31-12-2018, 09:04 AM (Ten post był ostatnio modyfikowany: 31-12-2018, 09:05 AM przez fazi_poz.)
Pyk. Fotospam trifkowy. Niestety foty nieidealne, bo robione na szybko, obiektywem 35mm na ISO800, f/1.8 i 1/60sek. Światło tylko zastane w baniaku i to też nie na maks mocy świecenia Nie miałem niestety ani czasu ani możliwości rozstawić sprzętu
Niemniej jednak dzielę się, bo w sumie jest co pokazać i foty dość fajnie obrazują dlaczego warto mieć duży baniak dla apisto i więcej niż jednego samca.
U mnie samiec może wchodzić w interakcje tylko z lusterkiem, ale dzięki temu płetwy rosną mu w nieskończoność Pierwsze dwa zdjęcia są wcześniejsze, teraz 4. promień płetwy grzbietowej jest jeszcze dłuższy.
I samiczka; woda chłodna więc nic na razie z tareł nie wychodzi, ale na wiosnę dostaną 160 litrów i może jakieś towarzystwo. Tak czy siak fajnie mieć znowu akwa z parą pielęgnic, dla odmiany.
- 500 złotych za małą, szarą rybę ?!
- To bardzo rzadki gatunek.
- To poproszę cztery.
cześć mam pytanie. Do akwarystyki wróciłem rok temu. Na początek wjechało akwa 112L. Kiedyś bardzo podobały mi się ramirezki, tarły się ale w twardej wodzie nie udało się odchować małych. Teraz chciałem kupić coś ciekawszego i trafiłem parke trifasciata z odłowu w jednym ze swoich zoologów. Po 2-3 miesiącach zaczęły się pierwsze tarła. w sumie raz udało im się odhować młode ale po ok 11-12 dniach porzuciły młode - chyba dlatego że była tylko jedna samica i samiec chciał się znów trzeć a ja przegapiłem moment i młode zostały zjedzone. Za drugim razem byłem już mądrzejszy i jak zobaczyłem po pracy że samica już nie pilnuje młodych to odłowiłem to co udało mi się wyślepiać w akwa. W międzyczasie kupiłem okazjonalnie 200L "na chodzie" - razem z żywym inwentarzem. Dzięki temu że stolik był skręcany udało się go zdemontować tak że akwa na blacie i deskach przejechało do mnie bez rozwalania dna i wyjmowania roślin. No więc udało mi się odłowić 8szt z ok 20 narybku jaki był w 100 L i jedyna dla nich szansa to było wpuszczenie do 200 gdzie całe dno porośnięte saggitarią dawało im schronienie no i obsada - neonki i razbory też nie była groźna. Po tym tarle samica trifki mi padła - nie wiem czy to możliwe żeby się zablokowała i zdechła bo nie mogła złożyć ikry, bo jak wyciągnąłem trupka delikatnie nagniotłem to wyskoczyło mnóstwo jajek a samiec został sam i niedługo potem kipnął z samotności. Minęło 9 miesięcy. W 200 L ciągle nie zrobiłem wymarzonego restartu ze względu na to że są tam te maluchy. W tej chwili mają ok 1-1,5 cm wielkości, nie jestem w stanie rozpoznać płci po wyglądzie. Jestem pewien że są min 3 a max 7 szt - jednego trupka niedawno odłowiłem. Ostatnio byłem w swoim zoologu i niespodzianka - mieli luźną samice trifek z odłowu - samiec chyba im padł. Kupiłem, wpuściłem i od tygodnia siedzię i dumam nad tym czy już mogę zrobić restart akwa, zrobić wystrój taki jaki lubię, dowiedzieć się w końcu ile mam maluchówi jaka jest ich płeć, czy lepiej jeszcze poczekać bo są zbyt wrażliwe ? i jak czekać to ile jeszcze. Akwarium zrobione jest na ziemi i chce ją wywalić, zrobić piasek, korzenie, troche czarnego żwiru i roślin pływających czyli już takie typowe pod biotop. I pytanie drugie - czy po restarcie na dnie 90x50 mogę sobie pozwolić (oczywiście jak już maluchy podrosną) na wpuszczenie tam jeszcze jednych pielęgniczek? Zakochałem się w ap. baenschi i myślałem nad parą tych rybek jeszcze albo jakimiś większymi ale spokojnymi np Maronki. Nie wiem czy dlatego że to były ryby z odłowu, czy poprostu trifki są takie charakterne, bo jak się tarły to zajmowały pół akwarium. Dla porównania w tym samym zbiorniku mam obecnie nie parę a harem 1+2 agassiz i są dużo spokojniejsze nawet podczas tarła. Mam nadzieję że ktoś to przeczyta i pomoże mi rozwiać dylematy