Nie wiem jaką łaciną operujesz w pracy, ale ta, którą używamy w taksonomii jest zbawienna. Gdyby nie stabilność nazw łacińskich akceptowanych przez cały świat nauki, a przez to również i przez hobbystów, nikt z nikim nie dogadałby się w kwestii tego, co ma w akwarium. Nazwy polskie, czy ściślej mówiąc 'popularne' to przydomki wymyślane zwykle przez amatorów, których lenistwo w próbie wymowy łaciny skłania do wymyślania nazw polskich, które często są mylące. Przykład?
Tilapia guinasana, która po polsku nazywana jest tilapią [z] Otijkoto. W czym rzecz?
T. guinasana zamieszkiwała pierwotnie jezioro Guinas, do Otijkoto została wprowadzona z czasem (obecnie zamieszkuje znacznie większą liczbę zbiorników wodnych w Nambii). To tak, jakby
Carassius auratus został nazwany karasiem europejskim, bo przecież w Europie występuje - ale byłoby to wierutną bzdurą, ponieważ jest to ryba pochodząca z Dalekiego Wschodu.
Dlatego poza już przyjętymi nazwami polskimi, które od kilkudziesięciu lat mają słusznie ugruntowaną nazwę polską (które to nazwy często były wymyślane przez naukowców, a nie analfabetów), zawsze staram się tępić przejawy samowolki w nazewnictwie i używam wyłącznie łaciny lub spolszczonych nazw łacińskich, dla wygody, tak jak np.
Apistogramma trifasciata - trifki,
Guianacara spp. - gujanki,
Crenichla spp. - krenie, itp. itd.
P.S. Piszemy pielęgniczka kakadu, a nie Kakadu, bo ona nie pochodzi z tego parku narodowego w Australii - widzisz, do czego piję?