Dawno, dawno temu (pierwsza połowa lat 90-ych), kiedy robiłem więcej głupot niż teraz, poczyniłem dwa podejścia pod mięsożerne piranie (te z czerwonymi brzuchami).
Przy pierwszym podejściu zakupiłem 6 sztuk (wszystkie, które były w zoologu). Jedna była nieco większa od pozostałych (być może z poprzedniej dostawy). W krótkim czasie, pomimo sowitego karmienia mięchem (małe piranie non-stop muszą pływać z pełnymi brzuchami), ta dominująca śmiertelnie pogryzła lub zjadła w całości pozostałe towarzystwo. Na koniec jeszcze mnie użarła w opuszek palucha (bliznę mam do dnia dzisiejszego).
Minęło trochę czasu i znowu zatęskniłem za mocnymi wrażeniami. Mądrzejszy o poprzednie doświadczenia nabyłem kilkanaście sztuk (nie pamiętam dokładnie) równiusieńkiej wielkości. Całe stado utrzymałem bez problemu. Nigdy nie wyrosły u mnie, gdyż zawczasu pozbyłem się ich (wtedy nie miałem dużych zbiorników).
Z autopsji wiem jedno - ryba bardzo, bardzo stadna. Do tego stopnia, że jeśli będzie za mało sztuk, nawet nie wyściubi pyska z roślin (będzie niezwykle płochliwa). Uważam, że 10 sztuk to jest o wiele za mało. Ale zważywszy, że gatunki mięsożerne osiągają długość 30-35 cm, to Twój zbiornik jest malusi. Pomyśl jeszcze, jaką filtracje musiałbyś zastosować dla tych ryb (nawet, jak dorosłe będziesz karmił 2-3 razy w tygodniu, to i tak będziesz wrzucał kilogramy mięcha).
Znam człowieka, który handluje tymi rybami. Zaczyna od stada ok. 20 szt. maluszków. Ciągnie je do 15, czy 20 cm i sprzedaje. Może i jest to jakieś rozwiązanie dla Ciebie. Z pewnością jakieś doświadczenie. Ale są to ryby rosnące w oczach, więc osobiście nie polecam.
Przepiękne i arcyciekawe ryby, ale wymagają wielotonowych zbiorników. Pamiętam z rodzimej literatury, że pierwsze tarło tych ryb w Polsce miało miejsce w Palmiarni Poznańskiej, właśnie w takim ogromnym basenie.
Przy pierwszym podejściu zakupiłem 6 sztuk (wszystkie, które były w zoologu). Jedna była nieco większa od pozostałych (być może z poprzedniej dostawy). W krótkim czasie, pomimo sowitego karmienia mięchem (małe piranie non-stop muszą pływać z pełnymi brzuchami), ta dominująca śmiertelnie pogryzła lub zjadła w całości pozostałe towarzystwo. Na koniec jeszcze mnie użarła w opuszek palucha (bliznę mam do dnia dzisiejszego).
Minęło trochę czasu i znowu zatęskniłem za mocnymi wrażeniami. Mądrzejszy o poprzednie doświadczenia nabyłem kilkanaście sztuk (nie pamiętam dokładnie) równiusieńkiej wielkości. Całe stado utrzymałem bez problemu. Nigdy nie wyrosły u mnie, gdyż zawczasu pozbyłem się ich (wtedy nie miałem dużych zbiorników).
Z autopsji wiem jedno - ryba bardzo, bardzo stadna. Do tego stopnia, że jeśli będzie za mało sztuk, nawet nie wyściubi pyska z roślin (będzie niezwykle płochliwa). Uważam, że 10 sztuk to jest o wiele za mało. Ale zważywszy, że gatunki mięsożerne osiągają długość 30-35 cm, to Twój zbiornik jest malusi. Pomyśl jeszcze, jaką filtracje musiałbyś zastosować dla tych ryb (nawet, jak dorosłe będziesz karmił 2-3 razy w tygodniu, to i tak będziesz wrzucał kilogramy mięcha).
Znam człowieka, który handluje tymi rybami. Zaczyna od stada ok. 20 szt. maluszków. Ciągnie je do 15, czy 20 cm i sprzedaje. Może i jest to jakieś rozwiązanie dla Ciebie. Z pewnością jakieś doświadczenie. Ale są to ryby rosnące w oczach, więc osobiście nie polecam.
Przepiękne i arcyciekawe ryby, ale wymagają wielotonowych zbiorników. Pamiętam z rodzimej literatury, że pierwsze tarło tych ryb w Polsce miało miejsce w Palmiarni Poznańskiej, właśnie w takim ogromnym basenie.
Pozdrawiam,
Darek
Darek