No to teraz czas na parę fotek ode mnie. Tak jak było już sugerowane od dawna, PCW w tym roku zaczęło się już w czwartek, i myślę, że taki trend zostanie utrzymany. Oczywiście nikt nikogo nie będzie zmuszał do wcześniejszego przyjazdu, ale Ci, co byli od czwartku do niedzieli dość zgodnie stwierdzali że to optymalna długość - można się nacieszyć towarzystwem a jednocześnie nie jest szkoda wracać w niedzielę
Tym razem na spotkanie przybyłem jako pierwszy, ale tym razem w towarzystwie @
Mike77 i @
Chytry_Lisek oraz @
kojot99 . Po łącznie 5 godzinach całkiem przyjemnej jazdy dojechaliśmy na miejsce. Po zostawieniu bagaży w domku, z którego widok był co najmniej zacny pojechaliśmy zrobić zakupy w Sławie i oczekując na kolejnych PCW-owiczów poszliśmy na plażę.
Nieco później przybył @
tatakuby z Kingą i rozpoczęło się grillowanie.
W międzyczasie dowiedzieliśmy się, że Maciochowa skodzinka wyzionęła ducha, i miał przyjechać z Katrin dopiero później, za powodzenie misji mocno trzymaliśmy kciuki.
Dojechali kolejni uczestnicy, niektórzy byli witani iście po królewsku.
W końcu przybył Macioch z Katrin i można było zwodować forfitery. Ale jakież było to wodowanie - prawdziwe zawody, które dla jednego z forumowych krokodyli/aligatorów/kajmanów skończyły się tragicznie...
Muszę przyznać że kąpanie w jeziorze do prawie 22 jest o tej porze roku całkiem przyjemne
To było zakończenie 1. dnia, a przynamniej tej części podczas której robiłem jakieś zdjęcia.
Następnego dnia, czyli w piątek wybraliśmy się na wycieczkę rowerami wodnymi po jeziorze Sławskim. Oczywiście w jeziorze o tak czystej wodzie taka wycieczka musiała mieć cel - czyli zwiedzanie szuwarów po mniej zamieszkałej stronie. Tym razem zdobyczy nie stanowiły ryby ani rośliny, a mięczaki - czyli słodkowodne małże i ślimaki - rozdepki rzeczne.
Po powrocie z rowerków podczas obiadu nawiedziła okolicę burza, która wspaniale oczyściła powietrze, a potem zaczęli się zjeżdżać kolejni uczestnicy - Zosiek, @
galimedes z rodziną, a na sam wieczór @
Pigul71 i Alicja. Po rowerkach Łojciec potrzebował jak widać bardzo wyrafinowanego masażu.
Tym razem wieczorna kąpiel przypadła na późniejszą porę, a poburzowa aura była delikatnie rzecz ujmując sztormowa. Nocnych zdjęć pozwolę sobie nie zamieszczać bo nie mam dobrego prawnika, ale niewtajemniczonym powiem tylko tyle że ekipę zabawiał m.in. zawodowy chippendales oraz Brian Johnson z ACDC
W sobotę musiał nas niestety opuścić Macioch z Kasią. Natomiast chętni/zdolni wybrali się wieżę widokową po północno-zachodniej stronie jeziora. Trasa była łatwa, ale dotarcie na miejsce takiej grupce trochę zajęło. Po drodze trafiliśmy na kilka klasycznych pojazdów (Uwaga: czwarte zdjęcie jest dedykowane @
macioch ). Choć krajobraz wokół jeziora jest dość płaski, to widoki były bardzo urokliwe.
W międzyczasie przyjechał @
Sloma z rodzinką. Po delikatnie rzecz ujmując nieudanym posiłku w tzw. "restauracji" ośrodka, członkowie GSA wybrali się jeszcze na kajaki.
Później był czas na n-tego już grilka, a że Galimedes przyniósł jak zwykle ciekawe książki, również pogaduchy o rybach.
I w sobotę zabawa trwała do późnej nocy lub jak kto woli wczesnego ranka. Niedziela to dzień powrotu i 3 dni PCW niektórym dały się we znaki. Nawet Galimedes wpadł w filozoficzny nastrój obserwując małe okonie.
Potem nadszedł czas na pożegnania i zobowiązania do przybycia w przyszłym roku. Ja już nie mogę się doczekać.
I na tym kończę fotorelację z tegorocznego, ósmego już PCW. Podsumowując było to idealne spotkanie: miejsce znalezione przez Łojca było jednym z najlepszych, w których odbyło się PCW, zwłaszcza jeżeli chodzi o samo jeziorko. Pogoda była dosłownie wyselekcjonowana. Galimedes słusznie zwrócił uwagę na konieczność powrotu do prelekcji, i myślę że w przyszłym roku tak właśnie zrobimy.
Do zobaczenia za rok, mam nadzieję w jeszcze większym składzie