Cichlidae.pl - podyskutujmy o pielęgnicach

Pełna wersja: Dlaczego trzymam(y) rzadkie ryby?
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
No to i ode Mnie kilka słów.
Kiedy zaczynałem przygode z oskarami i wtedy ktoś by mi powiedział że bede jechał ponad dwa tysiące kilometrów za dwoma parkami apistogramma .... to bym mu powiedział co o tym myślę Wink Ale teraz nie sprawia mi nic innego większej frajdy , niż znalezienie perełki dla której trzeba się postarać pokombinować aby w swoim akwarium ją zobaczyć i po podglądać.

Kiedy jechałem do Filasa po 7szt mieczyków tez po drodze pukałem się w czółko , czy warto dla "Mieczyków" jechać 250km zapłacić za nie ponad 200zł Big Grin ale chyba na tym zaczyna to hobby u mnie polegać. Później utrzymać trzeba te ryby , to jest dodatkowa mobilizacja oraz starania , a jak jeszcze sie je rozmnoży i puści w Polskę , wtedy satysfakcja jest podwójna.

No i jest jeszcze jedna rzecz która zobaczyłem u jednego kolegi podczas wizyty w Niemczech Smile Błysk w oku oraz radość połączoną z podnieceniem na widok długo poszukiwanych ryb .... za wszystko inne zapłacimy kartą MasterCard Wink
Bardzo ciekawe pytanie!

Dlaczego ja trzymałem, trzymam i chce trzymać rzadkie ryby?

Z jednej strony na pewno ma to związek z tym, że człowiek z natury lubi się chwalić czymś, czego ktoś inny nie ma. 
Nie jeden powie "ja tak nie mam. Ryby trzymam dla siebie" i nie mówie, że tak nie jest Smile. Ale podświadomie musi coś w tym być- skoro przy wyborze obsady nie bierzemy pod uwagę pewnych gatunków bo "Eeee, to już tyle osób miało".


Na pewno tutaj dochodzi kwestia ambicji- fajnie jest rozmnożyć coś, czego jest mało. Nawet jeżeli popytu na to nie ma, to radość jest przednia Smile.

Obserwujemy coś, o czym mało się mówi i pisze- możemy się podzielić tą wiedzą.
To też ważna kwestia bo człowiek pragnie się rozwijać, popełniać własne błędy i prowadzić własne doświadczenia, a nie tylko powielać to, co już było.

Ja jak na ironie trzymam rzadkie ryby bo po prostu bardziej mi się podobają od tych popularnych. Crenicichle, Ivanki czy chociażby myrnae z przed lat bardzo chciałem mieć ze względu na ich wygląd- niepowtarzalny Smile.


Wspominane wyżej Siquia bardzo chciałem mieć też ze względu na wygląd, bo wbrew pozorom na żywo wyglądają inaczej niż typowe sklepowe zebry. W ich ubarwieniu czuć tą dzikość, a ich inny temperament sprawia, że człowiek ma wrażenie obcowania z innym gatunkiem niż dotychczas.

W tym miejscu temat zaczyna się przekładać na trzymanie ryb dzikich. Po co trzymamy ryby dzikie- rzadsze, zamiast popularniejszych hodowlanych? Też przez wygląd i inne zachowania Smile.
piotrK

Dzięki za fajny tekst. Temat daje dużo do myślenia.
Pozdrawiam
"...Ja mam takie ryby - Stomatepia pindu. Ale jak komuś o nich mówię, to nie słyszę "WOW!", tylko "aha.", bo są małe, czarne i nie lubią jak podchodzi się do akwarium [Obrazek: biggrin.gif] Więc tak na prawdę są fajne tylko w moich oczach. Jakoś z tym żyję [Obrazek: biggrin.gif]..."


No chyba sobie jaja robisz Big Grin nie jesteś sam, w moich oczach też są fajne.

a tak na serio dlaczego trzymamy rzadkie ryby? Bo to zawsze jakaś niesamowita tajemnica jak np. ta na filmie poniżej. Co to za ryby? Póki co zupełnie nie wiadomo - czekanie na to co wyrośnie z młodych odłowionych od samicy w styczniu w Tanzanii w Jeziorze Wiktorii to bezcenny dar akwarystyki. Najpiękniejszym doświadczeniem jest obserwowanie samodzielnie odłowionych w naturze ryb i oczekiwanie na to jakim okażą się gatunkiem. Póki co roboczo nazywam je Haplochromis sp. Iringo (miejsce odłowienia) F0. Czy są rzadkie? Tak, w akwariach bardzo rzadkie bo to grupa żyjąca tylko w moim zbiorniku - 17 sztuk bezcennych gębaczy. 

U mnie to po pierwsze chęć poznania gatunków opisanych bardzo znikomo jak to miało miejsce w przypadku Bujurquina. Poznawanie, uczenie się ich zachowań, potrzeb a finalnie rozmnożenie ich i przyglądnie się każdemu etapowi wzrostu młodych do osiągnięcia dojrzałości. Jest to pełna wyzwań, radości, i zawsze wielkiej nie wiadomej Wink  przygoda, która gdy kończy się happy endem daje wiele satysfakcji i doświadczeń na przyszłe przygody z ,,wynalazkami". Drugi powód to, że niektóre gatunki jak u mnie Geophagus Pellegrini były marzeniem od wielu lat ze względu na swój wygląd, oraz znikomą dostępność . No i po trzecie jak to w ludzkiej naturze bywa chęć ,,chwalenia" się czymś unikalnym hehe Big Grin
Dlaczego trzymam rzadkie ryby? Wszystko przez Was, przez Forum Tongue Bo te popularne, ogólnodostępne już "przerobiłem". Dla mnie jest to kolejny poziom mojego hobby.
Czy moje ryby są rzadkie? W handlu może i tak, na pewno nie w środowisku naturalnym. Smaczku dodaje im fakt, że sprowadzone były pod jedną nazwa, sprzedawana pod drugą a okazało się, że to jeszcze inne ryby Smile Nie wiadomo kiedy będą znowu dostępne, może na jesień, a może za kilka lat. Małe creni nie budzą entuzjazmu nawet u badaczy robiących filmiki "underwater", przemykają gdzieś między liśćmi, nie skupiają na nich obiektywu.
Mam słabość do ryb z dopiskiem "sp." albo gdy sami importerzy nie są pewni co mają. Wpadły w sieć to sprzedają, a radość z obserwacji co z tego wyrośnie jest po naszej stronie.
W prawie wszystkich postach we wątku, koledzy kojarzą hodowanie „rzadkich ryb” z dzikimi lub „prawie” dzikimi. I słusznie bo to pogląd powszechny. A jak to silna motywacja i ile to daje radości oraz satysfakcji sami piszecie.

Ale ta rzadkość, może się też kojarzyć z rarytasami ale niekoniecznie dzikimi. Mogą to być odmiany czy formy gatunków powszechnie znanych, obdarzone wyjątkowymi cechami fenotypowymi lub cechami ukrytymi dla oka, które ujawnią się dopiero w ich potomstwie, dając mocne i zdrowe kolejne pokolenia. Aby taki stan mógł się utrzymać w akwariach przez dziesiątki lat, kluczem jest połączone tych dwóch cech, wyglądu i odporności. Przed akwarystami zajmującymi się hodowlą wielopokoleniową takich ryb, otwiera się świat genetyki, mało znany na naszym forum. Dlatego do rzadkich ryb zaliczył bym również te formy czy odmiany hodowlane, które tworzą się spontaniczne w wyniku ewolucji genowej a do ich utrzymania musimy znać podstawy genetyki. Uzyskanie takich ryb ale również utrzymanie przez kolejne pokolenia „dzikich” w nie zmienionej formie, wymaga dużo doświadczenia, wiedzy i wysiłku i są one rzadkością. Ile to razy słyszymy, że akwarysta kupił sobie jakieś rybki a ich potomstwo jest rozczarowaniem bo jakościowo odbiega od rodziców, albo mam Fx pokolenie po dzikusach ale ich nie przypominają. Sami przekonaliśmy się o tym wielokrotnie. Dlatego nie bez kozery mówi się, że dobre pary rozpłodowe trzeba sobie samemu wychować. To też może być motywacją naszego działania i satysfakcji.
Aby „dzikie formy” utrzymać w akwariach, muszą być rozmnażane wielopokoleniowo w niezmienionej formie a to już jest ich hodowla. A jak hodowla to mutacje, dobór, selekcja i od razu wkracza genetyka. Rozpłodniki obdarzone z naszego punktu widzenia odpowiednimi cechami, utrwalonymi genetycznie to rzadkość. Posiadanie pary ryb Fx po dzikusach to za mało, musimy wiedzieć jakie cechy genotypowe one przekazują potomstwu. Wydaje się że wprowadzanie do akwarystyki nowych gatunków dzikich ryb, powinno iść w parze z zapewnieniem im racjonalnej hodowli wielopokoleniowej. Ale na kogo to stać ?
Dlatego też (traktowana trochę po macoszemu na naszym forum), racjonalna hodowla wielopokoleniowa jest nierozerwalnie związana z hodowlą dzikich ryb. A jak racjonalna hodowla to genetyka i nowe horyzonty dla wyżycia się akwarysty.

Proszę by nikt nie brał powyższych uwag jako osobistego zarzutu marnowania ryb, bo amator hobbysta za taki stan rzeczy nie odpowiada.
A poza tym to tylko słowa, człowieka pogrążonego w grypie, przybitego mżystą pogodą Confused
Ale miły temat. Aż sobie piwko otworzyłem Smile Chwila zadumy nad rozprawką doprowadziła mnie do finałowego pytania. I chyba jest to mieszanka próżności z chęcią sprostania wyzwaniom, która muska me ego i pcha mnie w te, a nie inne ryby. Ktoś wspomniał o zysku. Na mojej twarzy pojawia się teraz lekki uśmiech. Tak mam dwieście dyskowców, kupa szmalu. Po jednym warunkiem. Nie liczę prądu i wody bo i tak jakieś rachunki się płaci. Nie liczę karm, dzieci też karmię, a im nie wyliczam. Dwa miesiące dzień w dzień (po pracy) z wiadrami Big Grin to rzaden koszt. Ale jak po dwóch miesiącach wpada 2000 za ryby to się czuję jakbym wygrał w lotto. Wracając do sedna sprawy, przerobiłem dyskowce, uaru teraz hoplarchusy i heckle WF uprawiam, a najbardziej chciałbym mieć akwarium ze starymi poczciwymi pawicami (Astronotus acellatus).

Tym to sentymentalnym akcentem skończę swój wywód Smile
Dzięki wszystkim za odpowiedzi. Okok

@tatakuby Bo chyba te rzadkie ryby to główna siła napędowa tego hobby/pasji/zainteresowania. Gdybyśmy chcieli trzymać tylko zwykłe gatunki, to na prawdopodobniej nie istniałyby nawet złote rybki. Wszyscy mielibyśmy karasie. Big Grin No i nie ukrywajmy, że ta pogoń za nowym napędza też rynek, i to nie tylko importowy, ale też związany z techniką akwarystyczną: większe akwaria, silniejsze pompy cyrkulacyjne, wymyślne systemy filtracyjne, odpowiednie oświetlenie, kryjówki (np. tylko dla określonej grupy zbrojników, czy Apisto). Bez tych nowych i wymagających gatunków nie byłoby tego wszystkiego.

@Pley Bo pomimo tego, co mówią przeciwnicy sprowadzania dzikich ryb, to są one ciekawsze. Ryby akwariowe pochodzące z hodowli też ewoluują, i choć nie zmieniają się zupełnie względem dzikich odpowiedników (poza rzecz jasna selekcjonowanymi odmianami), to ich zachowania są inne, wymagają więcej cierpliwości, co wiąże się z tym, co napisał Greek, a mianowicie że wymagają "robienia sobie pod górkę" bo często potrzeba wiele pracy, by rozmnożyć dzikiego odpowiednika gatunku, który w akwarystce znamy od dawien dawna.

@Sendog I o to chodzi! Własnoręczne odłowienie ryb do swojego akwarium to chyba wisienka na torcie akwarystyki. Poza samymi emocjami co do nowego, nieznanego gatunku dochodzą rzeczy związane z samym podróżowaniem: przygotowania, poznawanie nowych ludzi i kultur, krajobrazy... Dobrze mówię? Smile

@reeadon I chwała ci za to, że tak długo trzymałeś Bujurquiny. Czasem ciężko oprzeć się wydaniu już rozmnożonego gatunku na rzecz czegoś nowego Big Grin

@dzikakuna A kto nie ma słabości do nazw zawierających enigmatyczne "sp.", "aff." czy "cf." Big Grin Zwłaszcza, że małe Creni mimo wszystko nie są zbyt popularne - chyba są za mało "szare".

@teo Fakt, w sumie nie brałem pod uwagę takich ryb. Na pewno uzyskanie i utrwalenie danego ubarwienia, które jest piękne i nikt czegoś podobnego dotychczas nie osiągnął jest czymś co daje napęd do kolejnych działań, a szczytem tego jest uznanie kolegów na zawodach. W sumie podobnie jest - choć to w Polsce praktycznie nie znane - wystawianie dzikich odmian ryb na konkursach "piękności", przy czym tam liczy się idealne ubarwienie, stan ryby, proporcje, ale w odniesieniu do dzikiego "wzorca". Osiągnięcie czegoś takiego też jest trudne. W USA takie konkursy się odbywają, natomiast u nas tyczą się chyba jedynie dzikich dyskowców i żaglowców.

@BlackWater Czyli w sumie wszystko sprowadza się do klasyków, do nich chcemy wracać, bo nie bez powodu są... klasykami? Ja Meeki mieć będę, ale te, które sam odłowię w Meksyku lub Belize Big Grin
Ja czasy kolekcjonowania rzadkich gatunków mam za sobą. Czasy, kiedy zaczął się boom na dzikie Apisto to był okres zachłyśnięcia się "rarytasami" i chciało się mieć coraz to kolejny, nowszy gatunek. Zwłaszcza, że co chwilę na forum Apisto.pl ktoś się kolejnym nowym gatunkiem chwalił. Smile Nawet nasz piotrK wtedy szalał z nowymi Apisto z 3-4 miesiące. Big Grin

Jednak pokłosie tego wszystkiego widać do teraz- większość tych Apisto zniknęła. Kolekcjonowanie polegało na kupieniu, rozmnożeniu, sprzedaniu i zakupie kolejnego gatunku. I niestety nikt nie zadbał, by ciągłość została zachowana.

Dlatego ja od dobrych kilku lat większość moich ryb trzymam po minimum 3-4 lata. I staram się, by trafiły w dobre ręce, by zawsze istniała możliwość odkupienia. Niestety, z moimi P. kribensis "Dehane" to się nie udało. Sad

A dlaczego trzymam rzadkie ryby? Bo mi się podobają. Smile Dlatego mam u siebie i rzadkie i popularne gatunki równocześnie. Jakiś prestiż tam jest, ale w chwili obecnej tak na prawdę sam fakt zakupu rzadkiej ryby nie jest czymś nadzwyczajnym. Możliwości są, potrzeba tylko pieniędzy.
Stron: 1 2 3