14-08-2013, 00:55 AM
Zastanawiam się, dlaczego nikt jeszcze nie założył tematu z tym pięknym barwniakiem. Czyżby był tak oczywisty i oklepany, że nie wart jest poświęcenia mu choć chwili z naszego, pędzącego w dzisiejszych czasach, życia?
Ja pójdę pod prąd i pokażę tu swoje czerwonobrzuche, ponieważ to one sprawiły, że wróciłem do akwarystyki po długiej nieobecności, a stadko wyprowadzonych przez jedną z par młodych wspominam do dzisiaj, czując „motylki w brzuchu”.
Obecnie pływająca w moim zbiorniku parka pochodzi z 2 różnych źródeł, więc i pula genetyczna na start całkiem dobra.
Do 4 barwniaków wcześniej zakupionych (2 pary) dołączył po miesiącu samiec, który szybko upatrzył sobie partnerkę. Równie szybko przystąpili do pierwszego tarła. Tuż nad podłożem na korzeniu zostały przyklejone małe ziarenka. Oboje na zmianę wachlowali ikrę. Widok chmury malutkich barwniaków wynagrodził godziny obserwacji. Kolejne tarło nastąpiło w pieczołowicie wykopanej jamie, pod największym korzeniem w zbiorniku. Trzecie – w płaskiej 'jaskini' z kamieni.
Niestety, po trzecim tarle doszło do kłótni, samica przejęła opiekę nad młodymi i nie dawała żyć samcowi tak mocno, że musiałem go odłowić. Dopowiem tu tylko, że mieszkali w 240 l zbiorniku! - gęsto obsadzonym roślinami z kilkoma kamieniami, jaskiniami i korzeniami. Samiec marniał w oczach, wyblakł, był obrazem nędzy i rozpaczy.
Po miesiącu separacji wrócił do zbiornika i po dopiero tygodniu odzyskał względy samicy – właśnie podeszli do kolejnego tarła, tym razem w glinianym inkubatorze.
Jak dla mnie te barwniaki, czerwonobrzuche, nie są 'zwyczajne' - to małe cuda natury.
On
Ona
i razem:
parka młodzieży
PS. Gdzieś widziałem artykuł o barwniakach napisany przez jednego z forumowiczów, ale... no nie mogę go odnaleźć!... pomożecie?!
Ja pójdę pod prąd i pokażę tu swoje czerwonobrzuche, ponieważ to one sprawiły, że wróciłem do akwarystyki po długiej nieobecności, a stadko wyprowadzonych przez jedną z par młodych wspominam do dzisiaj, czując „motylki w brzuchu”.
Obecnie pływająca w moim zbiorniku parka pochodzi z 2 różnych źródeł, więc i pula genetyczna na start całkiem dobra.
Do 4 barwniaków wcześniej zakupionych (2 pary) dołączył po miesiącu samiec, który szybko upatrzył sobie partnerkę. Równie szybko przystąpili do pierwszego tarła. Tuż nad podłożem na korzeniu zostały przyklejone małe ziarenka. Oboje na zmianę wachlowali ikrę. Widok chmury malutkich barwniaków wynagrodził godziny obserwacji. Kolejne tarło nastąpiło w pieczołowicie wykopanej jamie, pod największym korzeniem w zbiorniku. Trzecie – w płaskiej 'jaskini' z kamieni.
Niestety, po trzecim tarle doszło do kłótni, samica przejęła opiekę nad młodymi i nie dawała żyć samcowi tak mocno, że musiałem go odłowić. Dopowiem tu tylko, że mieszkali w 240 l zbiorniku! - gęsto obsadzonym roślinami z kilkoma kamieniami, jaskiniami i korzeniami. Samiec marniał w oczach, wyblakł, był obrazem nędzy i rozpaczy.
Po miesiącu separacji wrócił do zbiornika i po dopiero tygodniu odzyskał względy samicy – właśnie podeszli do kolejnego tarła, tym razem w glinianym inkubatorze.
Jak dla mnie te barwniaki, czerwonobrzuche, nie są 'zwyczajne' - to małe cuda natury.
On
Ona
i razem:
parka młodzieży
PS. Gdzieś widziałem artykuł o barwniakach napisany przez jednego z forumowiczów, ale... no nie mogę go odnaleźć!... pomożecie?!