(28-11-2018, 17:43 PM)Ruki napisał(a): Wracając do meritum. Lech-u, napisałeś że widziałeś odcinki Rio Negro które nie były odcinkami BW.
Sama definicja czarnych wód Ameryki Południowej jest banalnie prosta- to miękkie(zerowe twardości) i kwaśne wody(pH 3,5-6,0) o herbacianym odcieniu.
Powyżej miejscowości Barcelos. Trochę ponad 400 km od Manaus, gdzie Rio Negro kończy swój bieg. W tym odcinku Rio Negro jest bardzo interesujące z punktu widzenia akwarysty (ale także nurka).
Rzeka tworzy niezliczone ilości odnóg, zatok, meandrów, podtopień. Można powiedzieć, że w pewnych obszarach rzeka zmienia swój bieg prawie z dnia na dzień. Jest wiele zalanych łąk, wiele zalanych lasów (hehe, lasów. Dżungla!). To powoduje, że woda w tym odcinku rzeki wcale nie jest "herbaciana". A przynajmniej nie jest herbaciana cały czas.
Ja byłem w tym miejscu dwa razy w odstępie kilku lat i za każdym razem trafiłem na wody przezroczyste. Oczywiście są także miejsca, które są czarne jak tylne oko diabła i bardziej przypominają kawę niż herbatę.
Niemniej ten odcinek Rio Negro jest właśnie taki kapryśny, że często woda nie ma żadnego zabarwienia. To sprzyja oglądaniu ryb nawet z powierzchni wody, nie koniecznie zagłębiając się z maską do nurkowania.
Co ciekawe woda jest tam na tyle miękka i kwaśna, że ciało po wynurzeniu z wody jest jakby nabalsamowane jakimś kosmetykiem. Jakby olejkiem. Niesamowite wrażenie. Na pewno wielu paniom by się taka kąpiel spodobała.
Oczywiście, jeśli wyłączy się myślenie o "niebezpiecznych" zwierzętach wodnych (piranie, kajmany itp.).
Roślinność na tym odcinku rzeki powala swoim bogactwem. Na przykład pistia płynąca z nurtem rzeki, która ma średnicę dużej pizzy. A system korzeniowy tej pistii jest tak rozwinięty, że nie ma możliwości wyjęcia pistii z wody, bo korzeń się odrywa od rośliny pod własnym ciężarem.
Bardzo fajnie widać w tym odcinku rzeki "terytorializm" ryb. Na przykład można spotkać obszar w którym króluje pielęgnica skośnopręga, która tworzy coś w rodzaju ławicy i zajmuje obszar kilkunastu metrów przy brzegu rzeki. A kawałek dalej można zobaczyć na przykład skalary, które także tworzą swoje własne poletko i mają swój obszar.
Obserwacja ryb na tym odcinku rzeki to czysta przyjemność. Płytka woda, stosunkowo słaby nurt, przejrzystość wody, oświetlenie prosto znad głowy (prawie równik). Na dobrą sprawę trudno znaleźć takie miejsce, gdzie nie ma ryb jak się spojrzy z łodzi do wody.