Dzięki za odpowiedzi!
Tak jak podejrzewałem, w składzie karmy są obecne substraty o pochodzeniu typowo roślinnym, które występują także w innych pokarmach, dedykowanych drapieżnym pielęgnicom. Biorąc pod uwagę renomę firmy, jak i nie ukrywając dość wysoką cenę, liczyłem na coś innego. To co piszesz Marto, jest bardzo logiczne i przekonujące i pewnie masz sporo racji.
Dodam tylko od siebie, że swój pogląd na istotność pochodzenia komponentów suchych karm, ukształtowałem w oparciu o materiały dotyczące żywienia pstrągów tęczowych w hodowlach przemysłowych, gdzie wyraźnie mówiono, że
najlepszą karmą dla tego gatunku jest ta oparta całkowicie na składnikach rybnych (w tym wypadku był to śledź). Odwoływano się właśnie do zapotrzebowania na aminokwasy, których roślinne komponenty nie posiadały, a jeśli nawet, to były z różnych powodów trudno przyswajalne. O czymś podobnym pisał kiedyś na forum Ruki. Z drugiej strony jest faktem, że do granulatów dla pstrągów dodaje się pewną ilość zbóż. Są one jednak z góry traktowane jako lepiszcze, pozwalające utrzymać ów pokarm w całości, do momentu spożycia go przez ryby. Pstrągi są przykładem ryb żerujących na organizmach zwierzęcych, a więc zasady stosowane w karmieniu tego gatunku, mogą być podobne do tych, jakie powinno się stosować u drapieżnych pielęgnic.
Jeśli jednak to, co piszesz Marto jest prawdą, to skłonny jestem przychylić się w tym wypadku do Twego punktu widzenia, uznając jednak, że
najlepszym rozwiązaniem byłby mimo wszystko pokarm całkowicie pochodzenia rybnego (a przynajmniej bazujący na wodnych bezkręgowcach), gdyż to jest w naturze główny składnik menu Parachromis managuensis. Dlaczego w praktyce tak nie jest?
Tu podpowiedzieć może trochę rachunek ekonomiczny, tzn. cena kilograma pszenicy lub warzyw < cena kilograma ryby
.
Jeszcze raz dziękuję za pomoc i pozdrawiam!