Cichlidae.pl - podyskutujmy o pielęgnicach

Pełna wersja: Jak się nasze forum miewa?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7
W akwarystycznych kwestiach bym się już spierał czy "prawie". Big Grin
Możesz się spierać ale przy założeniu, że "prawie" zawsze masz rację to spór o "prawie" nie będzie do końca rozstrzygnięty a jedynie "prawie" rozstrzygnięty Tongue
Pamiętaj, tak jak poznaniacy nie mają światełka w lodówce, bo nie ufają że gaśnie po zamknięciu, tak krakusi mają zawsze rację. A nawet jak nie mają to Cię przekonają, że mają. Big Grin
Pierwszy z brzegu przykład polskiego nazewnictwa Pseudocrenilabrinae już pokazuje że Ruki nie zawsze ma rację
Macioch, mówisz o barwniaku Thomasa? Tongue
Nie, miałem na myśli barwniak
To, że polskie nazwy są niewarte funta kłaków to już wiadomo od dawna. Wymyślanie kolejnych to też strata czasu i zachodu Macioch Wink.

Barwniak Thomasa jest równie poprawny jak pielęgniczka Ramireza, a mimo to jako biolog nie mam zamiaru nikogo krzyżować za używanie takich nazw. Takie nazwy które się już przyjęły w języku są niezbyt możliwe do wyplenienia, a i tak każdy wie o jakie zwierzę chodzi. Co innego wymyślanie nowych polskich nazw, które nie są ani poprawne taksonomicznie, ani poprawne według innych zasad polskiego nazewnictwa- jak widzę fanpage "popularnonaukowe" które wrzucają zdjęcia jakiegoś zwierzęcia i wymyślają dla niego trójczłonową polską nazwę to trochę śmiech. Takie rzeczy słusznie możemy krytykować, bo nie dość, że nie ułatwiają komunikacji to dodatkowo jeszcze ją utrudniają Rotfl.

Tak samo nie widzę problemu w stwierdzeniu "hoduję szczupieńczyki", mając na myśli trzy różne akwaria z Pachypanchax playfairii, Epiplatys dageti dageti i Aplocheilus lineatus. Analogiczna sytuacja jest ze stwierdzeniem "hoduję pielęgniczki/apisto" mając na myśli Nanochromis, Pelvicachromis, Dicrossus, Apistogramma, Apistogrammoides (który możliwe, że niedługo zniknie Tongue) czy Mikrogeophagus. Język potoczny ma nam ułatwiać komunikację, jeżeli chcemy mówić o czymś konkretnym to używamy języka fachowego, w wypadku nazewnictwa zwierząt łaciny.

PS. A Poecilia wingei to gupik Endlera Big Grin
Wyplenianie nazw, które już są zakorzenione w polskim nazewnictwie, jest marnowaniem energii, którą lepiej przeznaczyć na coś innego. Przykładowo- prostowanie bubli związanych z żywieniem czy warunkami hodowlanymi- czymś co realnie wpływa na dobrostan ryb. Smile

Sporo nazw powstało w czasach, kiedy nikt nie zdawał sobie sprawy jak faktycznie systematyka danych taksonów wyglądała. Nazwy były tworzone na podstawie podobieństw w wyglądzie, behawiorze czy występowaniu. I nie tyczy się to tylko polski, przecież podobnie jest w nazewnictwie anglojęzycznym czy niemieckim. Ba, anglojęzyczne "dwarf cichlids" to jeszcze większy zbiór gatunków niż polskie "apisto" czy "pielęgniczki", bo w tym się ujmuje nawet.... muszlowce. Big Grin

I tak jak mamy wspominane powyżej apisto, czyli grupę małych pielęgnic z Ameryki Południowej, gdzie mamy nie tylko Apistogramma, ale i Dicrossus czy akarkowate. Mamy też właśnie barwniaki, gdzie hobbystycznie/amatorsko(nie naukowo!) włączono właśnie Anomalochromis thomasi czy wszelakie Nano-Congo-Paranano-chromisy. I nie jest to żadnym błędem, tak samo jak nie jest nim spolszczanie łacińskich nazw czy ich skracanie. To jest język hobbystyczny, gdzie władanie łaciną z małego palca nie jest obowiązkowe. Zwłaszcza, jak chcemy coś przedstawić osobom niezbyt związanym z tematem, wtedy zbytnio specjalistyczna mowa odstraszy, a nie zachęci. Wink
Mnie spolszczenia nazw łacińskich na potrzeby hobbystyczne też nie przeszkadzają, mało tego sam lubię wymyślać i prawie zawsze to robię bo wygodniej i przyjemniej mi się o nich pisze czy rozmawia Wink
Dla przykładu: Rheoheros coeruleus - po co tak sobie łamać język - po prostu "koraliki" albo "spilury" - inaczej Cryptoheros spilurus

Ale powiedzmy sobie fajne to jest tutaj, między nami na forum albo na spotkaniu jednak w publikacjach "naukowych" nie powinno mieć miejsca wymyślanie czegoś na siłę jak pisze Papja.

... barwniak jak dla mnie jest spoko Wink
Biorąc pod uwagę tą część akwarystyki, która zajmuje się hodowlą i doskonaleniem nowych form barwnych ryb – stosowanie i tworzenie nazw nie łacińskich lecz rodzimych staje się koniecznością. Jest to jedyna droga do względnie szybkiej komunikacji miedzy akwarystami. Ba, nawet mamy w tym względzie tradycje kontynuowaną od wielu dziesiątek lat (cały XX wiek) np.: wszelkiej maści gupiki, xipho, molly czy skalary. Tam całkiem dobrze funkcjonują polskie nazwy dwu czy trój członowe i przez użytkowników (czasem wysokiej klasy specjalistów) są uważane za niezbędne. Stosowanie łaciny w tym przypadku jest niewygodna i przeszkadza a nie pomaga.

Dlatego propagowanie wśród akwarystów, stosowania wyłącznie nazw łacińskich jest zawężaniem tematu.
Natomiast uważam za wyjątkowo szkodliwe propagowanie i tworzenie nazw handlowych wynikających z mody. Takim flagowym przykładem może być „altum peru”.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7