• Witamy na forum akwarystycznym,
  • poświęconym wyłącznie najpiękniejszym
  • i najciekawszym rybom jakimi są pielęgnice.
  • Tylko tu porozmawiasz o pielęgnicach
  • z każdego zakątka świata,
  • znajdziesz ciekawe informacje,
  • uzyskasz pomoc ekspertów
  • i prawdziwych pasjonatów.
  • Pokaż swoje akwaria
  • i trzymane w nich pielęgnice.
  • Dziel się własnymi doświadczeniami.
Witaj! Logowanie Rejestracja


Title: Agresywny samiec M. Ramirezi

#21
Zdarza się. To są właśnie pielęgnice. Tongue
Nie udzielam porad na PW, od tego jest forum Angel Angel Angel
Ponad 1000l wody w obiegu, a w nim 13 gatunków ryb, z czego pielęgnic 9

pozdrawiam, Łukasz
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#22
Dzisiaj wstałem i zdziwienie. Jeszcze wczoraj samiec nie dawał partnerce dostępu do ikry, a dzisiaj pilnują jej wspólnie, na zmianę wartując przy potomstwie i odganiając Innesy Smile Nie nastawiam się na odchów młodych, ale tak z ciekawości, jaka temperatura jest najodpowiedniejsza dla ikry i narybku? I czytałem, że narybek skarmia się artemią, taka mrożona by się nadawała?
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#23
Patrzyłeś jak wygląda mrozona artemia? Artemia do wylęgu lub w płynie.
[Obrazek: diyWI0o.jpg]
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#24
Patrzyłem, od dawna karmię nią ryby Wink Myślałem że taka drobnica która się z niej sypie w czasie rozpuszczania by się nadała Smile
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#25
Po rozpuszczeniu te larwy artemii byłby i tak 3krotnie większe jak Twój narybek, musisz kupować takie żywe w workach jak dla ryb - po 1pln za porcję
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#26
Jeżeli uda mi się coś rozmnożyć - w co bardzo chciałbym uwierzyć - to z pewnością zastosuję się do tych wskazówek Wink dzięki
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#27
Podepnę się pod temat, choć wiem, że "stary".

Matteusch - i jak Twoje ramirezy? Dalej ze sobą walczą? Pytam, bo mam sytuację analogiczną do Twojej (chociaż może gorszą). U mnie było tak: najpierw miałam dobraną parkę ramirezów - samiec po 2 miesiącach niestety zdechł na dziurawicę. Poczekałam trochę i dokupiłam nowego, młodszego i mniejszego od samicy. (Akwarium 63 l, 60x30 cm podstawy, piasek, trochę roślin gł. korzeniowych, neony Innesa i otoski). Początkowo tępiła go i zaganiała w krzaki; potem się dogadali, jak tylko podrósł, zrobili kilka razy tarło, wszystko wyglądało pięknie - aż do pewnego dnia. Wtedy zobaczyłam, że samica słabnie, blednie, a on ją bez litości zagania w zarośla, skubie, szarpie płetwy - sam mocno i ciemno wybarwiony, nastroszony, "straszący bokiem". Dałam im szansę i wytrzymałam jakiś tydzień, patrząc na to niepokojące widowisko, które się tylko nasilało z dnia na dzień. Potem już nie zdzierżyłam i przełowiłam agresora do 40 l, w którym pływają same razborki kubotai. Posiedział na wygnaniu z tydzień, dając samiczce czas na regenerację, potem dałam go z powrotem do 63 l - pogodziły się i zrobiły tarło. Po tarle - znów awantura; odpędzał ją od ikry, straszył, dziobał, nie dawał żyć. Tym razem to ją zabrałam; myślałam, że poszło o opiekę nad ikrą, więc zostawiłam walecznego tatę "na jajkach".
Kiedy ikra zniknęła (zawsze się marnuje, może przez neony, zresztą samiec dbał o nią tylko przez pierwsze 2 dni) - połączyłam ich znowu. Przez dłuższy czas pięknie, zgodnie pływały, już nawet brzuszek samicy się zaczął wyokrąglać, zachowywali się jak przed tarłem - ale jednak zanim w ogóle do czegoś doszło, nagle, ni z tego ni z owego on znowu ją zaczął prześladować - i to tak, że łuski leciały (dosłownie, widziałam na własne oczy jak ją szarpie, rani, strzępi jej płetwy). Rozdzieliłam znowu tę parę, próbowałam ich połączyć po niecałym dniu, żeby może podeszły do tarła (bałam się, że samiczka nie składając ikry, której miała pełny brzuch, może zachorować). Niestety - mimo że przez kilka chwil zachowywały się, jakby się wzięły "do roboty" (czyszczenie liścia, jego "taniec", szorowanie brzuszkami itp.) - nic z tego nie wyszło; samica od wczorajszego wieczora do dziś "poroniła" ikrę (mam nadzieję, że całą, nadal się trochę martwię o jej zdrowie), a samca musiałam znów przełowić - już chyba na stałe, bo nie widzę właściwie już szans na ich pogodzenie się. Wśród razborek on najpierw panikuje / z czasem się uspokaja, ale je i śpi normalnie, za to w 63 l jest bardzo agresywny: i wobec neonów, i otosków, i przede wszystkim wobec ramirezy - jak tylko zobaczyłam ją dziś znowu nieruchomo wciśniętą między liść, mech a szybę, wyganianą już nie tylko z "ikrowego kącika" za kokosem i gałęzatką na bukowych listkach, ale w ogóle ze środka akwarium, jak tylko się ważyła wypłynąć - to postanowiłam "przeprowadzić rozwód", niech przynajmniej będzie święty spokój w obu baniakach, a jej rany się zagoją. Już nie czekałam na ciąg dalszy, bo wiedziałam z dośw. jaki będzie - czyli jej blednięcie i jego eskalację agresji - bo niestety, mimo że ramireza nie straciła jeszcze kolorków i próbowała się początkowo lekko stawiać / podlizywać (przechylanie na bok, delikatne odcinanie się), to stopniowo coraz bardziej nieruchomiała, uciekała, oddawała mu pole, a on cały czas zły, nieubłagany, zawzięty. Dodam, że woda w obu zbiornikach jest ta sama, te same parametry, tak samo przygotowywana, takie samo podłoże, rośliny b. podobne (w 63 nie ma już kabomb, a w 40 nie ma żabienic, ot różnice).

Nie mam niestety większego akwarium, a tu widzę, że przydałoby się, żeby MOŻE dobrać nowych pasujących partnerów moim pielęgniczkom. Z jednej strony są opinie, że 63 l to za mało na te ryby, choć wiele innych źródeł mówi, że w sam raz. Może i jestem głupia, ale polubiłam obie rybki - zwłaszcza samiczkę, którą mam najdłużej - i nie chciałabym się ani jej, ani bandziora pozbywać - najwyżej, jeśli jego agresja jest ogólnie ponad normę i jeżeli w ogóle jest aspołeczny - to wzorem bojowników będzie "mieszkał" sam (czy pielęgniczki w ogóle MOGĄ żyć w samotności? czy to im nie niszczy zdrowia, nie skraca życia?...) Może powinnam zamienić 63+40 na jakieś 112 albo wręcz 200 l?...

Tylko nie jestem do końca pewna, czy wielki baniak załatwiłby sprawę, bo tu może chodzić po prostu o rybią wredotę i nienawiść, a to są ryby "myślące", którym się łatwo oczu nie zamydli. U mnie samiec jest bardzo zawzięty i "zwykłe" kryjówki typu gęste liście, mech, łupina kokosa - nie działały najlepiej; jak chciał, to potrafił ją specjalnie złośliwie wyszukać i dorwać, i wykurzyć z ukrycia - tylko po to, żeby się nad nią znęcać. Zastanawiałam się nawet nad siatką albo szkłem przegradzającym akwarium na pół, żeby każde miało swoje terytorium bez krzywdzenia drugiego; ale to chyba kiepski pomysł, bo samica w obecności samca "produkuje" ikrę... i bez ich połączenia w jednej części zbiornika miałabym zmartwienie o nią, o jej zdrowie. Dodatkowo co wtedy z filtracją? - moja kaskada nie ma możliwości "rozmnożenia" wlotów zasysających wodę...

Jak to jest teraz, po pół roku od tamtych wydarzeń, z Twoimi rybami? Widziałam na fotkach, że Twoja samiczka też nieźle obrywała. Ale czy była goniona z zawziętością i do upadłego? Często ją maltretował? Jak duże uszkodzenia jej zadawał? Jeżeli Twoje rybki pogodziły się na trwałe, to może też mogę mieć nadzieję?...

Ukłony dla tych, którzy przeczytali całą tę przydługą historię Wink Z góry zaznaczam, że to co piszę opiera się tylko na moich krótkich doświadczeniach, jestem jeszcze początkująca w akwarystyce. Za wszelkie opinie znawców będę wdzięczna.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#28
O ja Cie!Szok! To chyba najdłuższy post na forum. Przeczytałem cały. Dwa razy, bo jak doszedłem do końca to zapomniałem co było na początku. Wink
Miałem ramirezy kilka(-naście? Mysl) lat temu. W akwarium o dnie 80x50cm.
Kupowałem z 5szt. Dobierała się para lub dwie. Jedna zostawała do poniewierania.
Pary były zgodne. Pierwsze tarła były zazwyczaj nie udane, tarlaki same pożerały ikrę. Później jakoś im to szło i ryby wyprowadzały narybek, opiekowały się nim dzień lub trzy zanim współmieszkańcy się nim pożywili. Nigdy sam na siłę nie zestawiałem par. Po tarle niektóre samce przeganiały samice, inne nie. W większym akwarium samica ma się gdzie chować. Poza tym samce skupiały się na obronie rewirów przed innymi samcami a nie na prześladowaniu partnerek.
Moim zdaniem Twoje ryby same pożerają ikrę. Może to być spowodowane zbyt twardą wodą (w której zarodek nie może się prawidłowo rozwijać) lub stresuje je obecność szybko pływających ryb których nie mają gdzie odpędzić. Wolą same zeżreć niż dać się pożywić rabusiom.
Nie wiem jakie masz parametry wody ani jaka jest powierzchnia dna....
Może być tak, że Twoja "para" nigdy się nie dogada a inna, spontanicznie dobrana wyprowadzałaby młode w Twoich 60litrach.
Ale posta napisałem! Ciebie jednak nie pobiłem Rotfl
I miss the good old days. When everyone wasn't an overly sensitive pussy! - Clint Eastwood
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#29
Też już nie chcę zestawiać par na siłę, zastanawiam się co robić dalej. Mam nawet myśli pt. "chrzanić to wszystko i wziąć się za piękniczkowate" Tongue ale ramirezy są jak magnes, mają tę siłę przyciągania Big Grin
Jakoś nie mam serducha narażać jakiejkolwiek ryby na maltretowanie. Już wolę, żeby żyli oddzielnie i samotnie, niż żeby ją katował. Choć mimo wszystko tak jakoś blado wygląda każde z nich bez pary.
Powierzchnia dna 60x30, wszak napisałam Tongue woda tak, niestety dość twarda. Ale na ikrze jakoś średnio mi zależy... nie ma to nie ma, odchowają młode to fajnie Wink
Coraz częściej myślę nad zamianą akw. na większe. Tylko przerażają mnie podmiany wody w takim przypadku (np. w 200 l co tydzień jakieś 60 l... ile to biegania z wiadrem i grzania, bo tej ciepłej z naszych miejskich wodociągów nie mam sumienia lać rybom) - i czy strop w bloku wytrzyma...
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#30
To pielęgnice ciągną jak magnez... No co Ty! Chcesz trzymać gupiki?!
Strop wytrzyma.
Podmianki też nie takie straszne. (filtr RO też Big Grin )
Większe akwarium = większe możliwości. W większym może będą zgodne, a może wybiorą sobie innego partnera jeśli dasz im taką możliwość...
Wbrew pozorom to nie są łatwe ryby. A te obecnie dostępne w handlu są szczególnie delikatne...
I miss the good old days. When everyone wasn't an overly sensitive pussy! - Clint Eastwood
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
  


Skocz do:


Browsing: 1 gości