30-05-2012, 15:20 PM
Szczerze mówiąc powiem tak. Artykuł owszem, ciekawy i obszerny, ale jeżeli chodzi o ryby...
Jestem negatywnie nastawiony do tego typu ryb.
Po co mieszać, "ulepszać" i kombinować, skoro w naturze mamy o wiele ładnejsze, zdrowsze i ciekawsze do obserwacji ryby?
" Najprawdopodobniej chodowac będziemy jedną rybę lub dobraną parę i to też do czasu, ze względu na ich agresję wobec siebie i wobec innych gatunków." - po co trzymać jedną rybe? Dobrana para, a "dobrana" to różnica.
Dobrane pary pielęgnic samoistnie (z większej grupy młodych osobników) w większości przypadków są zgodne cały czas i nie ma tutaj mowy o agresji wewnątrz gatunkowej (no chyba, że mówimy o rybach tego samego gatunku nie należacych do owej parki). Rozumiem, że niektóre formy FH są trudno dostępne (i drogie), a hodowcy z tego powodu łączą ryby na siłe, ale moim zdaniem to jest bezsens. Ryba traci ( następne pokolenia) zachowania, na których nam najbardziej zależy.
Kolejną rzeczą jest to, że ludzie skapneli się, że FH podchodzą do tarła chętnie z Amphilophus (najczęściej z labiatus/ citrinellum). Młode, takich par często rodzą się w propocji 50/50. Jedne wyglądają jak popularne FH dostępne na polskim rynku (zdjęcie nr 8 i 9), drugie jak w/w Amphilophus. Dopiero w kolejnych pokoleniach hodowcy dowiadują się, że nie mają czystych "cytryn" lub "red devili" przez to, że ludziom zachciało bawić się w Dr frankenstein`a...
Moim zdaniem te ryby nie zasługują na uwagę. Bez urazy oczywiście. To tylko i wyłącznie moja opinia.
Jestem negatywnie nastawiony do tego typu ryb.
Po co mieszać, "ulepszać" i kombinować, skoro w naturze mamy o wiele ładnejsze, zdrowsze i ciekawsze do obserwacji ryby?
" Najprawdopodobniej chodowac będziemy jedną rybę lub dobraną parę i to też do czasu, ze względu na ich agresję wobec siebie i wobec innych gatunków." - po co trzymać jedną rybe? Dobrana para, a "dobrana" to różnica.
Dobrane pary pielęgnic samoistnie (z większej grupy młodych osobników) w większości przypadków są zgodne cały czas i nie ma tutaj mowy o agresji wewnątrz gatunkowej (no chyba, że mówimy o rybach tego samego gatunku nie należacych do owej parki). Rozumiem, że niektóre formy FH są trudno dostępne (i drogie), a hodowcy z tego powodu łączą ryby na siłe, ale moim zdaniem to jest bezsens. Ryba traci ( następne pokolenia) zachowania, na których nam najbardziej zależy.
Kolejną rzeczą jest to, że ludzie skapneli się, że FH podchodzą do tarła chętnie z Amphilophus (najczęściej z labiatus/ citrinellum). Młode, takich par często rodzą się w propocji 50/50. Jedne wyglądają jak popularne FH dostępne na polskim rynku (zdjęcie nr 8 i 9), drugie jak w/w Amphilophus. Dopiero w kolejnych pokoleniach hodowcy dowiadują się, że nie mają czystych "cytryn" lub "red devili" przez to, że ludziom zachciało bawić się w Dr frankenstein`a...
Moim zdaniem te ryby nie zasługują na uwagę. Bez urazy oczywiście. To tylko i wyłącznie moja opinia.
Pielęgnice moją pasją Nie ważne gdzie, nie ważne ile...