13-06-2012, 09:29 AM
(12-06-2012, 22:43 PM)filas napisał(a): Bardzo ciekawy temat, nigdy nie miałem ryb z certyfikatem, ale czytając to wszystko zastanawiam się na czym to tak na prawdę polega. W przypadku wymienionych psów, to rodowód wydawany jest przez związek kynologiczny i jest to w jakiś sposób kontrolowane, dany pies ma udokumentowane pochodzenie itd. Jeżeli chodzi o ryby to w zasadzie możemy jedynie polegać na uczciwości importera, nic po za tym? Nie ma dokumentu od firmy poławiającej ryby? Nie ma też jakiejś kontroli tej całej procedury? Być może moje pytania wywołają u niektórych uśmiech na twarzy ale niestety w dzisiejszych czasach trudno mi uwierzyć jedynie w kawałek papieru, który może sobie wystawić każdy kolejny pośrednik posiadający dane ryby.
Jak to powinno wyglądać w rzeczywistości, bo nawet samochód jak sprowadzamy ma odpowiednie papiery potwierdzające jego pochodzenie od samego jego powstania.
Nie wiem jak to wygląda w innych krajach Ameryki Południowej, ale w przypadku wywozu ryb z Urugwaju przez osobe prywatną, otrzymuje się świadectwo weterynarii wraz z listą ryb które się wywozi oraz oczywiście pozwolenie na wywóz z ministerstwa.
Oczywiście to o niczym nadal nie świadczy, bo przeciez ryby te mogłem tam np kupić, a te mogły być juz rozmnożone w akwarium
Sądzę prawde powiedziawszy, że najlepszym świadectwem (certyfikatem) jest odłów osobisty niestety, co wiele osób robi na świecie, w tym bardzo wielu z Europy, ale niestety nadal to droga impreza dla wielu.
A z innej beczki:
Pamiętacie temat Paratherapsa Breidohri które kupiłem jako Tomocichle Sieboldii WFNZ - i co mam sobie pomysleć o TT w tym wypadku, że oszukał ludzi, przecież nie tylko mnie je sprzedał - miał ich ze 20 co najmniej.
W takim razie czy nadal kupować w Duisburgu ryby?
Osobiście nie mam nic do tego bo i jedna i druga nie pływa na ulicy w wiadereczku, ale temat sie pojawił niezaprzeczalnie.
[b]1300 l - SA