05-10-2012, 02:51 AM
Temat niezmiernie ciekawy, więc pozwolę sobie zabrać głos, nie jestem jakimś mega fanatykiem akwarystyki, pewnie nie znam połowy zagadnień z tym związanych, ale cieszy mnie widok zdrowych ryb trzymanych w odpowiednich warunkach.
Kiedyś na jednym forum (nie chce wywoływać nazwy ponieważ to było kilka lat temu i pamięć już nie ta, ale forumowicz jak sadze wiedzący co pisze), pojawił sie temat wyższości ryb WF od ryb chociażby SNZ, czy F1, użytkownik pisał że różnicy w zachowaniach są znaczne, i dla juz bardziej wymagającego oka wydaje się zrozumiałe że jakaś rybka F... "nie jest warta uwagi" tak samo jak ryba WF, ja to rozumiem, aczkolwiek sam widziałem ryby z odłowu tylko na targach zoologicznych.
Myślę że taki podział jest naturalny, wynikac też to może chociażby ze zmiennością wyglądu rybki, która sie zmienia chociażby pokoleniowo poprzez pobieranie pokarmu, nie ze skał, a z tafli wody.
Wracając jednak do tematu o rozmnażaniu, to obecnie mnożenie zwierząt, to jeden ze sposobów dla domorosłych "biznesmenów" na zarobienie "pierwszego miliona" i mniej wprawny fan akwarystyki, który zaczyna przygodę kupi rybę w internecie, nie patrząc na to że być może jest krzyżówką, albo ktoś wciśnie jej gatunek, który jest podobny do tego, którego ona faktycznie szuka.
Ludzie rozmnażają, nie wiedząc co rozmnażają i jak się za to zabrać.
Swego czasu również był wysyp przeróżnych dewiacji związanych z Ps. Socolofi, gdy w Mozambiku trwała wojna domowa i odłów tych ryb był niemożliwy u sąsiadów z Czech mnożono ten gatunek na potęgę, nie patrząc czy są z jednego miotu czy nie, ważne że śliczna mała niebieska rybka dobrze się u nich sprzedawała i nie tylko u nich, a to że wyrastało z tego coś przypominające Ps. Socolofi to już problem ówczesnego opiekuna ryb.
Tak że...
Ruki jak i inni fanatycy, mogą czuć rozczarowanie że gatunek rybki, który tak bardzo pielęgnują nie wydaje sie wartościowy dla innych, ale chyba też by nie byli usatysfakcjonowani, jakby byle kto kupił od nich rybkę, która ma niewiele ludzi, a za 2 miesiące spłukali ją w ubikacji.
(28-09-2012, 14:15 PM)rufus napisał(a): Mi chodziło raczej o to, że ja nie rozumiem sztucznych i niepotrzebnych podziałów np. "wyższości" ryb z odłowów w stosunku do ryb z pokoleń hodowlanych właściwie prowadzonych tych samych gatunków/odmian. Takich sztucznych podziałów jest jeszcze trochę
Kiedyś na jednym forum (nie chce wywoływać nazwy ponieważ to było kilka lat temu i pamięć już nie ta, ale forumowicz jak sadze wiedzący co pisze), pojawił sie temat wyższości ryb WF od ryb chociażby SNZ, czy F1, użytkownik pisał że różnicy w zachowaniach są znaczne, i dla juz bardziej wymagającego oka wydaje się zrozumiałe że jakaś rybka F... "nie jest warta uwagi" tak samo jak ryba WF, ja to rozumiem, aczkolwiek sam widziałem ryby z odłowu tylko na targach zoologicznych.
Myślę że taki podział jest naturalny, wynikac też to może chociażby ze zmiennością wyglądu rybki, która sie zmienia chociażby pokoleniowo poprzez pobieranie pokarmu, nie ze skał, a z tafli wody.
Wracając jednak do tematu o rozmnażaniu, to obecnie mnożenie zwierząt, to jeden ze sposobów dla domorosłych "biznesmenów" na zarobienie "pierwszego miliona" i mniej wprawny fan akwarystyki, który zaczyna przygodę kupi rybę w internecie, nie patrząc na to że być może jest krzyżówką, albo ktoś wciśnie jej gatunek, który jest podobny do tego, którego ona faktycznie szuka.
Ludzie rozmnażają, nie wiedząc co rozmnażają i jak się za to zabrać.
Swego czasu również był wysyp przeróżnych dewiacji związanych z Ps. Socolofi, gdy w Mozambiku trwała wojna domowa i odłów tych ryb był niemożliwy u sąsiadów z Czech mnożono ten gatunek na potęgę, nie patrząc czy są z jednego miotu czy nie, ważne że śliczna mała niebieska rybka dobrze się u nich sprzedawała i nie tylko u nich, a to że wyrastało z tego coś przypominające Ps. Socolofi to już problem ówczesnego opiekuna ryb.
Tak że...
Ruki jak i inni fanatycy, mogą czuć rozczarowanie że gatunek rybki, który tak bardzo pielęgnują nie wydaje sie wartościowy dla innych, ale chyba też by nie byli usatysfakcjonowani, jakby byle kto kupił od nich rybkę, która ma niewiele ludzi, a za 2 miesiące spłukali ją w ubikacji.