• Witamy na forum akwarystycznym,
  • poświęconym wyłącznie najpiękniejszym
  • i najciekawszym rybom jakimi są pielęgnice.
  • Tylko tu porozmawiasz o pielęgnicach
  • z każdego zakątka świata,
  • znajdziesz ciekawe informacje,
  • uzyskasz pomoc ekspertów
  • i prawdziwych pasjonatów.
  • Pokaż swoje akwaria
  • i trzymane w nich pielęgnice.
  • Dziel się własnymi doświadczeniami.
Witaj! Logowanie Rejestracja


Title: Urugwaj - od Salinas po Artigas

#11
A więc już jesteś z powrotem. Dobrze, że miałeś bezpieczną podróż.

Więcej nie piszę - idę po popkorn i czekam na kolejne odcinki sprawozdania Big Grin
- 500 złotych za małą, szarą rybę ?!
- To bardzo rzadki gatunek.
- To poproszę cztery.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#12
Ale się to super czyta Oklasky
375 l (panamensis, nanolutea, septemfasciata)
160 l (amatitlania nanolutea)
96 l (Apistogramma ortegai, ex. sp. "Papagei")
96 l (Apistogramma erythrura)
96 l (Apistogramma cf. ortegai ex. sp. "Pebas")
63 l (Apistogramma sp. alto tapiche)
63 l (Xiphophorus variatus La Laguna)

 
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#13
Dobrze, ze wróciłeś cały i zdrowy ;-) Czekam na dalsze relacje ;-)
Pozdrawiam
Artur
http://akwapasja.pl/
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#14
Dzień zacząłem od śniadania. Helen - żona Felipe - świetnie gotuje. Bardzo kulturalnie zapytała mnie poprzez Felipe czego nie lubię jeść. Odpowiedziałem równie grzecznie, że rybRotfl. Zjadłem pyszny omlet i do tego dostałem własnej roboty - Felipe go robi - jogurt truskawkowy, przy czym warto zaznaczyć, że truskawki dodawane są do niego przed samym jego podaniem. No mówie Wam: niebo w gębieOklasky. Stał sią moim prawie codziennym posiłkiem. Prawie, bo podczas wyprawy nie było mozliwości go robić.

Po śniadaniu, zacząłem się krzątać w fishroomie Felipe. Zmienił się bardzo pod kątem zawartości. Felipe pracując w Szwecji w trakcie urugwajskiej zimy, w sklepie akwarystycznym, przywiózł dużo ryb z jezior afrykańkich. Głównie F1, ale takze WF.

Miał taki układ, że on dba o to, aby ryby przynosiły potomstwo, a w zamian, bedzie mógł zabrać część z nich ze sobą, do Urugwaju. Podobno przewoził rybeczki tygodniowe w bagażu i przeżyły.

Ma zatem teraz jedynie trzy zbiorniki z rybami z Urugwaju, a reszta to Afryka i Centralna. Co ciekawe ryby te są mało popularne w Urugwaju, zatem sprzedają sie jak ciepłe bułeczki. Byloby wszystko super gdyby nie fakt, że robi to wszystko, ponieważ poniekąd jest do tego zmuszony. Nie chcę abyście źle mnie zrozumieli. Ryby dla Felipe to pasja. Wycieczkami w Urugwaju zajmuje sie od ponad 30 lat. Robi to bo musi zarabiać na dom i zycie. Helen nie pracuje, a ogólnie rzecz ujmując koszty życia w Urugwaju są bardzo wysokie. Miesięczne koszty samej energii elektrycznej to średnio 700 USD. W zimie kwota ta wzrasta do 1000 USD.

Całośc opłat miesięcznych: życie, dom to kwota 1200 USD z energią (700 USD), przy czym Felipe nie płaci za dom, bo jest Jego.

Wracając do sedna wątku. W końcu przybyli. Spóźnili się 1.5h. Przywitanie, browarek, srtutu tutu: jak tam, co tam, ale sie zmieniłeś (Ken schudł), hihi haha. Jak nowa praca (Ken stracił swój biznes po tym jak do miasta weszła korporacyjna forma: cos jak Kakadu w Polsce. Przez 9 miesięcy nie miał roboty

Przyszedł czas, aby zapakować manatki do samochodu. Naszym kierowcą był poczciwy Pedro. Trzy lata minęły, a on nabył dwa samochody, przybrał na wadze i zapomniał języka angielskiego, ale dawał sobie dzielnie radę mimo wszystko i na szczęscie nie spłodził kolejnego potomka (ma juz 6 cioro).

Nasz pierwszy cel to Aquas Blancas, ale wczesniej postój przy Arroyo Sarandi - i połów Exmeridionalisów sp. Sarandi(to te najbardziej kolorowe ze wszystkich przeważnie dostępne w handlu).

Tutaj pozowlę sobie na wstawkę dotycząca ryb w obrocie z Urugwaju. Nie ma dzikich ryb w obrocie generalnie, poza prywatnie sprowadzonymi. Felipe nie exportuje ryb. Jeśli ktoś proponuje Wam ryby WF z Urugwaju, to musiał je sam odłowić lub kupić od osoby, która je odłowiła. Tak czy siak ustalenie osoby jest bardzo proste - wystarczy napisac maila do Felipe, czy takowa osoba była na Jego liście kiedykolwiek i w którym regionie odławiałaSmile. Nie mniej jednak w zwiazku z tym, że do Urugwaju przyjeżdza bardzo dużo osób ze stanów - przelot tylko średnio 800 USD w dwie strony - duzo popularnych ryb np. Gymnogeophagus Tiraparae, Gymnogeophaguś Labiatus sp. Blue Yerbalito, exMeridionalis sp. Sarandi, Gymnogephagus Rabdothus sp. Norte może gymnogeophagus Australis znalazło sie w obrocie w stanach, a ze stanów trafiło do Europy. Są to jednak ryby, których pochodzenia nie da sie ustalić, a napewno nie kupujecie pokolenia F1.

Pomijam już fakt krzyzówek tych ryb, ponieważ gdziekolwiek byście nie pojechali i odławiali, to samice wyglądaja w stresie identyczne. Jedynie samce są różne. Jedyną osobą, która może je odróżnić to Felipe. Dlatego tak ważnym aspektem są worki i pisakZacieszacz na odłowach.

Podróż trwała może godzinę. Przyjechaliśmy na miejsce, a tu klapa.... tama otwarta i jezioro praktycznie puste. Tam natomiast gdzie była mozliwość odłowu Ancistrusów sp. była głebia....

Troche nas to wszystkich zaskoczyło. piekne szuwary, gdzie Gymno chowały się i rozmnażały były ścianne przez gościa z piła mechniczną w rękach. Masakra. Staliśmy z otwartymi oczami i niedowieżaliśmy temu jak można to robić. No ale staliśmy tam jako akwaryści, a nie jako urugwajczycy, dla których jedyna wartościową rybą jest złota kurde rybka. Nie wiedza jest straszna i prowadzi do głupoty czasami.

No nic, nie poddaliśmy się. ruszylismy do walki. wszedzie tam gdzie woda w Urugwaju, jest szansa na rybę. I tak tez było. Nawet w wysychających kałużach znajdowaliśmy, sumiki, zyworódki, otosy, tetry. Nie znaleźliśmy natomiast żadnego Ancistrusa. Powód: za zimna woda. Jak pisałem wcześniej w zeszłym roku o tej porze, temperatura powietrza wynosiła około 25-26 stopni. w tym dniu było może 16-18 stopni. Temperatura ta utrzymywała się juz przez jakiś czas i rybom nie chciało się nigdzie wychodzić. Wszystko schowane głeboko pod kamieniami. 

Postanowiliśmy zatem udać sie do drugiego znanego nam miejsca - strumienia - gdzie woda była juz płytsza, było sporo zarośli, a to miejsce dla Cenicichli - głównie Scotti, Corisów (Corydoras), Otosów (zielone, zółte, brązowe, szare, czerwone) i Gymnogeophasusów sp. Aquas Blancas.

No cóż - wracaliśmy z tarczą - tym bardziej, że pomomo aury, ryby, a szczególnie samce prezentowały się imponująco. To okres drugiego tarła tych ryb, zatem guzy na głowach niektórych samców były naprawdę duże.

Gymnogeophagus sp. to ryba haremowa. ExMeridionalis i Gymnogeophagus Rabdothus sp. to ryba żyjąca w parach, zatem zasada odłowu jest następująca:

Ad1. 2+4 lub 2+6 lub 3+5 (przy czym z jednego gatunku można zabrac tylko 8 sztuk i zwykle zabiera sie też młodego samca, a przypadku śmiercie w transporcie)
Ad2. 3+3 lub 2+4 (przy czym wówczas dwie samice zapewne zostana zabite)

Ogólna liczba ziemiojadów do zabrania w tym roku to 35 szt. Zawsze musi byc zapas, nawet jak złowicie najpiekniejszą parę wg Was i nic innego nie będziecie juz chcieć. Zapewniam Was, że wszystko będziecie chcieli zabraćRotfl a na koniec wyprawy wybory przed jakimi staniecie będą upierdliwie ciężkie.

Ja nastawiłem się na pewne rybcie, ale jak zobaczyłem inne (tj w innych miejscach odłowów), to nie mogłem się oprzeć ich pięknu. Należy jednak nadmienić, że ryby odławiane w jednej okolicy, gdzie woda pochodzi np. z Rio Tacuarembo, to tak naprawde jeden gatunek. To co je odróżnia to kolory, a te z kolei wynikają, z różnych warunków wodnych.

W Salinas zaaklimaryzowaliśmy ryby - woda w zbiornikach zenętrznych miała około 12 stopni. Po godzinie wpuściliśmy rybska do ich miejsca zamieszkania przez kolejnych kilka dni.

Wieczorem, to na co czekaliśmy - browar i wołowina z grilla. Palce lizać.

Zmęczęni, ale najedzeni i zadowoleni, myślelismy juz o kolejnym dniu, w którym to nasza prawdziwa wyprawa miała się zacząć.

   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
[b]1300 l - SA

 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#15
Witam, ten Gymnogeophagus ...  niesamowity!  Nic dziwnego że chce sie wziąć ze soba każda odłowioną rybę....
Satanoperca jurupari (Peru), S.pappaterra(rio Guapore), S.sp.jurupari (rio Preta de Eva),S.leucosticta ( Nickerie river , Surinam),Biotodoma wavrini (Columbia), B.cupido(Rio Nanay),Gymnogeophagus labiatus, G.mekinos, G.sp. "Batovi blue",G.peliochelynion,G.constellatus.Crenicichla celidochilus, C.tuca,Parosphromenus linkei ,P. anjunganensis, P.nagyi,  
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#16
(28-10-2015, 16:14 PM)galimedes napisał(a): Witam, ten Gymnogeophagus ...  niesamowity!  Nic dziwnego że chce sie wziąć ze soba każda odłowioną rybę....
To prawda, niestety z bólem serca musiałem je zostawićBoisie.

Przy okazji napisze o "przemycie" ryb z Urugwaju.

Był sobie pewien amerykanin, który postanowił wypróbować spotkanie z inspektorem z ministerstwa środowiska i rybołówstwa - to oni wydają odstępstwo od przepisów, umozliwiające wywóz ryb z Urugwaju i pozwolenie imienne, dla każdego z uczestników wyprawy.

Pomimo przesróg ze strony Felipe, zabrał ze sobą ponad 68 ponad normatywnej ilości Apistogramma Borelli ze sobą. Przegiął pałe na całego, co by tutaj nie mówić.

Inspektor przyjedzie bądź nie na kontrolę - przynajmniej do tej pory tak było - i zagląda do boksów, patrząc co i w jakiej ilości jest wywożone i czy jest to zgodne z pozwoleniem. Może przyjechać do domu Felipe w Salinas, bądź zrobić to na lotnisku.

Facet pojawił sie na lotnisku. Gościowi zabrali wszystkie pielęgniczki i zakazali wjazdu do Urugwaju przez kolejne 18 miesięcy. 

Po tej akcji kontrole się zaostrzyły. Każdy kto bierze ze sobą więcej ryb niżeli w pozwoleniu - ryzykuje i to bardzo - bo może trafic na czarną listę. Zatem należy wybierać co się chce zabrać ze sobą i pilnowac ilości ryb podczas pakowania.

Oczywiście zabiera się po dwie, trzy ryby więcej, ale tym razem dostaliśmy np zakaz wywozu G. Tiraparae, C. Puntata, A. Borelli i jeszcze jakiejś tam tetry. Podobno to gatunki wymierające.

Nie wiadomo dlaczego a wymierające, bo jak zaciągnęliśmy sieć w Ansinie, to złowilismy jakieś 50 samic zarówno G. sp. Tacuarembo, jak i G. Tiraparae. Zakładając że jedna samica nosi po 100 maluchów, zakładając, ze połowa przeżyje, a następnie połowa zdoła dorosnąć...to sami widzicie ile ich jest. Do tarła podchodzą trzy razy do roku!!!! Rozumiałbym gdyby występowały tylko w jednym dorzeczu, ale nie... Rio Tacuarembo, Rio Yi - to duże rzeki wraz z dorzeczami, no ale ktoś uznał że wymierają...Podobno tylko 15 osób w Urugwaju trzyma Gymnosy i tyle tez osób sie zna na 3mln mieszkańców (info od Felipe)

Nie zmienia to faktu, ze trzeba sie pilnować.
[b]1300 l - SA

 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#17
Niektórzy są nienasyceni. Szkoda gadać, miał szczęście że to nie Brazylia czy Kolumbia.

Czy ten kąsacz z pięknym, kropciatym wzorem na płetwach to Characidium rachovii?

Duże Creni zawsze na propsie, szkoda że scotti to takie tankbustery i że (według tego mówił mi Marko) żeby ładnie wyglądały, muszą być trzymane pojedynczo.

Co do tamy to ciekawe, czy to był zbiornik stworzony jako wodopój dla bydła/wody pitnej dla ludzi? Teoretycznie tamy to nigdy nic dobrego, ale jak widać nie zawsze się to sprawdza.
- 500 złotych za małą, szarą rybę ?!
- To bardzo rzadki gatunek.
- To poproszę cztery.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#18
(28-10-2015, 17:40 PM)piotrK napisał(a): Niektórzy są nienasyceni. Szkoda gadać, miał szczęście że to nie Brazylia czy Kolumbia.

Czy ten kąsacz z pięknym, kropciatym wzorem na płetwach to Characidium rachovii?

Duże Creni zawsze na propsie, szkoda że scotti to takie tankbustery i że (według tego mówił mi Marko) żeby ładnie wyglądały, muszą być trzymane pojedynczo.

Co do tamy to ciekawe, czy to był zbiornik stworzony jako wodopój dla bydła/wody pitnej dla ludzi? Teoretycznie tamy to nigdy nic dobrego, ale jak widać nie zawsze się to sprawdza.
Ad. 1 Tak, ale ryby te mimo warunków w jakich żyja nie lubia znacznych różnic temperatur - są baaaaardzo wrażliwe. 
Ad 2. i tak i nie. wydaje mi się, że to wszytko zalezy od egemplarza. Scotti to najbardziej popularna odmiana Creni w Urugwaju. Łowi sie ja wszędzie, ale tylko te z północy sa najładniejsze. Trzymałem juz scotti z poprzedniego wyjazdu i było ok, pod warunkiem, że mają zagwarantowane duuuzo miejsca do pływania. Odłowiłem tym razem dużą samicę, a te rosną mniejsze i miała około 25-30cm. Samiec którego odłowilismy miał grubo ponad 30 i przekroju z około 7-8cm. Rzucał się tak, że mało sie nie zerwał linki.
Ad 3. Aquas Blancas generalnie to region, a miejsce do odłowów to pole namiotowo - wypoczynkowe ze zbiornikiem w środku. Część tego zbiornika w zeszłym roku została przerobiona dla ludzi - drabinki itp. Swoją drogą bydło ma do tego zbiornika dostśp również.... Tama, nie tama - zawsze jak masz różnice w biegu cieku, to u podnóża odławiasz Crenie - to ich ulubione miejsce, bo woda swoją siłą je naturalnie pogłębia. Jedynie crenie z grupy saxatilis lubią przebywać w "krzakach"
[b]1300 l - SA

 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#19
Nadzszedł dzien naszego wyjazdu na kolejne kilka dni, dla mnie osobiscie w nieznane. Gumi i Ken byli juz tam, zatem dla nich była to powtórka z rozrywki.

Niestety pogoda nie ulegała zmianie i niezapowiadało się, aby sie to zmieniło. Ciemne chmury i zimno i do tego wiatr. W tym dniu czekała nas trasa około 400 km, która mielismy przebyć w czasie około 5 godzin. Nasz target na dzień dzisiejszy to Tacuarembo.

Po drodze zatrzymaliśmy sie w odławiać w A. Santa Maria Chico (ryby zbliżone do Aqua Blancas - jedne z większych ziemiojadów oraz w A. Batovi (załaczam Gymnogeophagus Rhabdotus sp. Batovi Blue oraz Gymnogeophagus sp. Batovi ze złoto-rudawym guzem). Oba pływaja u mnie w baniakuHaha

Nocowaliśmy w hotelu pod Tacuarembo. Bardzo fajny hotelik który swoją formą nawiązywał do małego miasteczka, pokazującego lokalna kulturę.
Po przyjeździe zajęliśmy się rybami. Uruchomiliśmy glówna pompe do napowietrzania, a nastepnie wymieniliśmy wodę na noc. Na szczeście woda była pobierana z gruntu, zatem nie trzeba było jej preparować. 

Przy tej ilości ryb, którą mieliśmy razem z Kenem, zajęło nam to około 30 minut. 

Tutaj chciałbym napisać, że Gumi przyjechał jedynie aby odlawiać. niestety nie mógł zabrac nic ze sobą, poniewaz zbyt późno zabrał się za załatwienie pozwolenia wwozu ryb na teren Islandii. To była jego trzecia wizyta w Urugwaju, natomiast tylko raz wwiózł ryby do Islandii. Za pierwszym razem wogóle nie wiedział, że coś potrzebuje i ryby w całości zostały mu zabrane na lotnisku. Za drugim mu sie udało.

Ale nic straconego, bo w marcu znowu wraca i tym razem przywiezie. Co więcej trasa tej wyprawy jest najlepsza jak może być dla akwarysty, ponieważ prowadzi od południa - Rocha, przez wschód Trentra Tres, centrum kraju - Tacuarembo, północ - Riviera/Artigas i północy zachód - Bella Union i z powrotem na południe (9 godzin w busie pełnych ryb i co najmniej 6 osób). Ta trasa to esencja Urugwaju.

Wieczorem około 21.00 usiedliśmy do soczystego steka z jajkiem sadzonym i bekonem i browarkiem.

Zmęczenie z nas wychodziło. Na nasze nieszczęscie - tzn moje i Gumiego, spalismy w pokoju z Kenem, a ten chrapie jak ruski czołg przed przeglądem. Rano jednoznacznie stwierdziliśmy, że jesteśmy niewyspani i więcej z nim nocować nie będziemy. W kolejnych hoteleach dokupywaliśmy nocleg w podwójnym pokoju. Na szczęscie za całą podróż musilismy dopłacić po 70 USD na głowę.

   
   
   
   
   
   
   
   
   
   
[b]1300 l - SA

 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#20
ten z garbikiem bajka..
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
  


Skocz do:


Browsing: 1 gości