02-11-2020, 16:55 PM
02-11-2020, 18:29 PM
Możesz się spierać ale przy założeniu, że "prawie" zawsze masz rację to spór o "prawie" nie będzie do końca rozstrzygnięty a jedynie "prawie" rozstrzygnięty
02-11-2020, 18:44 PM
Pamiętaj, tak jak poznaniacy nie mają światełka w lodówce, bo nie ufają że gaśnie po zamknięciu, tak krakusi mają zawsze rację. A nawet jak nie mają to Cię przekonają, że mają.
03-11-2020, 19:59 PM
Pierwszy z brzegu przykład polskiego nazewnictwa Pseudocrenilabrinae już pokazuje że Ruki nie zawsze ma rację
03-11-2020, 21:48 PM
Macioch, mówisz o barwniaku Thomasa?
03-11-2020, 23:11 PM
Nie, miałem na myśli barwniak
04-11-2020, 00:36 AM
To, że polskie nazwy są niewarte funta kłaków to już wiadomo od dawna. Wymyślanie kolejnych to też strata czasu i zachodu Macioch .
Barwniak Thomasa jest równie poprawny jak pielęgniczka Ramireza, a mimo to jako biolog nie mam zamiaru nikogo krzyżować za używanie takich nazw. Takie nazwy które się już przyjęły w języku są niezbyt możliwe do wyplenienia, a i tak każdy wie o jakie zwierzę chodzi. Co innego wymyślanie nowych polskich nazw, które nie są ani poprawne taksonomicznie, ani poprawne według innych zasad polskiego nazewnictwa- jak widzę fanpage "popularnonaukowe" które wrzucają zdjęcia jakiegoś zwierzęcia i wymyślają dla niego trójczłonową polską nazwę to trochę śmiech. Takie rzeczy słusznie możemy krytykować, bo nie dość, że nie ułatwiają komunikacji to dodatkowo jeszcze ją utrudniają .
Tak samo nie widzę problemu w stwierdzeniu "hoduję szczupieńczyki", mając na myśli trzy różne akwaria z Pachypanchax playfairii, Epiplatys dageti dageti i Aplocheilus lineatus. Analogiczna sytuacja jest ze stwierdzeniem "hoduję pielęgniczki/apisto" mając na myśli Nanochromis, Pelvicachromis, Dicrossus, Apistogramma, Apistogrammoides (który możliwe, że niedługo zniknie ) czy Mikrogeophagus. Język potoczny ma nam ułatwiać komunikację, jeżeli chcemy mówić o czymś konkretnym to używamy języka fachowego, w wypadku nazewnictwa zwierząt łaciny.
PS. A Poecilia wingei to gupik Endlera
Barwniak Thomasa jest równie poprawny jak pielęgniczka Ramireza, a mimo to jako biolog nie mam zamiaru nikogo krzyżować za używanie takich nazw. Takie nazwy które się już przyjęły w języku są niezbyt możliwe do wyplenienia, a i tak każdy wie o jakie zwierzę chodzi. Co innego wymyślanie nowych polskich nazw, które nie są ani poprawne taksonomicznie, ani poprawne według innych zasad polskiego nazewnictwa- jak widzę fanpage "popularnonaukowe" które wrzucają zdjęcia jakiegoś zwierzęcia i wymyślają dla niego trójczłonową polską nazwę to trochę śmiech. Takie rzeczy słusznie możemy krytykować, bo nie dość, że nie ułatwiają komunikacji to dodatkowo jeszcze ją utrudniają .
Tak samo nie widzę problemu w stwierdzeniu "hoduję szczupieńczyki", mając na myśli trzy różne akwaria z Pachypanchax playfairii, Epiplatys dageti dageti i Aplocheilus lineatus. Analogiczna sytuacja jest ze stwierdzeniem "hoduję pielęgniczki/apisto" mając na myśli Nanochromis, Pelvicachromis, Dicrossus, Apistogramma, Apistogrammoides (który możliwe, że niedługo zniknie ) czy Mikrogeophagus. Język potoczny ma nam ułatwiać komunikację, jeżeli chcemy mówić o czymś konkretnym to używamy języka fachowego, w wypadku nazewnictwa zwierząt łaciny.
PS. A Poecilia wingei to gupik Endlera
04-11-2020, 12:28 PM
Wyplenianie nazw, które już są zakorzenione w polskim nazewnictwie, jest marnowaniem energii, którą lepiej przeznaczyć na coś innego. Przykładowo- prostowanie bubli związanych z żywieniem czy warunkami hodowlanymi- czymś co realnie wpływa na dobrostan ryb.
Sporo nazw powstało w czasach, kiedy nikt nie zdawał sobie sprawy jak faktycznie systematyka danych taksonów wyglądała. Nazwy były tworzone na podstawie podobieństw w wyglądzie, behawiorze czy występowaniu. I nie tyczy się to tylko polski, przecież podobnie jest w nazewnictwie anglojęzycznym czy niemieckim. Ba, anglojęzyczne "dwarf cichlids" to jeszcze większy zbiór gatunków niż polskie "apisto" czy "pielęgniczki", bo w tym się ujmuje nawet.... muszlowce.
I tak jak mamy wspominane powyżej apisto, czyli grupę małych pielęgnic z Ameryki Południowej, gdzie mamy nie tylko Apistogramma, ale i Dicrossus czy akarkowate. Mamy też właśnie barwniaki, gdzie hobbystycznie/amatorsko(nie naukowo!) włączono właśnie Anomalochromis thomasi czy wszelakie Nano-Congo-Paranano-chromisy. I nie jest to żadnym błędem, tak samo jak nie jest nim spolszczanie łacińskich nazw czy ich skracanie. To jest język hobbystyczny, gdzie władanie łaciną z małego palca nie jest obowiązkowe. Zwłaszcza, jak chcemy coś przedstawić osobom niezbyt związanym z tematem, wtedy zbytnio specjalistyczna mowa odstraszy, a nie zachęci.
Sporo nazw powstało w czasach, kiedy nikt nie zdawał sobie sprawy jak faktycznie systematyka danych taksonów wyglądała. Nazwy były tworzone na podstawie podobieństw w wyglądzie, behawiorze czy występowaniu. I nie tyczy się to tylko polski, przecież podobnie jest w nazewnictwie anglojęzycznym czy niemieckim. Ba, anglojęzyczne "dwarf cichlids" to jeszcze większy zbiór gatunków niż polskie "apisto" czy "pielęgniczki", bo w tym się ujmuje nawet.... muszlowce.
I tak jak mamy wspominane powyżej apisto, czyli grupę małych pielęgnic z Ameryki Południowej, gdzie mamy nie tylko Apistogramma, ale i Dicrossus czy akarkowate. Mamy też właśnie barwniaki, gdzie hobbystycznie/amatorsko(nie naukowo!) włączono właśnie Anomalochromis thomasi czy wszelakie Nano-Congo-Paranano-chromisy. I nie jest to żadnym błędem, tak samo jak nie jest nim spolszczanie łacińskich nazw czy ich skracanie. To jest język hobbystyczny, gdzie władanie łaciną z małego palca nie jest obowiązkowe. Zwłaszcza, jak chcemy coś przedstawić osobom niezbyt związanym z tematem, wtedy zbytnio specjalistyczna mowa odstraszy, a nie zachęci.
04-11-2020, 18:13 PM
Mnie spolszczenia nazw łacińskich na potrzeby hobbystyczne też nie przeszkadzają, mało tego sam lubię wymyślać i prawie zawsze to robię bo wygodniej i przyjemniej mi się o nich pisze czy rozmawia
Dla przykładu: Rheoheros coeruleus - po co tak sobie łamać język - po prostu "koraliki" albo "spilury" - inaczej Cryptoheros spilurus
Ale powiedzmy sobie fajne to jest tutaj, między nami na forum albo na spotkaniu jednak w publikacjach "naukowych" nie powinno mieć miejsca wymyślanie czegoś na siłę jak pisze Papja.
... barwniak jak dla mnie jest spoko
Dla przykładu: Rheoheros coeruleus - po co tak sobie łamać język - po prostu "koraliki" albo "spilury" - inaczej Cryptoheros spilurus
Ale powiedzmy sobie fajne to jest tutaj, między nami na forum albo na spotkaniu jednak w publikacjach "naukowych" nie powinno mieć miejsca wymyślanie czegoś na siłę jak pisze Papja.
... barwniak jak dla mnie jest spoko
15-11-2020, 19:54 PM
Biorąc pod uwagę tą część akwarystyki, która zajmuje się hodowlą i doskonaleniem nowych form barwnych ryb – stosowanie i tworzenie nazw nie łacińskich lecz rodzimych staje się koniecznością. Jest to jedyna droga do względnie szybkiej komunikacji miedzy akwarystami. Ba, nawet mamy w tym względzie tradycje kontynuowaną od wielu dziesiątek lat (cały XX wiek) np.: wszelkiej maści gupiki, xipho, molly czy skalary. Tam całkiem dobrze funkcjonują polskie nazwy dwu czy trój członowe i przez użytkowników (czasem wysokiej klasy specjalistów) są uważane za niezbędne. Stosowanie łaciny w tym przypadku jest niewygodna i przeszkadza a nie pomaga.
Dlatego propagowanie wśród akwarystów, stosowania wyłącznie nazw łacińskich jest zawężaniem tematu.
Natomiast uważam za wyjątkowo szkodliwe propagowanie i tworzenie nazw handlowych wynikających z mody. Takim flagowym przykładem może być „altum peru”.
Dlatego propagowanie wśród akwarystów, stosowania wyłącznie nazw łacińskich jest zawężaniem tematu.
Natomiast uważam za wyjątkowo szkodliwe propagowanie i tworzenie nazw handlowych wynikających z mody. Takim flagowym przykładem może być „altum peru”.