15-01-2016, 16:38 PM
Chciałem Wam opisać moją niemiłą przygodę z posocznicą aczkolowiek częściowo zakończoną happy-endem. Mój samczyk Betta dragon dostał posocznicy ze wszystkimi możliwymi objawami. Oko wytrzeszcz, nastroszone płetwy, i spuchnięty brzuch. Najpierw dramat, ale zaraz się ocknąłem i dzialam. Kupiłem metronidazol, syntarpen, wodę utlenioną i nadmanganian potasu. Najpierw przełożyłem go do 2 litrowego słoika (nie miałem na szybko nic innego). I zacząłem leczenie. Przemywanie całego ciała wodą utlenioną, później w szklance rozpuściłem 1 krysztalek nadmanganianu potasu i na pałeczkę i przemyłem wszystkie miejsca dotknięte chorobą (właściwie zmianami na skórze i wokół oka). Później metronidazol dodałem do wody w tym słoiku ( delikatnie nożykiem zeskrobywałem trochę tabletki) wymieszałem i wsadziłem samczyka. Co 3 dzień powtarzałem czynność. Aha jeszcze jedno. Jak pałeczką przemywałem nastroszone łuski to tak jakbym chciał je przygłaskać ale oczywiście robiłem to bardzo delikatnie. Wszystko trwało dwa tygodnie. To trochę wszystko było na czuja ale pomogło bo samczyk od 4 dni jest w akwarium i cieszy się zdrowiem. Drugie dno tego wszystkiego jest takie, że teraz leczę samiczkę tak samo. Zobaczymy jak będzie w tym przypadku ale próbuję. Piszę to bo może komuś się to przyda, ponieważ puchlina zazwyczaj jest określana jako wyrok dla rybki i dają 30% szans na przeżycie. W moim przypadku pomogło.