Po tych kilku miesiącach obcowania z tomasami pokuszę się o podsumowanie moich obserwacji i osiągnięć.
Wiem już, że zbiornik zbiornikowi nierówny z wielu względów, więc to co było i jest u mnie wcale nie musi być u kogoś.
Dla przypomnienia podstawowych danych...
Zbiornik 240x40x45 ( tyle jest wody )
Układ płci thomasków to 2+3. Moim zdaniem optymalny dla tych ryb w tych warunkach i dla innych mieszkańców zbiornika. Ci inni w zasadzie nie mają nic do powiedzenia i można uznać, że nawet transy sprowadzone zostały do roli rozpraszaczy,
Ale nie o nich tu chodzi, więc do rzeczy....
Moje A. thomasi to F1 więc liczę na to, że ich zachowania są jak najbardziej naturalne, nie skażone hodowlanymi nawykami.
Ryby dotarły do mnie jako 2 większe i 3 mniejsze i w zasadzie dość szybko potwierdziło się , że mam 2 samce ( większe ) i 3 samica ( mniejsze )
Gdzieś wyczytałem, że barwniaki to monogamiści. I owszem samce wybierają sobie jedną partnerkę..... ale tylko do czasu zmiany jej na inną. Do czas trwa zazwyczaj do zniknięcia larw lub narybku z miotu z pierwszą partnerka. Ale bywa też, że samiec stwierdza, że jego rola w związku się skończyła, a nowe wyzwania czają się za każdym korzeniem.
Przy układzie 2 + 3 płodozmian stosowany przez moje rybole powoduje, że zawsze jedna samica jest swieża i wypoczęta, no i oczywiście wyposzczona

Samcom konar zawsze płonie , więc wystarczają chwile nieuwagi zalatanej za dzieciakami samicy, by jeden lub drugi zaliczał skok w bok.
Ogolnie jednak nie mogę stwierdzić, że thomasy to źli rodzice. W zasadzie już z drugiego miotu przeżyło powyżej 20 szt maluchów, mimo, że obsada do nielicznej nie należy.
TARŁO - IKRA - LARWY
Nie będę wymyślał jak ma wyglądać zbiornik tarliskowy, bo są to ryby, które poradzą sobie z tym spokojnie w zbiorniku ogólnym takim jak mój.
Samego tarła nie miałem jeszcze okazji obserwować, mimo że bylo ich już wiele. Miejsca składania ikry są książkowe. Co ciekawe, ani samce ani samice nie mają swoich prywatnych i ulubionych rewirów. Wszystkie pary, niezależnie konfiguracji mają jedno ulubione miejsce składania ikry, na lisciu dębu , na tyłach centralnej części zbiornika. Dopiero w przypadku, gdy główna porodówka jest zajęta kolejna para szuka innej miejscówki. Prawdopodobnie to nie jest zasługą konkretnego liścia, lecz tego, że jest tam wzglednie spokojnie i zaciszne, a ruch wody gwarantuje dobre natlenienie nie będąc równocześnie zbyt duży. O ile dla ikry siła prądu wody ma mniejsze znaczenie o tyle dla larw i narybku ma już kolosalne. Z wszystkich larw jakie widziałem te thomasów są najmniejsze. Dlugo byłem przekonany, że z kolejnego tarła znów nic nie wyszło, bo nie byłem w stanie odróżnić larw od ziarenek piasku i paproszków na nim.
Z każdym kolejnym tarłem i ikry i larw jest coraz wiecej. Opiekę głównie sprawuje samica, a samiec patroluje okolicę, ale potrafią zamienić się rolami, by samica mogła coś wszamać lub po prostu rozprostować płetwy.
NARYBEK
Spacery z maluchami to już zajęcie dla obojga rodziców. Maluchy rosną dość wolno, zwłaszcza jak nie dokarmia się ich zbyt obficie.
A dokarmianie w tak dużym zbiorniku nie jest proste. Jako, że tarła są jedne po drugich i w niedużych odległościach dochodzi czasami do mieszania się miotów, co rodzicom zupełnie nie przeszkadza. Nawet opieką jednej samicy nad młodymi z 3 lub 4 miotów na raz i to dość mocno zróżnicowanych wzrostem , to nic nadzwyczajnego.
Z każdym tarłem rodzice nabierają doświadczenia i coraz łatwiej jest im zapanować i zdyscyplinować zarówno swoje pociechy jak i resztę obsady.
Najwięcej problemów sprawiają im jednak ich ppoprze dzieci. W chwili obecnej przy około 30 podrostkach utrzymanie pływających larw dłużej niż 3÷5 dni graniczy z cudem.
Na kolejne odchowane thomaski przyjdzie mi więc poczekać, aż obecne znajdą nowe domy.
Reasumując... skoro nawet takiemu amatorowi jak ja udało się osiągnąć sukces hodowlany z tymi rybami , to moge je określić jako łatwe

Dziękuję uwagę i wytrwałość w doczytaniu do końca.