30-11-2016, 18:14 PM
Ryby są po zakończonej terapii Protocaps M na bazie metronidazolu. W międzyczasie (tuż przed leczeniem) choroba dotknęła mojego samca akary. Objawy te same - długie, białe galaretowate odchody, ocieranie i plucie pokarmem. Obecnie samiczki jakby odzyskały wigor, śmiało pływają po akwarium, prężą płetwy i zaczęły jeść... ale tylko siekane krewetki (samiec też czasem coś uszczknie). Wygląd odchodów jakby się poprawił. Wprawdzie dalej są jasne, ale niekiedy widać strawiony pokarm. Doprawdy nie wiem czy lek poskutkował, bo do dawnej formy moich podopiecznych jeszcze daleko. Co ciekawe, w międzyczasie miodówki znów przystąpiły do tarła - dwukrotnie (samiec na przemian z oboma samiczkami). Również pozostałe ryby (błyszczyki, zbrojniki i sumy) nie wykazują żadnych objawów chorobowych. Wielokrotne badania kup akar pod mikroskopem nie ujawniły żadnych podejrzanych organizmów, no poza jednym przypadkiem... W kupie samca akary wykryłem wyraźnie kulisty obiekt (tylko jeden) - dość duży w powiększeniu x300, ale nie wiem co to może być. Był regularny (koło, nie owalne jajo) o ciemnej cienkiej obwódce. Czyżby jajo nicienia? Jeśli tak, to dlaczego tylko jeden? Prawdę mówiąc nie mam zielonego pojęcia, co to jest, Może tylko zanieczyszczenie w odchodach...
Bardzo proszę o dalsze rady i sugestie. Leczyć na nicienie czy dać na razie spokój?
Do głowy przychodzi mi też ichtiofonoza, ale w takim razie skąd te charakterystyczne galaretowate odchody?
Bardzo proszę o dalsze rady i sugestie. Leczyć na nicienie czy dać na razie spokój?
Do głowy przychodzi mi też ichtiofonoza, ale w takim razie skąd te charakterystyczne galaretowate odchody?