• Witamy na forum akwarystycznym,
  • poświęconym wyłącznie najpiękniejszym
  • i najciekawszym rybom jakimi są pielęgnice.
  • Tylko tu porozmawiasz o pielęgnicach
  • z każdego zakątka świata,
  • znajdziesz ciekawe informacje,
  • uzyskasz pomoc ekspertów
  • i prawdziwych pasjonatów.
  • Pokaż swoje akwaria
  • i trzymane w nich pielęgnice.
  • Dziel się własnymi doświadczeniami.
Witaj! Logowanie Rejestracja


Title: Jak udokumentować F0 a jak F1?

#21
(05-06-2013, 12:38 PM)arsik napisał(a): Ja jednak popieram to co napisał Ruki. Certyfikaty można mnożyć jeszcze wydajniej niż ryby ;-) Znam przypadki, że ktoś kupuje 15-20 ryb i potem odsprzedaje je w częściach po 4-5 i oryginał certyfikatu kseruje. Tylko jak się zliczy te wszystkie ryby to wychodzi coś koło 50...i wszystkie mają ksero certyfikatu odłowu...

Hmm... Arturze... Dziwię się trochę, że Ty, sam sprzedając ryby, piszesz takie zdanie. Jakby przeciwko sobie :-)

W ten sposób rzecz ujmując (opierając się na Twoim przykładzie) wszyscy sprzedający ryby to potencjalni oszuści. I certyfikat nie ma tu nic do rzeczy - jest tylko jednym z narzędzi oszustwa.

Jeżeli uważasz, że jesteś uczciwym sprzedawcą i podobnie uważają Twoi klienci, to powiedz, skąd u nich taka opinia? Czyżby brała się stąd, że nie wystawiasz certyfikatów? :-) Eee, chyba nie?

Certyfikat jest jak metka na ubraniu znanej firmy - firma jest uznana i ceniona i DLATEGO jej wyrób, mimo podobieństwa do innych tego typu wyrobów ma zupełnie inną cenę. Ta metka jest gwarantem jakości. A operowanie przykładami jak to można oszukać, NIE ZMIENIA postaci rzeczy. Bo to nie certyfikat czyni wiarygodną firmę, tylko firma wystawiając taki dokument gwarantuje jakość produktu. Przecież to takie proste jest :-) A to, że są oszuści? Byli i będą. Ale to nie zmienia sensu takiego dokumentu. Kupujący ma mózg i powinien myśleć, bo to nie gwałtowna miłość go trafiła i ma ruję, tylko spodobała mu się ryba.

W-2 napisał bardzo sensownie -certyfikat daje możliwość godnej sprzedaży ryb - czy to WF czy F1. I myślę, że certyfikat będzie potrzebny też w SA. Tych ryb jest coraz więcej i szybko się mnożą. Więc wyróżnik będzie potrzebny.

Robert

(05-06-2013, 19:46 PM)w-2 napisał(a): po czasie zakupiłem u niego ryby tropheusy i mimo że naprawdę były z odłowu bo nie potrafiły pobierać platków tylko skubały rurki z glonów (a takie ryby też nie powinne być sprzedane), (...)

To, że ryby nie jedzą płatków nie znaczy wcale, że są z odłowu :-)
Wystarczy, by były karmione jednym tylko rodzajem pokarmu aby taki efekt mógł wystąpić. A to, że importer powinien nauczyć ryby jeść różne pokarmy, to rzecz podstawowa! I też to, że ryby winny być zdrowe :-) To leży po jego stronie!

Robert
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#22
Robert - ta partia tropheusów była napewno z odłowu, miałem wtedy porónwnie z wcześniejszą partią zakupionych ryb również jako odłów a doszedłem sam do wniosku że ta pierwsza partia to musi być F1 i zostałem nabity w butelkę, choć miałem certyfikat.....Z drugiej strony z druga partią tropheusa miałem niemałe problemy by je utrzymać przy życiu.... i nie obeszło się bez strat mimo zachowania wszelkich norm, ryby były w kiepskim stanie od samego początku. To i wczesniejszy mój przykład z numerami list przewozowych na certyfikatach świadczy o tym że sam w sobie certyfikat nic nie znaczy i w sumie może być efektem niemałej fuszerki ze strony handlarzy dlatego złotą zasadą jest kupno u osób zaufanych i polecanych oraz zakup najlepiej osobiście bez wysyłki bo wtedy rybom można się przyjrzeć - niektóre gatunki mają chcarakterystyczne cechy dzikusów, inne niestety nie ale na pewno wybierze się zdrowe ryby. Nie zgodzę się że certyfikat to taka "metka gwarantu jakości" bo bardzo różnie to bywa u różnych sprzedawców, bywają bez pokrycia niestety (mogę podać nazwy takich sprzedawców ale nie chcę akurat w tym wątku).
Z innej perspektywy jesli sprzedawca nie chce wystawić certyfikatu wówczas nie dość że zaraz po zakupie tracimy na wartości takiej ryby (jak komuś wytłumaczyć że to odłów) to na samym starcie możemy domyślać się że nie chce brać na siebie odpowiedzialności że to rzeczywiście ryba odłowiona. Kolejny problem to taki że dziwnie zakupując ryby z Tanganiki są to osobniki czesto dorosłe jak również młode wybarwione, w SA jest zupełnie odwrotnie sprzedawane są ryby czesto bardzo male 2-3cm co rodzi moim zdaniem różne podejrzenia już na samym starcie.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#23
(06-06-2013, 20:47 PM)Robert M. napisał(a):
(05-06-2013, 12:38 PM)arsik napisał(a): Ja jednak popieram to co napisał Ruki. Certyfikaty można mnożyć jeszcze wydajniej niż ryby ;-) Znam przypadki, że ktoś kupuje 15-20 ryb i potem odsprzedaje je w częściach po 4-5 i oryginał certyfikatu kseruje. Tylko jak się zliczy te wszystkie ryby to wychodzi coś koło 50...i wszystkie mają ksero certyfikatu odłowu...

Hmm... Arturze... Dziwię się trochę, że Ty, sam sprzedając ryby, piszesz takie zdanie. Jakby przeciwko sobie :-)

Certyfikaty były zanim ja zacząłem sprzedawać ryby. I wykryłem z kolegą właśnie takiego aniołka z Łodzi (inny niż opisany poniżej) co kupił ok. 20 ryb na certyfikat, a potem robił ksero tego certyfikatu i odsprzedawał hodowlane ryby jako dzikusy.


(06-06-2013, 20:47 PM)Robert M. napisał(a): W ten sposób rzecz ujmując (opierając się na Twoim przykładzie) wszyscy sprzedający ryby to potencjalni oszuści. I certyfikat nie ma tu nic do rzeczy - jest tylko jednym z narzędzi oszustwa.

Nie twierdzę, że wszyscy sprzedający to oszuści, ale certyfikaty dają większe pole do nadużyć niż ich brak.


(06-06-2013, 20:47 PM)Robert M. napisał(a): Jeżeli uważasz, że jesteś uczciwym sprzedawcą i podobnie uważają Twoi klienci, to powiedz, skąd u nich taka opinia? Czyżby brała się stąd, że nie wystawiasz certyfikatów? :-) Eee, chyba nie?

No widzisz Robercie jednemu Klientowi z Łodzi nie wystawiłem certyfikatu to zrobił to za mnie (w moim imieniu). Ryby wg faktury to były G. stergrosi, a on je sprzedał jako G. geayi i zrobił to w pełni świadomie. Ryby też nie były z odłowu o czym go poinformowałem, ale już został stworzony certyfikat na odłów i dalszą historię chyba znasz...?! Wiem, ze to był jednostkowy przypadek, ale po wymianie e-maili z tym Panem odechciało mi się certyfikatów na długo!

(06-06-2013, 20:47 PM)Robert M. napisał(a): Certyfikat jest jak metka na ubraniu znanej firmy - firma jest uznana i ceniona i DLATEGO jej wyrób, mimo podobieństwa do innych tego typu wyrobów ma zupełnie inną cenę. Ta metka jest gwarantem jakości. A operowanie przykładami jak to można oszukać, NIE ZMIENIA postaci rzeczy. Bo to nie certyfikat czyni wiarygodną firmę, tylko firma wystawiając taki dokument gwarantuje jakość produktu. Przecież to takie proste jest :-) A to, że są oszuści? Byli i będą. Ale to nie zmienia sensu takiego dokumentu. Kupujący ma mózg i powinien myśleć, bo to nie gwałtowna miłość go trafiła i ma ruję, tylko spodobała mu się ryba.

Bardzo możliwe, że kiedyś i ja zacznę wystawiać świadectwa pochodzenia, certyfikaty itd. Tylko mam obawy, ze zaraz zacznie się to, że sprowadziłem ich (ryb) do PL powiedzmy 10, a już dalej rozeszły się w ilości 30 na moim certyfikacie z następstwami trudnymi do przewidzenia.
Ponadto mam dzikie neony czerwone z Orinoco. Czy da się nad tym zapanować wystawiając na nie certyfikat??

(06-06-2013, 20:47 PM)Robert M. napisał(a): W-2 napisał bardzo sensownie -certyfikat daje możliwość godnej sprzedaży ryb - czy to WF czy F1. I myślę, że certyfikat będzie potrzebny też w SA. Tych ryb jest coraz więcej i szybko się mnożą. Więc wyróżnik będzie potrzebny.

Niedawno sprzedawałem ryby z Brazylii. Kupujący pytał czy mogę mu udowodnić, że to odłów. I udowodniłem, nie miał zastrzeżeń, miał namacalne dowody. Kupił, na następny dzień dzwonił, że jest mega zadowolony, a zawiedziony był tylko dlatego, ze nie miałem więcej tych ryb.
Pozdrawiam
Artur
http://akwapasja.pl/
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#24
Arsik potrafiłeś to udowodnic i to jest równoznaczne dla mnie z certyfikatem zakładając że wystarczyło to klientowi który zapewne nie zastanawiał się nad późniejszą sprzedazą ryb lub ich poprostu nie miał zamiaru nigdy sprzedawać. Wszystko zalezy od świadomości ludzi jednak wielu chcąc odkupić ryby z drugiej reki pyta o ten papier albo co więcej jest on dla nich na pierwszym miejscu a za nim długo nic i dopiero na końcu wyglądające idalnie ryby to tzw akwarystyczny snobizmWink Ze strony większości samych handlarzy rybami występuje syndrom krętacza: oczywiście wszystko odłów, cena jak za odłów, a po pytaniu o dokumentację że odłowione - to gdzieś jest ale nie wiadomo gdzie i zawsze to się ładnie rozmywa. Napewno certyfikat wypisany na kolanie w stacjonarnym sklepie nie równa się 100% prawda i jakość ryb ale chciałbym go dostawać. Moim zdaniem certyfikat powinien powoływać się na aktualne fizycznie istniejące dokumenty z odłowu tych ryb za granicą jak i dokumenty importowe i weterynaryjne a najlepiej jakby zawierał załączniki ksera takich dokumentów, a nie np. tylko wyssany z palca numer listu przewozowego sprzed 4 lat.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#25
(07-06-2013, 12:58 PM)w-2 napisał(a): Moim zdaniem certyfikat powinien powoływać się na aktualne fizycznie istniejące dokumenty z odłowu tych ryb za granicą jak i dokumenty importowe i weterynaryjne a najlepiej jakby zawierał załączniki ksera takich dokumentów, a nie np. tylko wyssany z palca numer listu przewozowego sprzed 4 lat.
Do tego dodałbym że ksero powinno być podbite pieczątka firmową + podpis sprzedającego. Plus wpis ile ryb z danego certyfikatu zostało sprzedane.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#26
Dokładnie, by wiadomo do kogo mozna zpukać jak z małej ryby przykładowej F0 wyrośnie nie wiadomo co. Za proponowaną cenę ryb WF powinno być trochę zachodu sprzedawcy a do tego ponoszenie odpowiedzialności. Ale jest jeszcze jedna sprawa, import nie musi równać się odłów i być może czasem zdarza się tak że już tam jesteśmy robieni w konia jako Polacy, przecież w SA mają niesamowitą łatwosć rozmnażania ryb.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#27
Często widziałem oferty,w których pisało ,,import ameryka południowa" A po obejrzeniu ryb lub zdjęć było widać że f2 lub f4.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#28
(07-06-2013, 14:16 PM)acc285 napisał(a): Często widziałem oferty,w których pisało ,,import ameryka południowa" A po obejrzeniu ryb lub zdjęć było widać że f2 lub f4.

A po czym to stwierdzałeś i to w dodatku, że to F2 lub F4? O maj gat
"Ludzie to największe ścierwo tego świata."
-------------------------------------
[Obrazek: 1procent-waw-pl.png]
-------------------------------------
[Obrazek: sa.png]
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#29
Pewnie po skalarach po których akurat to widaćWink
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#30
(07-06-2013, 14:24 PM)w-2 napisał(a): Pewnie po skalarach po których akurat to widaćWink

Rozumiem, że np. u skalarów można stwierdzić (czy domyślać się) czy odłów czy nie, reguły nie ma. Ale stwierdzić, że to F2 czy F4, to to już majstersztyk. Ja jakoś w takie cuda na kiju nie wierzę. A poza tym, w znakomitej większości u pielęgnic, za dziada nie stwierdzisz, czy to WF czy Fx.
No ale odbiegliśmy trochę od tematu Smile
"Ludzie to największe ścierwo tego świata."
-------------------------------------
[Obrazek: 1procent-waw-pl.png]
-------------------------------------
[Obrazek: sa.png]
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
  


Skocz do:


Browsing: 1 gości