Jeszcze niedawno samiec był mniejszy od samic i był ciągle przez nie przeganiany. Dziś to on jest władcą akwarium. A i tak do pełnych rozmiarów brakuje mu jeszcze z raz tyle ile mierzy.
Jak pisałem wcześniej, jedna z samic już podeszła do tarła. Łatwo było to zauważyć po braku ubarwienia i braku brzucha
Niestety tarło było nieudane, przypuszczam że woda była za chłodna - przez lato grzałki były wyłączone, ale ostatnio nie było upałów.
Samiec od razu zwrócił się do samicy w barwach i z pełnym brzuchem, ale ta pierwsza nieco podjadła i zanim zostaje przegoniona, wprowadza nieco zamętu w obrębie przyszłego terytorium lęgowego (samica po tarle po lewej z przodu, przed tarłem po prawej, samiec z tyłu).
Ale po chwili wszystko wraca do normy - samiec przegania regenerującą się samicę, podczas gdy jego aktualna wybranka bacznie (dosłownie: na baczność) go wypatruje:
Za każdym razem, gdy samiec wraca na miejsce, musi odbyć się powitalny, krótki "taniec"
Jak widać, jestem tymi rybami zachwycony. I nie, akwarium o powierzchni dna 100x40 nie jest za duże dla trzech pięciocentymetrowych ryb. Mimo, że to przydenne, litofilne pielęgnice to są w nieustannym ruchu i sfotografowanie zalotów wcale nie jest łatwe
Jestem nieco zaskoczony rodzajem ruchów, jakie wykonuje samica podczas zalotów. Spodziewałem się "wężyka" takiego jak u Crenicichli, przypominającego zachowanie samic barwniaków. Tymczasem samica tylko kładzie płetwy i wygląda, jakby chciała zaatakować samca, po czym opada na dno.