Liczba postów: 1,271
Liczba wątków: 63
Dołączył: Aug 2012
Reputacja:
10
Ogólnie sklepowe ogórki rosną na nawozie z mocznikiem, w sezonie pryska się z 3 razy dziennie.
Pracowałem przy tym, nie polecam jedzenia szklarniowych.
Si taajabuni,waana Adanu,mambo yalio duniani.
Podziękowania złożone przez:
Liczba postów: 1,305
Liczba wątków: 42
Dołączył: Dec 2014
Reputacja:
4
18-12-2018, 15:17 PM
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 18-12-2018, 15:24 PM przez Sloma.)
(18-12-2018, 10:03 AM)Loobo napisał(a): Genialne zawsze chciałem mieć kilka sztuk Uaru, ale moje 720L to chyba trochę przymałe dla większej ilości niż pary.
Ten ogórek to z Twojej uprawy? Generalnie Malawiści na forach ganią za karmienie sklepowymi warzywami, a to przez pestycydy, sztuczne nawozy...
Niestety sklepowy ale z giełdy warzywnej od sprawdzonego sklepikarza. Do tej pory nie miałem żadnych niespodzianek. Co zrobić? Jak będę miał swój ogródek to będą miały zdrowsze
720L nawet dla więcej sztuk byłoby ok. Zdaje się BlackWater miał 5-6 w 720L.
Gorzej przy odchowywaniu młodych. Para wówczas jest bardzo opiekuńcza. U mnie z malusich pikseli 16 sztuk, wyrosły wszystkie. Nie tylko bronią przed innymi rybami ale też wypasając młode wpływają na inne terytoria i terroryzują pozostałą obsadę.
Ja mam doświadczenia z trzymania ich w tylko 500L, więc może w 720-tce byłoby lepiej?
Podziękowania złożone przez:
Liczba postów: 12,364
Liczba wątków: 353
Dołączył: Mar 2011
Reputacja:
90
Na szczęście takie "napompowane" ogórki nie są bezpośrednim zagrożeniem dla ryb. Głównym zagrożeniem będzie nasze zaniedbanie- jeśli damy za dużo ogórka do baniaka, ryby nie zjedzą i zacznie gnić. Dlatego najpóźniej po kilku godzinach należy wyciągnąć niezjedzone części.
Wiadomo, jak mamy pecha to nawet wodą z RO zabijemy ryby.
Nie udzielam porad na PW, od tego jest forum
Ponad 1000l wody w obiegu, a w nim 13 gatunków ryb, z czego pielęgnic 9
pozdrawiam, Łukasz
Podziękowania złożone przez:
Liczba postów: 601
Liczba wątków: 18
Dołączył: Nov 2013
Reputacja:
18
Wydaje mi się, że trzeba do tego podejść jak do potencjalnego zatrucia ryby nieznanymi substancjami Bo co w sklepowym ogórku czy cukinii siedzi nie wiemy, ba nawet ta sałatka z emeryckiej działeczki może być niebezpieczna.
Samo zatrucie może dać różne objawy i skutki. Będzie to zależało od wielu czynników. Rodzaju, stężenia i czasu działania trucizny, gatunku ryby, jej wieku, ogólnej kondycji, chemii wody, wcześniejszym kontaktem z trucizną itd. Stad ogórek z tego samego sklepu czy od tego samego gospodarza może dać różne skutki od zgonu po objawy które możemy nawet nie zauważyć.
Więc po co ryzykować, lepiej unikać zieleniny nieznanej i skarmiać tym co jest sprawdzone i bezpieczne.
O czym donosi nieszczęśliwiec, który nakarmił ostatni raz swoje „glonojadki” (73 szt. ; 5-6 cm), podarowaną z dobrego serca, emerycką cukinią z „ekologicznej” działeczki.
Podziękowania złożone przez:
Liczba postów: 12,364
Liczba wątków: 353
Dołączył: Mar 2011
Reputacja:
90
Sama żywność eko może być bardziej trująca od "konwencjonalnej" z powodu ekośrodków ochrony roślin, które są nieraz bardziej toksyczne i o dłuższym czasie rozkładu.
Nie udzielam porad na PW, od tego jest forum
Ponad 1000l wody w obiegu, a w nim 13 gatunków ryb, z czego pielęgnic 9
pozdrawiam, Łukasz
Podziękowania złożone przez: