Troszkę mnie nie było w domu, ale już nadrobiłam zaległości w obserwacjach
Generalnie od mojego powrotu jakiekolwiek miłostki przeszły w stan uśpienia, nie wiem co było w między czasie, bo zastępcza opiekunka nie przepada za obserwacją rybek:/. Przed moim wyjazdem, a było to przynajmniej z miesiąc temu doszło do dość dziwnego i nieudanego do końca tarła między kogucikiem, a większym samcem, ale pozostałe, zwłaszcza Jadźka zniweczyły cały trud, a jajeczka już szły. Teraz jak już je kilka dni obserwuję, to widzę w nich niezłych agresorów, które nie mają skrupułów skubnąć trochę skalara i to nie tylko po wąsach, natomiast nikt się do nikogo nie zaleca. Stado raczej podzieliło się 4:1, gdzie chyba nikogo nie zdziwi, że tą samotną jest Jadźka. Między sobą też się gonią, ale nie robią sobie większej krzywdy poza trochę zdartą skórą. Niestety w dalszym ciągu Jadźka jest terrorystką nr 1 i samiec jeszcze jej nie zdominował i chyba jeszcze trochę minie zanim się odważy.
Apetyt mają ogromny i na prawdę jedzą wszystko co znajdzie się w zasięgu pyska. Roślinki jakoś przeboleje (uwielbiają zwłaszcza vallisnerię), ale tych skalarów to na prawdę szkoda. Dziś byłam świadkiem jak jedna skubnęła dość poważnie skalara w bok, tak, że chyba z 5 łusek poleciało, inna skalarka ma podjedzone podgardle. Fakt, że skośna podleciała, kiedy dwie skalarki się tłukły, ale jej skubnięcie było jednak najdotkliwsze i ta poskubana zaraz się wycofała.
Czy tabletki, albo inny pokarm podaję za dnia czy w nocy dla zbrojników, to i tak przechwytują, dlatego zbrojnikom pcham niemal do pyska szczypcami, a skośne też lubią jeść z ręki
Za to je lubię, bo nawiązują ze mną fajny kontakt, czyścik gonią, szczypce kojarzą się z jedzeniem dla zbrojnika, więc niezależnie po co je wkładam to zaraz są przy nich (są bardzo szybkie i sprytne, więc nawet kiedy zbrojnik ma już złapać tabletkę czasem uda się i tak im przechwycić), a jak wsadzam rękę, to mogę je swobodnie przesuwać, ale tak to się złapać nie dają, a szkoda, przy restarcie o jeden problem byłoby mniej
Fajnie też pracują jako stado w polowaniu na karmę, normalnie wilki w rybich łuskach, wtedy widać, że liczą się tylko z sobą. Całe szczęście nie ma jednej, która byłaby kozłem ofiarnym, ale nienawiść Jadźki do Kogucika jest najbardziej widoczna.
Niestety po powrocie zauważyłam też inną niepokojącą rzecz, a mianowicie małe dziurki. Skalary tego nie mają (oprócz 4 po każdej stronie nad oczami), kupki u wszystkich krótkie i w kolorze jedzonka. Nic się złego w dziurkach nie dzieje, dlatego stawiam, że tworzą im się dołki czuciowe, ale też podejrzewam, że może brakuje im jakichś witamin, albo minerałów. PO4 od zawsze były u mnie zerowe, więc zaczęłam podawać, Aquadur do torfianki i wit. D3 w czwartki, a CebionMulti w poniedziałki do miksa. Zobaczymy jaki efekt to przyniesie. Do tego kilka nowych karm z Hikari dla pielęgnic. Robaczki też jak najbardziej, tylko mrożone niestety i tak już myślę nad własną hodowlą.
Na niektórych zdjęciach jak się dobrze przyjrzeć widać dziurki. U innych pielęgnic też widziałam takie dziurki, a niby wszystko było ok, ale nie wszystkie są symetryczne. Zobaczymy co pokaże czas.
Mam nadzieję, że uda się doprowadzić do ładu te dziurki, te moje stare skośne od zawsze miały ich kilka, ale tylko na brodzie i kilka koło oczu, ale Twoje pamiętam, że nic nie miały (fakt są ponad 2 lata młodsze). Teraz moim dodatkowo wyskoczyło kilka dokładnie na środku pyska między oczami, a młodym na brodzie i koło oczu. Niemniej pod koniec tego roku, ewentualnie na początku przyszłego zamierzam zmienić obsadę (skośne chcę wtedy podzielić i Jadźkę oddać osobno, chyba, że wcześniej zdarzy się okazja) i duże akwa przeznaczyć na Azję, jednak dziurki są teraz priorytetem i bez ich zaleczenie z rąk nie wypuszczę
Tu udają stado potulnych baranków, ale to tylko taka ściema