No to kontynuacja. Następnego dnia wybraliśmy się łodzią do Parku Narodowego Gombe. Jednak (zaskoczenie!) nas nie interesowały małpy. Po drodze (bodaj 1,5-2 godziny jednostajnego płynięcia w jedną stronę) zatrzymywaliśmy się w ciekawych miejscach. Najpierw były skały (z mojego poprzedniego posta). Tam, z łodzi zanurzyliśmy się na kilka chwil - było jeszcze ciemnawo (słońce nie wyszło zza gór), ale tam widzieliśmy ładne Cyprichromis. Samce oczywiście walczyły o terytoria.
[
attachment=34741]
Potem znaleźliśmy przepiękną plażę, z grubym piaskiem i żwirem. Zero domów, idealne miejsce na piknik (mam współrzędne jakby ktoś się wybierał
)
[
attachment=34742]
Tam zobaczyliśmy stado ciekawskich młodych Latesów.
[
attachment=34743]
Było tez tam stosunkowo sporo zieleni.
[
attachment=34744]
No i był Sendog w swoim naturalnym środowisku (czytała Krystyna Czubówna)
[
attachment=34745]
Poza wspomnianą przez Sendoga czarno-białą Ophthalmotilapią dość pospolite były te (O. heterodonta?)
[
attachment=34746]
Po drodze widzieliśmy wsie rybackie z konstrukcjami do suszenia ryb.
[
attachment=34747]
Przy samym parku Gombe (do którego nie wpłynęliśmy)
[
attachment=34749]
była wioska, ale widziałem tam też chyba jedynego na całej wyprawie dorosłego T. duboisi. To bardzo rzadkie ryby. Generalnie trofeusy w naturze żyją w małych grupkach, a duboisy pojedynczo, czasem młode można spotkać dwie.
[
attachment=34748]
Były też Paleolamprologus toae i wielki, kolorowy samiec Petrochromisa (choć większe - i nieuchwytne - były przy Jakobsens Beach)
[
attachment=34750]
[
attachment=34751]
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się raz jeszcze i tam było bodaj najwięcej ryb.
[
attachment=34752]
Włącznie z E. marksmithi na żwirowej plaży
[
attachment=34753]
W strefie przejściowej ze skałami i kamieniami - grupą wyrośniętych samców moich ulubionych Cyathopharynx. Jakimś cudem ich nie zauważyłem, na szczęście Sendog z Anią je wypatrzyli, więc pod koniec zrobiłem kilka zdjęć - a było komu.
[
attachment=34754]
To absolutnie zjawiskowe ryby. Na zdjęciach wychodzą ładnie, ale w rzeczywistości widok jest nie do opisania - zwłaszcza tak dużych okazów jakie tam widzieliśmy. Osobiście uważam, że jeden samiec Cyatho powinien mieć zapewnione akwarium po powierzchni dna min. 3x3 metry - to naturalny rozmiar terytorium tych wspaniałych zwierząt. Dodatkowo, w przeciwieństwie do Ophthalmotilapii, samce Cyatho nie tolerują na swoim terytorium innych gatunków.
W drodze powrotnej czekało nas jeszcze jedno widowisko. Popołudniowy powrót rybackich (?) łódek z Konga. Przynajmniej tak sądziliśmy, jest to jeszcze do sprawdzenia. Widok 40 czy 50 żagli na środki tego śródlądowego oceanu - niezapomniany.
[
attachment=34755]