Cichlidae.pl - podyskutujmy o pielęgnicach

Pełna wersja: prawie BW 200l
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5
Piękne i obecnie niestety zapomniane Apisto. Smile
Trochę się obawiałem ich konfrontacji ze skalarami, bo to wyrośnięte skurczybyki Wink I całkiem możliwe, ze taki własnie los spotkał te zaginione... Ale ciężko mi stwierdzić z racji częstych wyjazdów i rzadkiego zaglądania do akwa.
Przyznaje, ze są cudne i bardzo mi się podobają. Jeszcze raz dzięki za rade!
niestety akwa, a konkretnie obsada nie przetrwała próby c zasu - za dużo mam wyjazdów służbowych i rodzina przekarmiała sukcesywnie, co zakończyło się zatruciem i wyginięciem obsady...  [Obrazek: boisie.gif]
Skutkiem czego aktualnie zbiornik mam kompletnie bez ryb, powoli będę podmieniał wodę na RO. Tak, żeby zbić azotany i azotyny do normalnych poziomów oraz podnieść pH.

Co trochę dziwne, to póki były karmione liofilizowanymi dafnią i ochotką było ok, jak zmieniłem na płatki to od razu pojawiła się u ryb pleśń i już nic nie pomogło. Ani podmiany wody, ani zmiana jedzenia. 

I tu rodzi się pytanie - jaką obsadę dobrać? Gwoli przypomnienia zbiornik ma prawie 200l (96x45x50), sporo korzeni, o dziwo nawet trochę roślinności.
Z zaciekawieniem przeczytałam cały ten wątek, wiedziona ciekawością - bo sama jestem na etapie przygotowań zbiornika. Nie chcę być niegrzeczna i nie zrozum mnie źle, ale wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem będzie dla Ciebie roślinniak bez ryb. Nie masz ręki do zwierząt - one wymagają z naszej strony zaangażowania emocjonalnego, intelektualnego, czasu. Pomiędzy chęcią, a możliwościami jest pewna granica - w Twoim wypadku na tej granicy poległo /pokusiłam się o wyliczenie/ 99 ryb, żywych stworzeń... Bynajmniej za ich śmierć nie odpowiadała naturalna kolej rzeczy /starość/. Warto czasem pokusić się o głęboką refleksję.
Raczej rodzina kolegi nie ma ręki do ryb.

Przy takich warunkach pracy warto pomyśleć o wspomnianym akwa roślinnym w stylu LT. Jako obsada, to co najwyżej kilka ślimaków i krewetek kundelków i z całkowitym zakazem karmienia w trakcie Twojej nieobecności. Taka obsada powinna się na spokojnie wyżywić na tym, co znajdzie w akwarium. Będzie choć trochę cieszyć, a powinno być stabilniejsze przy takich możliwościach czasowych co do opieki. Smile
(21-01-2024, 21:21 PM)Amelka napisał(a): [ -> ]Z zaciekawieniem przeczytałam cały ten wątek, wiedziona ciekawością - bo sama jestem na etapie przygotowań zbiornika. Nie chcę być niegrzeczna i nie zrozum mnie źle, ale wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem będzie dla Ciebie roślinniak bez ryb. Nie masz ręki do zwierząt - one wymagają z naszej strony zaangażowania emocjonalnego, intelektualnego, czasu. Pomiędzy chęcią, a możliwościami jest pewna granica - w Twoim wypadku na tej granicy poległo /pokusiłam się o wyliczenie/ 99 ryb, żywych stworzeń... Bynajmniej za ich śmierć nie odpowiadała naturalna kolej rzeczy /starość/. Warto czasem pokusić się o głęboką refleksję.
Czytając ten wątek mniej więcej to chciałem napisać. Każdy akwarysta jakąś rybę uśmiercił przez własne błędy i zaniechania, awarie sprzętu, często również nadgorliwość, więc nawet nie zapytam kto pierwszy rzuci korzeniem, czy, jak tam było, kamieniem. Przygnębiające jest jednak takie podejście kupię ryby - zdechną - kupię nowe - wszystko gra. Trzymanie ryb powinno być efektem przemyśleń, doboru gatunków itd., a nie spontanicznych ekstaz z sklepie. Jak gdzieś mi w akwarium znikały otoski czy inna drobnica, to czasami trudno się było nawet stwierdzić kiedy, ale jak padła większa sztuka to odczuwało się realny smutek przez kilka dni (nie nazywałbym tego żałobą, ale rybki było po prostu szkoda).
I tu nasuwa się dość istotny problem dla grona akwarystów (i to nie dotyczy autora tego wątku, bo kwestia podejścia pojawia się w co 5 czy 10 wątku). W wielu krajach skrajne ruchy zielonych próbują narzucać mniej lub bardziej skutecznie różne ograniczenia w hodowlach zwierząt. Tego typu wątki dają asumpt do stwierdzenia, że akwaryści są równi, jeśli nie gorsi od myśliwych i tą całą akwarystykę trzeba skasować, albo wrzucić krótką "listę pozytywną" co samo zlikwiduje w krótkim czasie całe hobby. Co najmniej moderatorzy powinni zwracać uwagę. Może nawet zmiany w jakiś regulaminach forum.

Jakby się rozwinęła dyskusja to można wrzucić do nowego wątku.
Oczywiście akwarystyka to nic dobrego dla ryb. To przyjemność dla człowieka. Miliony ryb ginie w akawarium, miliony po drodze do hurtowni..
Ale ile to procent w porównaniu z połowem niezaliczonych milionów ryb wylawianych z mórz i oceanów na obiad?
(19-02-2024, 17:26 PM)Arlekin napisał(a): [ -> ]Oczywiście akwarystyka to nic dobrego dla ryb. To przyjemność dla człowieka. Miliony ryb ginie w akawarium, miliony po drodze do hurtowni..
Ale ile to procent w porównaniu z połowem niezaliczonych milionów ryb wylawianych z mórz i oceanów na obiad?

Jasne, śmierci nie da się uniknąć (i nie o to mi chodzi, nawet jeśli są to miliony osobników), a też widzę plusy dodatnie dla ryb (przynajmniej części gatunków) i ich sukcesy na poziomie ewolucyjnym. Ale przechodzenie do porządku dziennego nad zwykłym niedbalstwem wynikającym z pośpiechu (i innych czasami koszmarnych zaniedbaniach ziejących z innych postów, a czasami skrajnej ignorancji i głupocie) to inna kategoria etyczna i fanatycy z czasem zaczną się czepiać (najgorsze, że w sumie słusznie).
Bo ryba  jest tania. To powoduje że ludzie nie przejmują się ich losem.
Stron: 1 2 3 4 5