie, to nie mi oceniać, ale pewne jest to że przez takie eksperymenty stawaliśmy się mądrzejsi. Dzisiaj próbujemy dążyć do doskonałości w naszych akwariach i mało kto obchodzi się bez filtra RO, spreparowanego torfu i wielu innych udoskonaleń obecnych czasów. Jednak większość popularnych gatunków ryb, które kupujemy są wyhodowane i wychowane na pospolitej kranówie, a my zmieniamy im to z powrotem na "naturalne". Czy wychodzi im to na dobre ? Jeśli chodzi o gatunki typowo z odłowu to absolutnie jestem na TAK - postarajmy się dać im namiastkę tego co w naturze miał na co dzień...
Może faktycznie czasami przesadzamy z wymiarami akwarium czy parametrami wody, ale robimy to "tylko" z troski o naszych podopiecznych. Kiedyś ktoś zapytał co jest najbardziej niezbędne człowiekowi do życia i tu padały odpowiedzi: szczęście, zdrowie, pieniądze itp. ale niestety żadna z nich nie jest prawidłowa - najbardziej potrzebne do życia ludzi jest powietrze, a rybką najbardziej potrzebna jest woda. Tego nie zmieni nawet kolejny tysiąc lat ewolucji, wiec wykażmy się zdrowym rozsądkiem i powinno być dobrze Smile 
No cóż, wiedza idzie do przodu, wiedza właśnie poparta badaniami, doświadczeniami itd. Nie można się zatrzymywać w miejscu bo kiedyś to działało. To że działało wcale nie znaczy, że było dobrze. Ja zawsze będę mówić, że wrzucić można misia polarnego do zoo w środkowej Afryce i on tam też przeżyje, da mu się samicę to i nawet się rozmnoży. Ale czy miś będzie szczęśliwy? Będzie żył długo? Czy praprawnuczek tego misia w tym afrykańskim zoo nagle straci grubość futra i przez to dostosuje się do życia w wiecznych upałach? No chyba jednak nie, prawda? Tak samo jest z rybami. Każdy gatunek jest przystosowany do pewnych warunków, parametrów wody. Tak jak miś polarny jest przystosowany do życia w ciągłym mrozie. Jeśli ryba wyewoluowała tak, aby żyć w kwaśnej wodzie to jak ma potem tak samo dobrze się czuć w zasadowej? Mówicie, że dla człowieka najważniejsze powietrze. Ale powietrze na Ziemi ma określony skład, to nie sam tlen przecież. Jeśli zmienić proporcje składników powietrza to nagle przecież okaże się, że człowiek będzie w takich warunkach ledwo żył. Wracając do meritum, kiedyś jakoś to było ale nie uważam, że lepiej niż teraz. Przesadą jest natomiast ślepe trzymanie się jakiś marek czy mody. Tak jak akwaryści od roslinniaków muszą szpanować sprzętem ADA bo przecież zwykłe nożyczki chirurgiczne są złe. Albo ktoś robi sobie baniak z jakimś biotopem czy jakimiś rybami bo one w danej chwili modne. To jest owszem głupie. Ale nie jest głupie dążenie do zapewnienia swoim rybom jak najlepszych warunków zbliżonych do naturalnych. I dobrze że teraz w dobie internetu mamy większy dostęp do wiedzy o tym.
oczywiście,że postęp jest dobry,bo i rybki coraz bardziej egzotyczne i z odłowu się pojawiają i trzeba im robić parametry,nie ma o czym gadać a i baniaki coraz większe i super,sam od niedawna jestem szczęśliwym posiadaczem 612l Smile (niedługo postaram się zamieścić fotorelację w odpowiednim dziale),ale do tematu,pamiętam jako kilku i kilkunastoletni chłopaczek stałem w kolejce po tzw. żywy pokarm w kolejce na mrozie(kolejka do sklepu była aż na zewnątrz) około godziny i te obchody wszystkich sklepów zoologicznych w moim Rzeszowie raz w tygodniu,co nowego się pojawiło,i pamiętam jak pierwszy raz kupiłem swoje paletki,na które czekałem kilka tygodni,i to jeszcze w podstawówce człek był Smile,a metronidazol stosuję do dzisiaj w walce z pasożytami lub profilaktyce u moich dyskowców,cieszę się,że temat się spodobał,miło czasem powspominać stare czasy,a i dowiedziałem się,że nie jestem tu najstarszy Smile 
Najważniejsze to nie przeginać w którąś stronę. Umiarkowanie to dziś rzadka cnota, tłamszona głównie przez wspomniane mody - albo wszyscy hurtem rzucają się na te biotopy, i robią z nich jakieś popisowe zbiorniki z idealnie poukładanymi gałązkami, albo wydają 20 tysięcy na 20 litrowe akwarium z markowym sprzętem i podstawką dla butli CO[sub]2[/sub]. No i oczywiście dostępność i niskie ceny dzikich ryb sprawiają, że ciężko utrzymać niedawno kupiony gatunek dłużej, niż rok-dwa (wiem po sobie, choć moje ryby nie są dzikie). Mało kto napisze, że jego sumatrzaki żyją 5-6 lat, bo po zdobyciu tych ryb zaraz pojawiają się inne, rzadsze, a miejsca w szkłach zawsze jest za mało. Smile

Staram się dążyć do tego, by trzymać ryby jak najdłużej i myślę, że robię ku temu małe postępy. Ale do "długoterminowych" związków akwarysta - podopieczni jeszcze mi brakuje Wink
u mnie jest brzanka sumatrzańska,dokładnie mszysta,którą cudem uratowała kiedyś moja kobita(zmieniałem obsadę i nie zauważyłem,że ta jedna wyskoczyła z wiaderka)jak bardzo się zdziwiłem po powrocie,kiedy między dyskowcami pływała właśnie ta brzanka,Ewcia po prostu ją znalazła na podłodze i wpuściła do akwarium z paletami,brzanka ta jest z nami do dzisiaj i nie pomagają moje tłumaczenia,że znajdę jej inny dom,uratowałam ją i jest moja i będzie sobie pływać,albo Ty zapomnij o akwarium,to argumentacja mojej Ewy,nie mam szans Smile 

(14-01-2015, 11:49 AM)piotrK napisał(a): [ -> ]Najważniejsze to nie przeginać w którąś stronę. Umiarkowanie to dziś rzadka cnota, tłamszona głównie przez wspomniane mody - albo wszyscy hurtem rzucają się na te biotopy, i robią z nich jakieś popisowe zbiorniki z idealnie poukładanymi gałązkami, albo wydają 20 tysięcy na 20 litrowe akwarium z markowym sprzętem i podstawką dla butli CO[sub]2[/sub]. No i oczywiście dostępność i niskie ceny dzikich ryb sprawiają, że ciężko utrzymać niedawno kupiony gatunek dłużej, niż rok-dwa (wiem po sobie, choć moje ryby nie są dzikie). Mało kto napisze, że jego sumatrzaki żyją 5-6 lat, bo po zdobyciu tych ryb zaraz pojawiają się inne, rzadsze, a miejsca w szkłach zawsze jest za mało. Smile

Staram się dążyć do tego, by trzymać ryby jak najdłużej i myślę, że robię ku temu małe postępy. Ale do "długoterminowych" związków akwarysta - podopieczni jeszcze mi brakuje Wink
podpisuję się pod tym w 100 %,zdrowy rozsądek ot cała filozofia Smile
Stron: 1 2 3 4 5