06-01-2014, 18:01 PM
Ciężko to nazwać bijatykami, tym raczej parały się Paratheraps u argent to był po prostu nagły zmasowany atak, krótki i skuteczny - niestety. Nigdy nie widziałem zapowiedzi takiej sytuacji, ryby pływały razem bez najmniejszych oznak agresji, przychodził jednak moment, w którym dominant upatrzył sobie którąś sztukę i zaczynał ostro "obkładać", uciekająca ryba prowokowała resztę do ataków, nie miała praktycznie chwili wytchnienia bo w każdym miejscu akwarium któraś z reszty argent kontynuowała atak, ostatecznie agresor prowadził atak do tego stopnia, że nie było już szans na uratowanie ofiary . Niestety większość ataków zaczynała się w czasie mojej nieobecności, sporą część dnia nie ma mnie w domu więc cała sytuacja znana mi jedynie z relacji żony, ona niestety antyakwarystyczna i nie była w stanie zareagować. Przestało mnie to bawić i zapadła decyzja o zmianie obsady, nie chcę mieć już takich niespodzianek po przyjściu do domu. U ciebie może być lepiej, ja miałem jedynie dwa gatunki w akwarium, jak później wspominał Darek (Dator) to złe rozwiązanie - dobrym jest podobno przerybienie, a to już mi nie odpowiadało.
Ryby były u mnie pół roku kiedy padła pierwsza ofiara.
Potem złożyłem ten wątek i zrezygnowałem - http://cichlidae.pl/showthread.php?tid=1410
Tylko nie zraź się, patrząc na przypadek Bernarda to faktycznie może być kwestia szczęścia i może Tobie też trafiły się osobniki o pokojowym nastawieniu
Ryby były u mnie pół roku kiedy padła pierwsza ofiara.
Potem złożyłem ten wątek i zrezygnowałem - http://cichlidae.pl/showthread.php?tid=1410
Tylko nie zraź się, patrząc na przypadek Bernarda to faktycznie może być kwestia szczęścia i może Tobie też trafiły się osobniki o pokojowym nastawieniu
Potrzebujesz oryginalny wzór na serwetkę - wycinankę?
Skorzystaj z forumowego avatara
Skorzystaj z forumowego avatara