• Witamy na forum akwarystycznym,
  • poświęconym wyłącznie najpiękniejszym
  • i najciekawszym rybom jakimi są pielęgnice.
  • Tylko tu porozmawiasz o pielęgnicach
  • z każdego zakątka świata,
  • znajdziesz ciekawe informacje,
  • uzyskasz pomoc ekspertów
  • i prawdziwych pasjonatów.
  • Pokaż swoje akwaria
  • i trzymane w nich pielęgnice.
  • Dziel się własnymi doświadczeniami.
Witaj! Logowanie Rejestracja


Title: [Ameryka Centralna] Astyanax mexicanus

#51
Super, to cieszę się i trzymam kciuki, żeby się u Ciebie wytarły. Ja spróbuję oddzielić jedną samicę i podkarmić ją, a potem dołożę jej jednego z "chłopów" ale to po pierwszym tarle bartoni, które już niedługo Wink
- 500 złotych za małą, szarą rybę ?!
- To bardzo rzadki gatunek.
- To poproszę cztery.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#52
A czy obserwujesz u siebie spontaniczne tarła tych rybek.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#53
Kiedyś tak było, kiedyś też miałem więcej samców i więcej czasu wolnego Big Grin
Jak widzisz wiele parametrów obecnie szwankuje.
Potrzebujesz oryginalny wzór na serwetkę - wycinankę?
Skorzystaj z forumowego avatara Wink
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#54
Exclamation 
Ażeby uświadomić wam, jak różne są Astyanaksy od zwinników, i to nie tylko pod względem aparycji i osiąganych rozmiarów (moja największa samica ma ze 13-14 cm!!!) pozwolę sobie przytoczyć to co ostatnio miało miejsce w moim akwarium.

Otóż jak już wiecie, w październiku 2014 dokonałem z filasem zamiany - on otrzymał ode mnie 3 moje domniemane samce, a ja od niego wziąłem 3 dorosłe samice, znacznie większe od moich ryb (zamiana była podyktowana nierównym rozkładem płci w naszych stadach). Ich wpływ na moje młode lustrzenie był dwojaki - z jednej strony ich pewność siebie ośmieliła moje nieco nerwowe ryby, z drugiej zaś - okazały się dużo agresywniejsze, podzieliły akwarium na terytoria, o które walczyły między sobą, jednocześnie czasem dając kuksańca reszcie, a nawet okazjonalnie tłukąc się z młodymi zakapiorami H. bartoni! (Nawiasem mówiąc, odkąd największy samiec pielęgnic wyrósł jakoś nie miały odwagi mu się stawiać.) Później ich terytorializm ustał i dołączyły do stada młodych. Sprzeczki wciąż miały miejsce, ale nie były jakieś gwałtowne ani szkodliwe. Teraz to częściej H. bartoni je dziobały, ale i tu obywało się bez większych ubytków w płetwach/łuskach.

W końcu w Wigilię 2014 chcąc nakarmić obsadę ich zbiornika zauważyłem, że jedna z dużych samic Astya wyraźnie odstaje od reszty. Nie tylko ciężko i szybko dyszała, ale miała na ciele wyraźne rany! Zareagowałem tak szybko jak to możliwe, odławiając ją do osobnego akwarium wypełnionego wodą z głównego zbiornika, do której dosypałem soli i podgrzałem do 29 stopni (w akwarium panuje 26-27 stopni więc skok temperaturowy nie był krytyczny). Niestety, następnego dnia rano znalazłem rybę martwą. Początkowo przestraszyłem się, że to jakaś choroba, ale raczej chodziło tu o zakażenie wywołane bardzo mocnym pogryzieniem; choć prawdę mówiąc, spodziewałbym się po tak twardych rybach, że będą wstanie przetrwać i gorsze pogryzienie. Odtąd postanowiłem obserwować ryby baczniej i sprawdzić, czyja to sprawka.

Przesiadywałem w pokoju z akwariami więcej niż dotychczas, ale w zbiorniku totalnie nic się nie działo - poza jakimiś tam przepychankami, na które - w mojej ocenie - nie było na co zwracać uwagi. Mimo to tydzień później zauważyłem, że kolejna duża samica zaczyna tracić łuski w okolicy ogona i boków. Tym uważniej patrzyłem na to co dzieje się w zbiorniku - owszem, 3, zdrowa samica czasem ją goniła, ale i sama chora ryba potrafiła zaatakować pozostałych mieszkańców zbiornika. Uznałem, że dosypanie soli pozwoli jej na wyleczenie ran. I to był błąd - następnego dnia rano, w Nowy Rok, ryba już nie żyła.

W tym miejscu pozwolę sobie wskazać mordercę, a właściwie morderczynię. Jest to... ostatnia duża samica, również od Filipa. Skąd ten wniosek? Mija już kolejny dzień, a rybie nic nie jest - jest w doskonałej formie, nie ma ubytków w łuskach i nikt już nikogo nie przegania, przynajmniej w obrębie stada Astyanaksów. Tym samym nie mogły być to ani pielęgnice, ani jakaś konkretna choroba; po prostu samica wykończyła dwie swoje rywalki! Zaczynam drżeć o zdrowie i życie młodszej samicy, toteż w najbliższej możliwej sposobności postaram się rozmnożyć te ryby na modłę typową dla kąsaczy - czyli w osobnym akwarium.

Takie to ryby z tych Astyanaksów, o których marzy zdecydowana większość centralsomaniaków Smile Szczerze? Pomimo takich strat to omawiane ryby tylko bardziej spodobały mi się, bo to pokazuje, że nie mówimy tu tylko o głupich rozpraszaczach i rabusie ikry/narybku pielęgnic. To prawdziwe ryby z charakterem. Pewnie padnie pytanie: dlaczego u filasa takie walki nie miały miejsca? Myślę, że są ku temu dwa powody: w Poznaniu samice nie miały w swojej okolicy samców = powodów do rywalizacji, a poza tym, sąsiadując z wyrośniętymi A. nourissati bardziej musiały pilnować swoich ogonów. U mnie pływają z dużo mniejszymi H. bartoni, które jeszcze się nie wycierały i nie stanowiły dla nich większego zagrożenia.
- 500 złotych za małą, szarą rybę ?!
- To bardzo rzadki gatunek.
- To poproszę cztery.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#55
Najwyższa pora zwiększyć pogłowie tych ryb :-)
Pozdrawiam
Rafał


Tanganyika: 1100l, 900l
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#56
Cieszę się, że rozwikłałeś zagadkę ale równocześnie martwię, że masz mniej ryb Sad
Niejednokrotnie porównywałem je do piranii, być może coś w tym jest. U piranii też bardzo często zdarza się, że stado samo reguluje sobie ilość ryb i potrafi niejednokrotnie wyeliminować niektóre osobniki własnego gatunku. Być może nie są wskazane takie roszady, być może dokładanie kilku sztuk do innego stada to ryzyko?

Mało o nich wiemy, mało też jest osób, które posiadają je w akwariach i mogłyby podzielić się obserwacjami. U mnie trzy sztuki od Piotrka nie mają takich "atrakcji", pływają zgodnie z resztą i jest spokój - całe szczęście.
Potrzebujesz oryginalny wzór na serwetkę - wycinankę?
Skorzystaj z forumowego avatara Wink
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#57
(05-01-2015, 19:59 PM)filas napisał(a): Cieszę się, że rozwikłałeś zagadkę ale równocześnie martwię, że masz mniej ryb Sad
Niejednokrotnie porównywałem je do piranii, być może coś w tym jest. U piranii też bardzo często zdarza się, że stado samo reguluje sobie ilość ryb i potrafi niejednokrotnie wyeliminować niektóre osobniki własnego gatunku. Być może nie są wskazane takie roszady, być może dokładanie kilku sztuk do innego stada to ryzyko?

Mało o nich wiemy, mało też jest osób, które posiadają je w akwariach i mogłyby podzielić się obserwacjami. U mnie trzy sztuki od Piotrka nie mają takich "atrakcji", pływają zgodnie z resztą i jest spokój - całe szczęście.
Tyle, że u Ciebie dalej mają towarzystwo dużych, silnych pielęgnic, więc to może nieco uspokajać temperament samic.

Póki co samica alfa nie stanowi zagrożenia dla reszty astya, ale teraz gdy zobaczę choćby jedną wyszarpaną łuskę u mniejszej samicy, to tą wielką cholerę odławiam do karceru Wink

Nadal jestem zaskoczony, za jaką skutecznością zamordowała tamte dwie samice. U wężogłowów - ryb, które też potrafią się skutecznie eliminować - nawet poważne uszkodzenia nie stanowią problemu, a tu uszkodzona była tylko p. odbytowa i podstawa p. ogonowej, a mimo to ryby padły w przeciągu 24-48 godzin.
- 500 złotych za małą, szarą rybę ?!
- To bardzo rzadki gatunek.
- To poproszę cztery.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#58
(05-01-2015, 21:04 PM)piotrK napisał(a): Nadal jestem zaskoczony, za jaką skutecznością zamordowała...
Wczoraj trafiło do mnie stado 23 sztuk Asyanaxów z odłowu Smile. Czytając Twoje ostrzeżenie postanowiłem ryby wpuścić do osobnego akwarium żeby czasami nie powtórzyła się podobna sytuacja. Akwarium było nie zamieszkane przez żadne pielęgnice, pływało w nim jedynie 5 sztuk kolorowych gupików, które kiedyś kupiłem jako rozpraszacze dla małych nourisatów. Dzisiaj rano po zapaleniu światła zauważyłem, że niektóre co jakiś czas mielą w pyskach jakieś farfocle, pomyślałem, że może to jakieś resztki czegoś co zalegało na dnie albo dostało się z rybami z wiadra. Niestety nie, Tongue okazało się, że brakuje 5 gupików!!! Wystarczyła jedna nocka i astyanaxy skonsumowały niewiele mniejsze od siebie gupiki !!!! Praktycznie gdyby nie te kilka farfocli unoszących się we wodzie to po gupikach nie było by nawet najmniejszego śladu.

Jeżeli kiedyś komuś uda się kupić te niesamowite kąsacze to niech dobrze przemyśli z jakimi rybami będzie je trzymał. Jak widać pielęgnice radzą sobie z nimi, nawet te mniejsze gatunki, natomiast nie wiem czy odważył bym się je połączyć z innymi biotopowymi towarzyszącymi np. mieczykami Smile
Potrzebujesz oryginalny wzór na serwetkę - wycinankę?
Skorzystaj z forumowego avatara Wink
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#59
Strasznie interesujące ryby Smile
Pozdrawiam
Rafał


Tanganyika: 1100l, 900l
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#60
Ja myślałem o wpuszczeniu do akwarium, w którym mieszkają one właśnie i bartoni jeszcze jeden gatunek ryby z ich rejonu - żyworódkę Ataeniobus toweri. Ale obawiałem się, że bartoni mogą je zjadać... Wygląda na to, że to astya byłyby dla nich o wiele większym zagrożeniem Wink
- 500 złotych za małą, szarą rybę ?!
- To bardzo rzadki gatunek.
- To poproszę cztery.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
  


Skocz do:


Browsing: 2 gości