06-03-2014, 16:53 PM
Pomięta gazeta z Peru ma być dowodem „ na dzikość”, no, no. Rozumiem to tak: Peru – Indianin – Dziki. Nie wiem czy to nie pachnie rasizmem.
Zawsze dziwiło mnie jak te dzikie neony czy skalary z odłowu są jak z pod igły , pod względem: wieku , wielkosci, koloru, bez uszkodzeń płetw no i ten brak totalnej paniki. Pozatym brak oznak zatrzymania w rozwoju młodych ryb, pomimo gechenny od natury do akwarysty w Europie.
Akwakultura zna od lat metody hodowli ryb ozdobnych w szklarniach, sadzach, stawach ziemnych czy betonowych. Jest tylko kwestia sprzyjającego klimatu i zasobności odpowiedniej wody by ją prowadzić. Pomyślcie ile to akwarystów w Polsce przeprowadzało próby hodowli ryb i roślin akwariowych na świeżym powietrzu a przeciesz, inne nacje też lubią eksperymentować. A jak te eksperymenty dadzą kasę to i Peruwiańczyk potrafi (bo w Afryce ustaliliśmy, że nie odłów tylko stawy).
Mitem (może pod wpływem filmów) jest to, że „ryba dzika” jest na wyciagnieciem ręki tuż za rogiem. Pomyślcie nad spełnieniem formalnosci administracyjnych dotyczących odłowu ryb z natury, dotarciem w odpowiednie miejsca, przewozem, kwarantanną, nieuchronnym padaniem, leczeniem, segregacją i w końcu sprzedażą ryb do pośrednika lub hurtowni. Przeciesz to się nie opłaca. Nie prościej np. w Peru, hodować wybrane gatunki na wolnym powietrzu (jak sprzyja natura) a hurtownikowi w Europie napisać ,że to WF – przeciesz On tego nie jest w stanie sprawdzić.
Zawsze dziwiło mnie jak te dzikie neony czy skalary z odłowu są jak z pod igły , pod względem: wieku , wielkosci, koloru, bez uszkodzeń płetw no i ten brak totalnej paniki. Pozatym brak oznak zatrzymania w rozwoju młodych ryb, pomimo gechenny od natury do akwarysty w Europie.
Akwakultura zna od lat metody hodowli ryb ozdobnych w szklarniach, sadzach, stawach ziemnych czy betonowych. Jest tylko kwestia sprzyjającego klimatu i zasobności odpowiedniej wody by ją prowadzić. Pomyślcie ile to akwarystów w Polsce przeprowadzało próby hodowli ryb i roślin akwariowych na świeżym powietrzu a przeciesz, inne nacje też lubią eksperymentować. A jak te eksperymenty dadzą kasę to i Peruwiańczyk potrafi (bo w Afryce ustaliliśmy, że nie odłów tylko stawy).
Mitem (może pod wpływem filmów) jest to, że „ryba dzika” jest na wyciagnieciem ręki tuż za rogiem. Pomyślcie nad spełnieniem formalnosci administracyjnych dotyczących odłowu ryb z natury, dotarciem w odpowiednie miejsca, przewozem, kwarantanną, nieuchronnym padaniem, leczeniem, segregacją i w końcu sprzedażą ryb do pośrednika lub hurtowni. Przeciesz to się nie opłaca. Nie prościej np. w Peru, hodować wybrane gatunki na wolnym powietrzu (jak sprzyja natura) a hurtownikowi w Europie napisać ,że to WF – przeciesz On tego nie jest w stanie sprawdzić.