Na szybko.
Co do wątku pobocznego, to wystarczy że będę krzyżował WF(F0) <Łociec, byś zrozumiał, F0, jako pierwsze ryby w dalszym krzyżowaniu
> z F2 i guzik mi każdy powie, czy taki żaglowiec jest na oko WF, F2 czy F3
Genetyki nie oszukacie mości panowie szlachta. W miocie będą rożne osobniki.
Co do sedna problemu.
Mnie certyfikaty nie są potrzebne. Dlaczego? Bo ryby biorę z/od:
- klubowe, gdzie wiem iż kolega/koleżanka X czy Y byli na odłowie i w klubowe papiery mam wpisane, że tyle i tyle ryb przyleciało, jak da radę to z podziałem płci, jak nie to potem jest to uzupełniane, gdy dorosną. Każda ryba ma swój kod(członek klubu-gatunek-okaz-płeć-inne) i wiemy wszystko. To przykład idealnego rozwiązania.
- od znajomych, gdzie mam udokumentowane ryby, poprzez wpisy na forum chociażby i wiem, że ta Apisto jest z tej dostawy i to dzieci po niej i ktoś skrzyżował z Apisto z innej dostawy, albo najnormalniej to to F1 czy F2 i gitara, ale widzę jak to się rozwijało.
- zaufani importerzy bezpośredni
Dochodzi coś jeszcze. Nie czuję presji posiadania WF, może mi już przeszło.
To, że jest dowolność i istny burdel to wszyscy wiemy i każdy sobie panem na zagrodzie być może i nic na to nie poradzimy, bo przepisy powinny być odgórne na takie sprawy. Jedno wam powiem na dobranoc, ze w rzetelnej firmie papiery dostaje się od ręki i to do wglądu, gdzie można sobie wszystko porównać i firma nie wystawia świstków. Kupujący chcąc sprzedać ryby dalej, podaje namiar na firmę w której zakupił ryby i tam przyszły nabywca potwierdza ryby, tak to działa w cywilizowanym zaświecicie, do tego potrzebne jest też to coś, czyli nutka zaufania.