Liczba postów: 409
Liczba wątków: 12
Dołączył: Jul 2016
Reputacja:
3
(13-07-2016, 22:42 PM)Ruki napisał(a): Bastet, u mnie siniak zmienia kolor dopiero.
Trafiła kosa na kamień, tfu!... noga na nogę :p
"Akwarystyka jest jak alkoholizm, wszystko idzie w szkło."
Podziękowania złożone przez:
Liczba postów: 409
Liczba wątków: 12
Dołączył: Jul 2016
Reputacja:
3
Odgrzebuję.
Tak sobie myślę, czy te objawy sugerujące mykobakteriozę mogą być zlepkiem innych nieprawidłowości w akwarium? Np. nieco rozchwianych parametrów, następstwem czego jest osłabienie ryb i szeroko otwarte wrota dla paskudztw chorobotwórczych warunkowo. Bo tak właściwie dwie z trzech ryb, które wyekspediowałam do innego świata mogły być "zmęczone życiem": jedyny samiec molinezji wśród stadka "bab" i samiczka mieczyka, którą wprowadziłam w pierwszym rzucie, a która niemal cały czas była w ciąży. Trzecia rybka, kosiarka, której "pomogłam" mogła mieć jakiś uraz mechaniczny, a nie wrzód. Generalnie jedyna rybka, która padła sama (na początku moich obserwacji niepokojącego stany rzeczy w akwarium), platka, miała wyblakłe kolory i przez ostatnie kilka dni chowała się.
Bojownik ma się świetnie natomiast, je, rozrabia i pełno go w akwarium, w oczy tylko mnie kolą te drobne zmiany na skórze i łuskach. Nawet nie zauważyłam żeby się ocierał, co robią niektóre inne rybki.
Na razie w akwarium nic nie robiłam poza częstszymi a mniejszymi podmiankami. Odłowiłam na amen jedynie dwie najsłabsze rybki (mieczyczkę i molinezja
). Przymierzam się do kuracji Baktoforte S, a nuż widelec zadziała... Bo nie uśmiecha mi się totalny restart z rozpirzeniem całego ustawienia...
Macie jakieś sugestie?
"Akwarystyka jest jak alkoholizm, wszystko idzie w szkło."
Podziękowania złożone przez:
Liczba postów: 2,532
Liczba wątków: 20
Dołączył: May 2014
Reputacja:
24
(13-07-2016, 13:34 PM)Ruki napisał(a): Zawsze możesz zostawić akwarium z samymi roślinami, od tak na 4-5 miesięcy. Po tym czasie raczej nie powinno być przetrwalników M. marinum w baniaku.
Jak nie chcesz restartu, zrób jak wspominał Ruki. Zostaw akwarium bez ryb na jakiś czas. Na jesień wpuścisz jakieś pielęgniczki
I miss the good old days. When everyone wasn't an overly sensitive pussy! - Clint Eastwood
Podziękowania złożone przez:
Liczba postów: 409
Liczba wątków: 12
Dołączył: Jul 2016
Reputacja:
3
Jak Baktoforte nie zadziała to pewnie tak zrobię
"Akwarystyka jest jak alkoholizm, wszystko idzie w szkło."
Podziękowania złożone przez:
Ramirez Dolores
Unregistered
Bastet - nie wiem czy to coś pomoże, bo każdy przypadek jest inny, ale... jedna z moich neonek w baniaku miała na boczkach szarawy matowy nalot. Wyraźnie przestała rosnąć, kręgosłup wygiął jej się w "S". Nie leczyłam jej (choć to nie do końca tak, w akwarium była kuracja na dziurawicę - Metronidazol i potem na ospę - zieleń, Multicura, ale nie mam pojęcia czy i jaki wpływ to miało na tę neonkę); powiedziałam sobie - skoro jest taka chora, to pewnie i tak zaraz zdechnie. Poza tym nie mam serca zabijać rybek. No nie mam i już. Nawet staremu schorowanemu ramirezowi dałam odejść w naturalny sposób.
Minęło kilka miesięcy, neonka żyje, gania się z innymi i je jak wściekła, nalot znikł, pozostało za to skarłowacenie i wygięty kręgosłupek. Żadna inna rybka się od niej nie zaraziła. Żadna mi w tej chwili odpukać nie choruje. A podejrzewałam jak najbardziej mykobakteriozę (ten szary nalot).
Czasami dany objaw niekoniecznie jest tym, co można by sugerować...
Podziękowania złożone przez:
Liczba postów: 409
Liczba wątków: 12
Dołączył: Jul 2016
Reputacja:
3
Dlatego zastosowałam Baktoforte S i obecnie kuruję rybki Capicapsem na pasożyty zewnętrzne oraz pilnuję dezynfekcji sprzętu i rąk. Planuję ponownie ustabilizować akwarium i obserwować co z tego wyniknie.
"Akwarystyka jest jak alkoholizm, wszystko idzie w szkło."
Podziękowania złożone przez:
Liczba postów: 409
Liczba wątków: 12
Dołączył: Jul 2016
Reputacja:
3
31-08-2016, 17:30 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 31-08-2016, 17:39 PM przez Bastet.)
Dopadłam dziś mikroskop, pod którym oglądanym preparatom da się zrobić zdjęcia.
Pobrałam zeskrobinę ze skóry bojownika (zdjęcie ryby - po kliknięciu da się je powiększyć):
Zmiany te mają zmianą konfigurację, niemniej od kilku miesięcy ciągle coś rybie siedzi pod łuskami. Powyższe zdjęcie zrobiłam przed wszelkim leczeniem. Do akwarium zaaplikowałam 2x Baktoforte S (Sera), następnie 2x Capicaps (Zoolek). Niewielką poprawę zaobserwowałam po pierwszej dawce Capicapsu, ale później nastąpił nawrót.
Paskudztwo spod łuski widoczne jest gołym okiem:
Żyjątko 1. Preparat (niebarwiony, powiększenie 4x) zrobiony ok. godzinę wcześniej, te "nibynóżki" to najprawdopodobniej brak wody lub jej resztka między szkiełkami:
Żyjątko 2. "Świeży" preparat
Co to jest?
"Akwarystyka jest jak alkoholizm, wszystko idzie w szkło."
Podziękowania złożone przez:
Liczba postów: 798
Liczba wątków: 64
Dołączył: Mar 2011
Reputacja:
2
Ja tylko mega wróżę z kart, ale wygląda jak jakaś otorbiona cysta. Trochę słaba ostrość tego zdjęcia. Mozesz wyostrzyć na tę strukturę "nibyzwoi" wewnątrz tego obiektu?
Podziękowania złożone przez:
Liczba postów: 409
Liczba wątków: 12
Dołączył: Jul 2016
Reputacja:
3
01-09-2016, 08:41 AM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 01-09-2016, 09:13 AM przez Bastet.)
(01-09-2016, 08:08 AM)arsik napisał(a): Ja tylko mega wróżę z kart, ale wygląda jak jakaś otorbiona cysta. Trochę słaba ostrość tego zdjęcia. Mozesz wyostrzyć na tę strukturę "nibyzwoi" wewnątrz tego obiektu?
W sensie pobawić się kontrastem? Spróbuję.
Właściwie te zdjęcia są dość wyraźne, mniej więcej tak było to widoczne pod mikroskopem.
Tu są wszystkie zdjęcia, które zrobiłam wczoraj temu "alienowi":
http://www.fotosik.pl/u/bastet05/album/2359765
Zrobiłam ile mogłam, nie jestem mistrzem fotoszopa
Żyjątko nr 2.
żyjątko nr 1.
"Akwarystyka jest jak alkoholizm, wszystko idzie w szkło."
Podziękowania złożone przez:
Liczba postów: 409
Liczba wątków: 12
Dołączył: Jul 2016
Reputacja:
3
Otrzymałam wstępne wyniki badania ichtiologicznego. Bojownika nękają jakieś bardzo dziwne przywry, trudne w klasyfikacji. Na innej rybie (mieczyku) doktor znalazł sporo bakterii, które morfologicznie są identyczne z Flexibacterium spp.
Na szczęście nic w sensie klinicznym nie wskazuje na infekcję Mycobacterium spp., więc uffff, to nie jest rybia gruźlica. Natomiast pojawiło się coś, co może (choć nie musi) być limfocystozą.
No i teraz pytania: czy leczenie tych chorób ma sens? Czy przy restarcie da się uratować rośliny (oczywiście jeśli przetrwają odkażanie)?
"Akwarystyka jest jak alkoholizm, wszystko idzie w szkło."
Podziękowania złożone przez: