Cytat:(11-07-2012, 21:58 PM)Vieja napisał(a): No tak ale teoretycznie heterospile miały być napewno mniej agresywniejsze niz np takie gatunki vieji/paratherapsow jakie ty posiadasz...A chyba u siebie takiej sytuacji nie mialeś gdy ryby mialy te 7 cm...,przynajmniej tu na forum o takiej nie wspominales,czy jednak była taka sytuacja?
Vieja,
Literaturę fachową warto czytać i to wielokrotnie tę samą - zawsze wyłapie się coś nowego. Niestety, publikacja nie jest równa publikacji tak, jak autor autorowi i hodowca hodowcy. Jeżeli ktoś "zżarł zęby" na jednym rodzaju, to jego odniesienia co do agresji poszczególnych gatunków w ramach tego rodzaju będą dla mnie bardzo wiarygodne (ta sama ręka, te same akwaria, te same karmy, to samo zagęszczenie ryb itd. itd.). Ale, jeśli ktoś opisuje w książce nieskończoną ilość pielęgnic - a większość z nich tylko widział i to nie wszystkie - i pisze, że pielęgnica X wykazuje się mniejszą agresją od pielęgnicy Y, to jest to już informacja "z drugiej ręki".
Lepiej założyć, biorąc nowe dla siebie pielęgnice, że będziemy mieć do czynienia z dużą ich agresją wewnętrzną i zewnętrzną, po czym mile być zaskoczonym, niż zakładać, że są to ryby dosyć spokojne - jak wynika z książkowego opisu, a potem być zaskoczonym i rozczarowanym.
Sytuacja w akwarium zmienia się z dnia na dzień. Niczego nie można być pewnym.
Kompletowałem obsadę CA do zbiornika o dnie 190x70cm. Wszystkie ryby doskonale znałem, bo większość się u mnie urodziła. Dno było zabudowane, z kilkoma możliwymi rewirami. Wpuściłem parę Parachromis motaguensis (samiec - ok. 30 cm), przeniesioną z akwarium, w którym opiekowały się podrośniętym narybkiem (bardzo ważny element). Samiec natychmiast zdominował pozostałe ryby, głównie samca Nandopsis tetracanthus (ok. 21 cm). Ponieważ dotkliwie go pogryzł, byłem zmuszony odizolować go w pływającej klatce. Przez pierwsze dni był tak "naładowany testosteronem", że dosłownie przepychał klatkę, usiłując dopaść przepływające ryby. Po kilku dniach, kubańska doszła do siebie do tego stopnia, że "przez kraty" łapała się za pysk z motą. Uznałem, że ich siły wyrównały się, po czym, wypuściłem motę "na wolność" i co? Dostał takie baty od tetracanthusa, że w ostatniej chwili uratowałem mu życie. Przeniosłem moty do dużego zbiornika z o wiele mniejszą CA (10-15 cm). Przez kilka dni samiec dochodził do siebie "w narożniku" akwarium (w najciemniejszym koncie, pod powierzchnią wody). Po kilku dniach doszedł - w ciągu nocy zabił/pożarł 3-5 ryb (nie wiem dokładnie, bo była trudno policzalna ilość Rocio) i wtedy "przeprowadził się" do Mady Haze. W poprzednim jego zbiorniku sielanka - tetracanthus, xiloaensis, dovii.
Zobacz, ile w powyższym opisie jest "zmiennych". Czy można je wyeliminować w celu zobiektywizowania charakterystyki gatunku? Nie. Można je próbować neutralizować w toku niezliczonej ilości prób, ale nawet wówczas wyniki naszych obserwacji i doświadczeń będą bardzo uproszczone.
Czy dzisiaj odważyłbym się na stwierdzenie, że motaguensis jest agresywniejsza od tetracanthus (lub odwrotnie)? Nie. Mógłbym jedynie powiedzieć, na podstawie znajomości własnych ryb, że te a te nadają się do połączenia z tymi a tymi (z dopowiedzianym jeszcze jednym zastrzeżeniem - w nowych warunkach wszystko może ulec zmianie).
Ryby codziennie uczą nas pokory.
Pozdrawiam,
Darek
Darek