Witam wszystkich.
zwracam się do Was z problemem moich samiczek. Otóż skośnopręgie mam od trzech lat razem z 9 skalarami, 1 gurami mozaikowym (dość zadziorny okaz), 4 bocjami wspaniałymi i 2 zbrojnikami niebieskimi w 840 l akwarium. Przez 3 długie lata skośnopręgich było 3 (2 samiczki i 1 samiec). Na początku było wszystko super, ale jak obudziły się hormony ta druga samiczka była gnębiona przez pierwszą, którą wybrał sobie samiec. Generalnie samiec najczęściej odbywał tarło z ciętą samiczką, ale kilka razy zrobił skok w bok z tą spokojną. Mało tego niejednokrotnie samiec ingerował w ich bijatyki (przy czym ta agresywna atakowała bo chciała, a ta spokojna broniła się w ostateczności, jak już była kilka razy przegoniona przez akwa, albo samiec nie zganił tej swojej głównej). Niestety ponad miesiąc temu straciłam samca i jedną bocję, bo nie zamknął mi się elektrozawór i całą noc co2 szło do akwa. Dla mnie to i tak cud, że udało mi się uratować pozostałe ryby, widok co się z nimi działo był straszny, ale do rzeczy - od momentu gdy samiczki zostały tylko we dwie, ta agresywna tej spokojnej nie daje żyć. Goni ją non stop, aż tamta nie schowa się gdzieś w gęstwinie. I tu moje pytanie, czy oddać komuś tę agresywną samiczkę, czy dokupić ze dwie skośnopręgie, może wtedy to się unormuje. Dodam, że ta agresywna zachowuje się tak tylko wobec tej drugiej samiczki. Stoję akurat przed dylematem powiększenia obsady i waham się, czy poszerzyć grono gurami, czy skośnopręgich. Z góry dziękuję za porady
PS. Agresywna samiczka cały czas zachowuje się tak jakby miała się trzeć, pilnuje i czyści ulubiony kawałek korzenia, gdzie najczęściej tarła się z samcem.
zwracam się do Was z problemem moich samiczek. Otóż skośnopręgie mam od trzech lat razem z 9 skalarami, 1 gurami mozaikowym (dość zadziorny okaz), 4 bocjami wspaniałymi i 2 zbrojnikami niebieskimi w 840 l akwarium. Przez 3 długie lata skośnopręgich było 3 (2 samiczki i 1 samiec). Na początku było wszystko super, ale jak obudziły się hormony ta druga samiczka była gnębiona przez pierwszą, którą wybrał sobie samiec. Generalnie samiec najczęściej odbywał tarło z ciętą samiczką, ale kilka razy zrobił skok w bok z tą spokojną. Mało tego niejednokrotnie samiec ingerował w ich bijatyki (przy czym ta agresywna atakowała bo chciała, a ta spokojna broniła się w ostateczności, jak już była kilka razy przegoniona przez akwa, albo samiec nie zganił tej swojej głównej). Niestety ponad miesiąc temu straciłam samca i jedną bocję, bo nie zamknął mi się elektrozawór i całą noc co2 szło do akwa. Dla mnie to i tak cud, że udało mi się uratować pozostałe ryby, widok co się z nimi działo był straszny, ale do rzeczy - od momentu gdy samiczki zostały tylko we dwie, ta agresywna tej spokojnej nie daje żyć. Goni ją non stop, aż tamta nie schowa się gdzieś w gęstwinie. I tu moje pytanie, czy oddać komuś tę agresywną samiczkę, czy dokupić ze dwie skośnopręgie, może wtedy to się unormuje. Dodam, że ta agresywna zachowuje się tak tylko wobec tej drugiej samiczki. Stoję akurat przed dylematem powiększenia obsady i waham się, czy poszerzyć grono gurami, czy skośnopręgich. Z góry dziękuję za porady
PS. Agresywna samiczka cały czas zachowuje się tak jakby miała się trzeć, pilnuje i czyści ulubiony kawałek korzenia, gdzie najczęściej tarła się z samcem.