12-10-2022, 11:18 AM
No nie do końca tak jest Galimedes jak piszesz, wystarczy spojrzeć na Project Piaba | Buy a Fish, Save a Tree!
Tu jest idealna odpowiedź na Twojego posta- dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane
Każda osoba która realnie siedzi w temacie, nieważne czy mówimy o listach zwierząt inwazyjnych, niebezpiecznych czy banach na import łapie się za głowę jak widzi postulaty "zielonych" którzy od bardzo dawna mają daleko do realnej ochrony środowiska (nie mówiąc już o szemranych konotacjach takich partii). Mówię tu w sporej części o osobach które mają wykształcenie kierunkowe w tym temacie i często zajmują się tym naukowo- tacy ludzie wręcz oddzielają się grubą linią od politycznych "ekologów" i "ekologów" aktywistów, którzy robią więcej złego niż dobrego.
Tu super przykład jak wygląda kwestia kompetencji ludzi którzy zajmują się projektami rozporządzeń co do listy zwierząt inwazyjnych: Facebook
Jakby taki ban na import dzikich ryb wszedł w życie to skończyłoby się to masowym karczowaniem dżungli pod uprawę palmy olejowej, bo z czegoś lokalsi którzy już tam są żyć muszą, a w rezultacie zupełnym zniszczeniem środowiska i jeszcze bardziej przyspieszonym masowym wymieraniem gatunków. Warto poczytać o "ecosystem services", czyli usługach ekosystemowych. Problem jest tylko taki, że jak ktoś ma potwierdzające jego słowa badania i daje realne, mądre, rozwiązania które mają prawo działać to nikt go nie słucha, bo łatwiej przebijają się do mainstreamu bambinistyczne bajeczki ludzi przywiązujących się łańcuchami do drzew- szkoda tylko, że ośmieszają one dobre idee.
Tu jest idealna odpowiedź na Twojego posta- dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane
Każda osoba która realnie siedzi w temacie, nieważne czy mówimy o listach zwierząt inwazyjnych, niebezpiecznych czy banach na import łapie się za głowę jak widzi postulaty "zielonych" którzy od bardzo dawna mają daleko do realnej ochrony środowiska (nie mówiąc już o szemranych konotacjach takich partii). Mówię tu w sporej części o osobach które mają wykształcenie kierunkowe w tym temacie i często zajmują się tym naukowo- tacy ludzie wręcz oddzielają się grubą linią od politycznych "ekologów" i "ekologów" aktywistów, którzy robią więcej złego niż dobrego.
Tu super przykład jak wygląda kwestia kompetencji ludzi którzy zajmują się projektami rozporządzeń co do listy zwierząt inwazyjnych: Facebook
Jakby taki ban na import dzikich ryb wszedł w życie to skończyłoby się to masowym karczowaniem dżungli pod uprawę palmy olejowej, bo z czegoś lokalsi którzy już tam są żyć muszą, a w rezultacie zupełnym zniszczeniem środowiska i jeszcze bardziej przyspieszonym masowym wymieraniem gatunków. Warto poczytać o "ecosystem services", czyli usługach ekosystemowych. Problem jest tylko taki, że jak ktoś ma potwierdzające jego słowa badania i daje realne, mądre, rozwiązania które mają prawo działać to nikt go nie słucha, bo łatwiej przebijają się do mainstreamu bambinistyczne bajeczki ludzi przywiązujących się łańcuchami do drzew- szkoda tylko, że ośmieszają one dobre idee.
"Rzadkie pielęgnice odchowuje się dwa razy, pierwszy i ostatni"