Pamiętam czasy PRL-u gdzie nie było żadnych sklepów akwarystycznych, jakiś 1986 rok. Państwo nie dbało a prywatnych przecież nie było. Tak przynajmniej w moim byłym mieście z 20-tysięczną ludnością.
Aby kupić rybki trzeba było wiedzieć gdzie się udać. Do dziś pamiętam jak z kolegą chodziliśmy do dziadka mieszkającego na 1-szym piętrze kamienicy, pukało się i dziadek otwierał, mówiło się o co chodzi, dziadek brał klucze i schodziliśmy do piwnicy. Tam na wszystkich ścianach mniejsze i większe baniaki. Rewelacja. To chyba był najstarszy akwarysta w obecnych czasach.
Aby kupić rybki trzeba było wiedzieć gdzie się udać. Do dziś pamiętam jak z kolegą chodziliśmy do dziadka mieszkającego na 1-szym piętrze kamienicy, pukało się i dziadek otwierał, mówiło się o co chodzi, dziadek brał klucze i schodziliśmy do piwnicy. Tam na wszystkich ścianach mniejsze i większe baniaki. Rewelacja. To chyba był najstarszy akwarysta w obecnych czasach.