03-06-2016, 00:17 AM
To żeś mi dał do myślenia. 180 l i mimo to wojna...
No właśnie nie chcę takiej rybiej jatki oglądać. Szkoda mi nerwów na to, źle przespanych nocy i sprawdzania po przyjściu przed baniak, CZY RYBA ŻYJE i czy nie została zakatowana. Chcę patrzeć na szczęśliwe, zgodne ryby (jak moja pierwsza ramirezowa parka), a nie na szarpanie za płetwy, dziobanie i prześladowanie. Zaczyna mi się wydawać, że dobór ramirezów w pary jest jak ruletka, wszystko zależy od szczęścia i chyba warto by się ugadać ze sprzedawcą co do ew. oddania niedopasowanego osobnika... kupić kilka sztuk, niech sobie rybki wybiorą partnerów, a reszta z powrotem do sklepu. Albo kupować pojedynczo do skutku i agresorów - do skutku - oddawać.
A może jakieś parametry wody wywołują taką agresję? Elementy z otoczenia? Stopień oświetlenia akwarium? Towarzystwo innych ryb? Punkt ustawienia zbiornika?...
"A miało być tak pięknie" akwariowo... Właśnie przez to czasem myślę nad "rzuceniem" pielęgniczek (oczywiście po ich naturalnym, samoistnym zejściu z tego świata) i przejściem na coś prostszego. Kąsacze... platki... "mikrorybki"... itp. Z neonami, otoskami i kubotaiami nie mam kłopotów w ogóle. Z gupolami dawno temu też nie miałam. Ewentualnie zrobić jednogatunkowca dla jakichś brzanek. Odeskie są przecudne.
Co do RO - właśnie znalazłam temat, który mnie skutecznie studzi co do tego filtra. Na szczęście mam sole mineralne w proszku, ewentualnie mogę uzdatniać. Zwłaszcza, że ramirezy są podatne na dziurawicę - a ta się bierze także z braku minerałów... i nie wiem, czy samą dietą da się ten brak nadrobić (mrożonki mają wprawdzie 2-3 razy w tygodniu, ale idzie lato, a wyjazdy oznaczają głodówkę / samo suche żarcie z karmnika, jeśli się sprawdzi i będzie działał jak trzeba). Pamiętam dziurawicę u mojego pierwszego ramireza i nie chcę, żeby to się powtórzyło.
A to ta dyskusja o wodzie z RO: http://www.discus.org.pl/smf/index.php?t...162.5;wap2
No właśnie nie chcę takiej rybiej jatki oglądać. Szkoda mi nerwów na to, źle przespanych nocy i sprawdzania po przyjściu przed baniak, CZY RYBA ŻYJE i czy nie została zakatowana. Chcę patrzeć na szczęśliwe, zgodne ryby (jak moja pierwsza ramirezowa parka), a nie na szarpanie za płetwy, dziobanie i prześladowanie. Zaczyna mi się wydawać, że dobór ramirezów w pary jest jak ruletka, wszystko zależy od szczęścia i chyba warto by się ugadać ze sprzedawcą co do ew. oddania niedopasowanego osobnika... kupić kilka sztuk, niech sobie rybki wybiorą partnerów, a reszta z powrotem do sklepu. Albo kupować pojedynczo do skutku i agresorów - do skutku - oddawać.
A może jakieś parametry wody wywołują taką agresję? Elementy z otoczenia? Stopień oświetlenia akwarium? Towarzystwo innych ryb? Punkt ustawienia zbiornika?...
"A miało być tak pięknie" akwariowo... Właśnie przez to czasem myślę nad "rzuceniem" pielęgniczek (oczywiście po ich naturalnym, samoistnym zejściu z tego świata) i przejściem na coś prostszego. Kąsacze... platki... "mikrorybki"... itp. Z neonami, otoskami i kubotaiami nie mam kłopotów w ogóle. Z gupolami dawno temu też nie miałam. Ewentualnie zrobić jednogatunkowca dla jakichś brzanek. Odeskie są przecudne.
Co do RO - właśnie znalazłam temat, który mnie skutecznie studzi co do tego filtra. Na szczęście mam sole mineralne w proszku, ewentualnie mogę uzdatniać. Zwłaszcza, że ramirezy są podatne na dziurawicę - a ta się bierze także z braku minerałów... i nie wiem, czy samą dietą da się ten brak nadrobić (mrożonki mają wprawdzie 2-3 razy w tygodniu, ale idzie lato, a wyjazdy oznaczają głodówkę / samo suche żarcie z karmnika, jeśli się sprawdzi i będzie działał jak trzeba). Pamiętam dziurawicę u mojego pierwszego ramireza i nie chcę, żeby to się powtórzyło.
A to ta dyskusja o wodzie z RO: http://www.discus.org.pl/smf/index.php?t...162.5;wap2