Cytat:Te 7m to się wzieło z przelicznika jaki sobie Heijns wykombinował, tj. aktywność (skala 1-5) + zachowania terytorialne (1-5) + agresja wobec innych gatunków (1-5) x maksymalna długość gatunku, wynik to minimalna długość akwarium. No i P. dovii dostały odpowiednio 3 + 3 + 4 x 70 = 700cm
Taki przelicznik wygląda mało wiarygodnie, wręcz niepoważnie. Jak liczna była próbka do testów, w jakich warunkach robiono testy, jaka była zabudowa zbiorników, jaka była temperatura wody, jaka była dieta ryb, jakie było towarzystwo ryb? Ciekawe, jaką minimalną przestrzeń życiową Heijns wyliczyłby dla innych przedstawicieli fauny, np. człowieka?
Jeszcze jedno. Są gatunki ryb, które w niewoli osiągają większe rozmiary niż w naturze i są takie, u których jest odwrotnie. Czy taki dovii musi dociągnąć do 70 cm, aby być szczęśliwą rybą?
Najważniejszy jest rozsądek i doświadczenie w hodowli takich olbrzymów. Jeżeli ryba ma dajmy na to 40 cm i widzimy, że ten wzrost jest problematyczny w kontekście wielkości zbiornika, zapewniamy jej lepszy los - u nowego opiekuna (nie jest to specjalnie trudne).
Nie bójmy się i nie zniechęcajmy siebie i innych do większych gatunków pielęgnic. Można mieć 500l i wycierać młode pary dovii, umbee i innych "guapote", tylko trzeba mieć świadomość ich potrzeb i w którymś momencie powiedzieć sobie "stop - ta para już nie jest dla mnie, dla mnie są ich maluchy".
(14-10-2011, 08:16 AM)ARAPAIMA napisał(a): Zreszta rozmnarzanie pielegnic nie nalezy do rzeczy trudnych
Cytat:Tu do konca się nie zgodzę
Bardzo wdzięczny temat do dyskusji. Samo tarło, to krótki epizod z życia ryb. Najczęściej przebiega zgodnie z opisywanym w literaturze scenariuszem (o ile ikra jest zapłodniona i o ile nie jest pożarta). Jak uprzednio zadbamy o świeżość wody i jej temperaturę, właściwą dietę, to możemy w momencie kulminacyjnym biernie przyglądać się rozwojowi wypadków.
Patrząc szerzej na proces rozmnażania dużych, agresywnych pielęgnic, to zanim do niego dochodzi, trzeba zadbać o wiele, wiele spraw wynikających głównie z temperamentu naszych podopiecznych. Stąd rozumiem odpowiedź Kuby. Utrzymanie w harmonii akwarium wielogatunkowego z tymi pielęgnicami, to nie lada wyczyn. Akwarium jednogatunkowe, to też wyczyn. Tak czy siak, ryby dosyć kłopotliwe, wymagającego ciągłego doglądu, a nawet częstych interwencji akwarysty. Jak obserwuję dla przykładu skalary, to właśnie wtedy myślę "ależ to są niewymagające ryby"
.