Skoro zostałem specjalnie tu ściągnięty, to witam wszystkich znajomych i tych drugich też.
Do rzeczy.
Pole magnetyczne nie ma żadnego wpływu na cząsteczki wody i w żadnym wypadku ich nie rozbija. Nie zmienia też w żaden sposób struktury rozpuszczonych soli, bo się nie da. Po rozpuszczeniu nie ma już soli, tylko luzem pływające jony (z grubsza).
Pole magnetyczne nie może zmieniać ilości jonów w roztworze, więc nie ma żadnego wpływu na twardość wody i jej całkowite zasolenie. Wszystkie inne twierdzenia należy uznać za próbę wyłudzenia pieniędzy od nieświadomych konsumentów, dla których pole magnetyczne niewiele różni się pojęciowo od magii czy tarota. W szczególności dotyczy to tajemniczego pojęcia "twardość efektywna".
A ziarno prawdy?
A owszem, jest. Otóż w pewnych warunkach pole magnetyczne może powodować, że powstające osady trudno rozpuszczalnych soli (węglanu wapnia przede wszystkim) tworzą inne struktury polimorficzne. Skutkiem tego może być na przykład tendencja do tworzenia kryształów o innym kształcie. Albo zmniejszenie tendencji do aglomeracji (tworzenia skupisk) kryształów. Albo zmniejszenie tendencji do osadzania się osadów na ściankach naczynia (albo rury). Ten sam efekt można osiągnąć dodając "sole zmiękczające" typu Calgonu. One także nie powodują zmiękczenia wody, ale wbudowują się w strukturę węglanu wapnia i uprzywilejowują powstawanie małych kryształów, które nie osadzają się w pralkach/zmywarkach i zostają wylane razem ze ściekami.
Co z tego wynika dla akwarystów? NIC!
W akwarystyce zarówno Calgon, jak i magnetyzery są
bezużyteczne.
Chyba, że chodzi o wydłużenie czasu pracy lamp UV bez konieczności czyszczenia rur.
Zainteresowanych bardziej szczegółową analizą "mitu magnetycznego" odsyłam np.
tu.
Pozdrawiam