02-10-2016, 12:02 PM
Niby poważnego problemu nie ma, a jednak...
Od czasu do czasu pojawia się problem w postaci ocierania się ryb o podłoże, korzenie...
Na tylnych płetwach pielęgnic miodowych pojawiają się białawe guzki, czasem malutkie, czasem większe (w niewielkiej ilości, po dwie, trzy), które po jakimś czasie znikają, ale tylne płetwy są delikatnie postrzępione. Czasem (bardzo rzadko) obserwowałem delikatne drżenie płetw. Jednak ryby normalnie żerują, mają apetyt, są wybarwione, odbywają tarło. Nie zauważyłam też żadnej infekcji okolic skrzel. Problem nie dotyczy obecnych w akwarium sumów, zbrojników, czy kąsaczy, które wydają się być w pełni zdrowia.
Co to za cholerstwo? kostioza? chilodoneloza? daktylogyroza?
Warunki w akwarium odpowiednie, woda regularnie podmieniana. Nie nabywałem ryb z nieznanych źródeł, a te wpuszczone (trzy miesiące temu) po kwarantannie.
Rozpocząć jakieś leczenie, czy na razie dać sobie spokój?
Od czasu do czasu pojawia się problem w postaci ocierania się ryb o podłoże, korzenie...
Na tylnych płetwach pielęgnic miodowych pojawiają się białawe guzki, czasem malutkie, czasem większe (w niewielkiej ilości, po dwie, trzy), które po jakimś czasie znikają, ale tylne płetwy są delikatnie postrzępione. Czasem (bardzo rzadko) obserwowałem delikatne drżenie płetw. Jednak ryby normalnie żerują, mają apetyt, są wybarwione, odbywają tarło. Nie zauważyłam też żadnej infekcji okolic skrzel. Problem nie dotyczy obecnych w akwarium sumów, zbrojników, czy kąsaczy, które wydają się być w pełni zdrowia.
Co to za cholerstwo? kostioza? chilodoneloza? daktylogyroza?
Warunki w akwarium odpowiednie, woda regularnie podmieniana. Nie nabywałem ryb z nieznanych źródeł, a te wpuszczone (trzy miesiące temu) po kwarantannie.
Rozpocząć jakieś leczenie, czy na razie dać sobie spokój?