Kuracja zakończyła się u mnie kilka dni temu w akwarium kwarantannowym i w zasadzie dogorywa w ogólnym
Rybkom znacznie poprawił się humor i na nowo podzieliły się obszarami. Oczywiście większość upodobała sobie nowy korzeń, ale do rzeczy - generalnie to skutki całej tej kuracji są dość zaskakujące. Ryby wszystkie całe, wiciowce też - więc tu poległam poraz kolejny. Natomiast co dziwne, kiedy wyławiałam zbrojnika w szklanej misce zauważyłam kilka takich pływających nitek - oczywiście nicieni. Książkowe - grubość włosa, 1 i 2 cm, jaja w środku, wszystko sparaliżowane, bądź nieżywe, no a pod mikroskopem w tych nicieniach wg mnie wiciowce. Ja już do końca tego nie rozumiem, ale to raczej nie mogło być nic innego, dokładnie takie same widziałam przed kuracją w kupie. Minimalnie mniejsze od jaj nicieni, w kształcie łezki, przy niektórych ruchach z wyraźnym dziubkiem - one były dość ruchliwe. Widziałam co prawda ich tylko kilka, ale jednak. Potem obserwowałam rybią kupę, ale tam nic nie znalazłam, podejrzewam, że ze względu na treść trudno było mi cokolwiek zauważyć. Jeszcze to powtórzę, ale skoro widziałam je w nicieniach, to w rybach pewnie też są.
Nie wiem czy nicienie załatwiła temperatura 30-31 (swoją drogą raz leczyłam ryby Capisolem i myślałam, że wszelkie nicienie mam już z głowy), czy Protosol, w którego skład nie tylko wchodzi przecież Metronidazol, ale i tak nie takich efektów oczekiwałam. Oczywiście nie wiem, czy pozbyłam się wszystkich nicieni, ale po odłowieniu ryb na dnie w kwarantannowym trochę ich widziałam, jeszcze sobie specjalnie doświtlałam latarką
Doszłam jednak do jednego wniosku - koniec kuracji w osobnym akwarium, w zasadzie gdyby nie fakt, że przy okazji trochę pozmieniałam aranżację w akwarium, całą tę akcję uznałabym za kompletnie niepotrzebną. Ryby w sumie mają te wiciowce prawie 4 lata i jak się okazało nicienie też, większość z nich jakoś z tym żyje, więc może nie ma sensu walczyć z wiatrakami, bo to chyba właśnie tak jest. Skoro jedzą, kopulują, są aktywne, mimo tych dziurek zostawiam to swojemy biegowi, zwłaszcza, że to bardziej przypomina stan chroniczny, niż nagłe pogorszenie, ale prócz tych dziurek, które przybyły w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy ich zachowanie się nie zmieniło. Ilość dziurek przed i po kuracji pozostała niezmienna, chociaż tyle dobrze
PS. Alexdemo, kurację zawsze warto powtórzyć tego 8 dnia, dlatego, że Metronidazol nie działa na jaja i trzeba zabić kolejne pokolenie zanim jeszcze nie zdąży złożyć następnych jaj - to tak w teorii, a w praktyce to bardzo różnie. Najważniejsze, że Twoja rybcia wraca do zdrowia. Napisz jeszcze za kilka dni jak się ma