Na wstępie dygresja - niestety tak pierwotna jak i ostatnia kuracja niemalże całkowicie "rozpuściła" rogatka, który jest jedyną roślinnością w 3 z 4 moich zbiorników, grzybieńczyk w 200 l jakoś się trzyma, ale swoje też dostał. Czyli wniosek jest taki - należy współczuć tym, którzy mają bujne podwodne ogrody w swoich akwariach, wydaje mi się że straty muszą być przy leczeniu ryb kolosalne.
Kwestia zagadkowo wysokiego odczynu w moich akwariach, niestety zakupione nowe testy potwierdziły iż wynosi on 8! Niestety to podłoże alkalizuje wodę, jednak dlaczego w czasach jak w 200l były A. sajica i żyworódki, a filtracja była oparta o kubełek wspomagany denitryfikatorem pH wynosiło 7,4 to temat na osobny wątek.
Kolejną kwestią o jakiej muszę wspomnieć jest kwestia podmianek, a mianowicie pominąłem tą jedną standardową i w sobotę (07.10) wykonałem 50% podmiany i rozpocząłem leczenie Octocilem.
Teraz przechodzę do zasadniczej kwestii. Nie ukrywam, że miałem nadzieję, że to koniec tej przygody z leczeniem ryb, jednak muszę być w tej sprawie obiektywny i nie ulegać myśleniu życzeniowemu. Sytuacja prezentuje się następująco:
Zbiornik nr 1 - tutaj poprawa widoczna, jest wrócił apetyt, kolory choć nadal według mnie ryby nadmiernie przybierają czarne barwy. Samcowi zdarza się obcierać dosyć intensywnie, jednakże niezbyt często. Nadal jest nieco płochliwy i zdarza mu się ukrywać, jednak może to być efekt "samotności" wszak g. to ryby stadne. Dodatkowo zaobserwowałem dalej długie, cienkie odchody jednakże tym razem nie jednolicie białe i raczej nie śluzowate.
zbiornik nr 2 - Apetyt tutaj dopisuje już wszystkich, choć dorosłe osobniki, dalej potrafią być płochliwe. Miarą poprawy stanu ryb może być fakt że samiec zaczął napastować samicę i kratka musiała wrócić do zbiornika. U dorosłych odchody są już prawidłowe, jednak u młodzieży dalej zdarzają się takie długie jednak w żadnym wypadku nie są białe ani śluzowate. Jednak u małych ryb dosyć często obserwuję ocieranie się i to całymi seriami.
Zbiornik nr 3 - udało mi się zachować reżim sanitarny, samiec zdrowy, wyzbył się płochliwości jaką objawiał podczas i świeżo po leczeniu, ryba aktywna, ciekawska i łakoma aż miło popatrzeć.
Zbiornik nr 4 - no niestety wszelkie zmartwienia ogniskują się na najstarszej mojej samicy. Jest ona nadal lekko apatyczna i płochliwa choć już wypływa ze swojej kryjówki. Apetyt nadal ma słaby, ale pokarm pobiera, jej odchody nadal są białe, ciągnące się, galaretowate. Brzuch ma zapadnięty. Dodatkowo jej oko choć wygląda lepiej jeżeli idzie o to zamglenie, jednak jest ono nieco powiększone względem drugiego i wspomniane zmętnienie występuje nie na powierzchni oka tylko w jego wnętrzu. Teraz pytanie czy leczenie leczenie na wiciowce było nieskuteczne? Czy może jednak to nicienie (tu też objawami są przecież białe odchody) no i co jest przyczyną tego zmętnienia oka - pasożyty? Dadatkowo zaobserwowałem takie jakby plucie i energiczne ruchy/ potrząsanie ogonem, bez przemieszczania się.
Pytanie w którą stronę kontynuować leczenie w zbiorniku nr 4 czy ponowić kurację na wiciowce czy spróbować leczyć na co innego? Jednak z moim stanem wiedzy byłoby to działania wręcz na ślepo. Dodatkowo potrzebowałbym pomocy w kwestii tego ocierającego się narybku w akwarium II gdyż chciałby zacząć wydawać te ryby, oczywiście jako zdrowe. Czy ponowić leczenie na pasożyty skórne? Jeśli tak to w jakim odstępie?
Na koniec dodam jakie pokarmy stosuję, gdyż co do odchodów ryb może to być istotne. Z powodu braku czasu stosuje naprzemiennie lub zmieszane pokarmy granulaty: Tropical Spirulina super forte, Dajana Insect superfood, Sera ImmunPro narybek ma dodatkowo podawany Sera Vipa Gran Baby; płatki Sera Sanature, Rataj Artemia Royal Mix.