(23-02-2013, 00:13 AM)junak-rider napisał(a): Akwarystyka to moje najtańsze hobby, wędkowanie droższe, a motocykl ... to dopiero można popłynąć z kasą...
P.S. Człowiek bez pasji to niestety tylko skupisko nudnych tkanek..
Akwa według mnie to jest najtańsze hobby są "historie" tupu szachy. Sportem to ciężko nazwać czyli to raczej hobby. Ale sprzęt do uprawiania tego sportu/hobby kupuje się raz/dwa razy w życiu. Nie podłącza się tego do prądu nie karmi... Nie zbiera się non stop na lepszy sprzęt/akwa a co za tym idzie bardziej wydajny/kosztowny . Takich przykładów jest masa...
Mnie akwaria kosztują sporo: ...
Zakup ryb, dojazdy, odbiór, wysyłki itd itp
prąd: 2x kubeł eheim 2217, który do energo oszczędnych ni należy (nie wspominając o zakupie), + 2x eheim 2252, który nie jest nic lepszy jeżeli chodzi o pobieranie energii. Do tego nieco bardziej oszczędny Eheim PowerBall240 + zapowietrzacz tertatec. Nie wspominając o 3 grzałkach 2 x `150w i 1x 100w. Żeby tego było mało w moim akurat mieszkaniu wszystko jest na prąd. Kuchenka "gazowa" jest na prąd, ogrzewanie a przede wszystkim ciepła woda, której na głupie cotygodniowe podmiany w trzech akwariach idzie masa, nie wspominając o kubikach wody.
Co do wody: Podmiany, czyszczenie fitrów czy kopletna wymiana wody, jeżeli się ma jedno akwa średniej wielkości powiedzmy 200L to jest wszystko w porządku. Ale gdy ma się kilka i to sporych zbiorników a są ludzie na tym forum, którzy mają i kilka naście (Dator) to rachunki za wodę również potrafią zaszokować.
Kolejnym pkt tej "imprezy" jest karmienie. Kiedyś mieliśmy do dyspozycji 3-4 rodzaje pokarmów w sklepach i to wystarczało. Teraz gdy akwarystyka się rozwinęła pokarmów jest masa, wybarwijące, żywe, mrożone, suche, mokre, roślinne, mięsne, suszone itd specjalistyczne kierowane pod typowy biotop a nawet gatunek. Każdy z nas kupuje coraz to lepsze i droższe rodzaje pokarmów żeby dogodzić swoim pupilom. A w przypadku dużych gatunków pielęgnic czyi ryb, które nie zadowolą się śmieszną szczyptą rozwielitki (za 2 złote paczka) nie jest to już takie tanie, ryby potrafią zjeść...
Kolejnym aspektem jest oświetlenie co prawda technologia się rozwija i to wszystko zmierza w dobrym kierunku ale... Były żarówki później jarzeniówki następnie halogeny i w końcu energooszędne ledy. Ale tak czy siak każda z tych opcji pobiera jednak energię, a pomimo postępu w dziedzinie źródeł światła podejrzewam, że 60-70% akwarystów używa jednak jarzeniówek, które do energooszczędnych nie należą a w przypadku takich firm jak aquaglo również do tanich przy zakupie.
Dodatki: Kamienie, korzenie, rośliny które nie są wieczne (gnijące, ginące nie wiadomo czemu), termometry, czyściki do szyb, odkurzacze, deszczownie, przedłużki, węże, wężyki, gąbki, wkłady do filtrów, torfy, przedłużki, tapety, tła, przylepce itd itp można wymieniać w nieskonczoność. To wszystko kosztuje a wielu z nas wchodząc do sklepu zoologocznego kupuje różne gadżety nawet za grosze i nawet nie do końca potrzebne ale jednak do akwa. Bo cieszy nas każdy kolejny nawet najmniejszy zakup, który wzbogaci nasza szafłke/szufladę ze sprzętem do akwarium, nawet jeżeli nie poprawi on w żadnym stopniu standardu życia naszych ryb. Kupując jakieś kolejne "gówno" za kila złotych nie myślimy o tym ile wydaliśmy w sumie na takie pierdoły.
Kiedy nasz przysłowiowy hoobista-szachista swoje wydatki ograniczył do postawienia piwa swojemu przeciwnikowi i kupienia raz na pół roku kompletu baterii za 4zł do zegara szachowego.
Kolejnym aspektem jest serwis: Sprzęt, którego używamy nie jest wieczny. A w przypadku takich firm jak eheim, tetratec czy jbl serwis bywa droższy nisz kompletny sprzęt innej firmy.
(śruba + trzpień + uszczelka- eheim 2217 koszt ponad 100zł)
No i kolejny pkt tej magicznej wyliczanki to, że tak powiem suplementy. Czyli witaminki dla ryb, torfy dla roślin i oczywiście leki, bo nigdy nie wiadomo kiedy nasza ulubiona rybką załapie "gorączkę" a tu gorący rosołek nie wystarczy. A samo leczenie nie jest tanie, tak jak w przypadku ludzi teoria "gorzki lek najlepiej leczy" się sprawdza tak w przypadku ryb sprawdza się zazwyczaj teoria "drogi lek najlepiej leczy". A jeżeli wchodzi w grę kwarantanna w akwarium ogólnym gdzie jest kilkaset litrów a cała porcja leku starcza na 100-200l i kosztuję w granicach 20-30 zł to w gruncie rzeczy choroba ryb kosztuje nas więcej niż własna grypa. Ale czego nie robi dla swoich ulubieńców...
Oczywistą sprawą jest to, że nikt z nas tego nie wylicza bo priorytetem jest dobro naszych pupili, każdy z nas się utożsamia ze swoimi ryba i jest z nich dumny. Nie uważam, że wędkowanie czy motocykl jest tańsze ale jestem w stanie polemizować na ten temat. A gadanie, że to hobby jest tanie do mnie przemawia. No chyba, że mamy bojownika w kuli....
Tak czy siak będę wydawał dalej siano na te moje hieny bo je uwielbiam