• Witamy na forum akwarystycznym,
  • poświęconym wyłącznie najpiękniejszym
  • i najciekawszym rybom jakimi są pielęgnice.
  • Tylko tu porozmawiasz o pielęgnicach
  • z każdego zakątka świata,
  • znajdziesz ciekawe informacje,
  • uzyskasz pomoc ekspertów
  • i prawdziwych pasjonatów.
  • Pokaż swoje akwaria
  • i trzymane w nich pielęgnice.
  • Dziel się własnymi doświadczeniami.
Witaj! Logowanie Rejestracja


Title: Kolumbia nieakwarystycznie

#71
To prawda ,ze jeszcze tyle jest miejsc do odwiedzenia .Niestety brak czasu i kasy ,ale cos tam raz na jakis czas wypali i z tego sie ciesze,ze chociaz tyle.Tatakuby,bardzo interesuje mnie koszt i cala procedura z odlowem i transportem ryb.Jakbys mogl cos skrobnac to bede wdzieczny.Wieczorem lodzia krecimy sie po okolicy.Gdy zapada zmrok swiecimy latarkami po krzakach na brzegu.W zupelnej ciemnosci,tylko w swietle latarki co chwila natrafiamy na czerwone punkciki.To oczy kajmanow .O tej porze kajmany wychodza na zer.Zanosi sie na burze i wracamy .Idziemy sobie do dzungli za chata aby popatrzec na tarantule i weze.Rozpetuje sie burza.Mokrzy ,umazani blotem wracamy do chalupy.Przebieramy sie ,tesciowa szykuje kolacje i spac.Tradycyjnie Alfredo nie spi w domu tylko na lodzi.W srodku nocy ktos mnie budzi.Zaspany ,zapalam latarke ,ale nie wiem o co chodzi.To Alfredo mnie obudzil.Okazalo sie ze do lodzi wlazl mu mlody kajman taki ok polmetrowy.Alfredo go zlapal i przyniosl mi .Kajman jest bardzo wystraszony i siedzi skulony na podlodze.Biore go na rece,ale on sie jeszcze bardziej kuli.To jeszcze dzieciak.Alfredo wypuszcza go do wody.Plyn na wolnosc do swoich.Nastepnego dnia niestety musze wracac do Letici.Rano sniadanie i plyne ze szwagrem na drugi brzeg gdzie kolonie maja malpy a zaraz obok leniwce.Kilka godzin walesamy sie po dzungli.Niestety ,ale czas nieublaganie ucieka.Jutro mam samolot do Bogoty,a z Bogoty do domu.Chlopaki wysadzaja mnie w porcie.Zegnamy sie i tak jakos smutno mi sie zrobilo ,ze musze wyjezdzac.Ide do biura ,odbieram swoje klamoty i wynajmuje pokoj na ostatnia noc.Ruszam w miasto,spijam piwka,jem grila.Z jednej strony ciesze sie ,ze po ok 7 tygodniach wracam do domu ,do rodziny,a z drugiej taki smutek mnie dopada ,ze musze opuscic ten piekny i jak przyjazny kraj.Rano pakuje plecak i postanawiam przejsc sie na piechote na lotnisko.Mam jakies 3 godziny do odlotu ,ale nie chce mi sie siedziec w pokoju.Zdaje klucze i ide powoli.Co chwila zatrzymuja sie mototaxi i proponuja podwozke.Koszt jest niewielki,gdyz tylko3000 pesos tj.ok. dolara ,ale chce ostatni raz chlonac te atmosfere Amazoni.Ide sobie ,ale momentalnie niebo robi sie ciemne.Wlasnie zaczyna sie pora deszczowa.Jestem dobrej mysli ,ze jednak zdaze przed deszczem.Niestety,niewiadomo kiedy,spada na mnie olbrzymia fala wody.W ciagu kilkunastu sekund jestem caly mokry,jakby ktos mnie wrzucil w ubraniu do wody.Schronienie znajduje w namiocie jakiejs telefoni komorkowej rozstawionym na chodniku.Ulica zamienia sie w rwacy potok.Ruch uliczny zamiera zupelnie.Stoje jak ta mokra kura .Mam jeszcze jakis kilometr do lotniska ,ale nie mam pojecia jak sie tam dostac.Po ok pol godziny jedzie zablakane mototaxi.Za 3000 pesos podwozi mnie na lotnisko.Wpadam do kibla i przebieram sie w brudne ,ale suche ciuchy.Co za ulga.Pochlaniam kilka empanadas w lotniskowej jadlodajni i musze jeszcze odwiedzic Oficina Inmigracion,gdzie sprawdza moja legalnosc w Amazoni.Bez ich pieczatki nie wpuszcza mnie na samolot.Ide do odprawy.Dalej juz tylko plyta lotniska i samolot.I w tym momencie deszcz przestaje padac.Mam wrazenie,ze cala Amazonia chce sie ze mna pozegnac w taki wlasnie przyjazny sposob,abym tam jeszcze kiedys zawital.To tyle z mojej relacji.Dziekuje wszystkim za razem spedzony czas,przepraszam za  bledy,moze czasami zbyt chaotyczne opisy ,ale to byla relacja pisana z serca i tak jak ja ja zapamietalem.Dzieki jeszcze raz i pozdrawiam.                                                                                    
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#72
To my dziękujemy za piękną relację:-)To co dobre zawsze się kończy.  Zazdroszczę,że Mogłeś coś takiego przeżyć.Piękne wspomnienia pozostaną z Tobą na zawsze a my dzięki nim mogliśmy zobaczyć piękny kawałek natury z pierwszego rzędu:-):-)Czekam na relację z Twojej kolejnej wyprawy:-)
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#73
To my dziękujemy za spędzone wspólnie 3 miesiące w Ameryce Południowej Big Grin Już się nie mogę doczekać kolejnej takiej relacji.

Może to dziwne pytanie, ale jako osoba o prawie żadnym stażu podróżowania chętnie dowiedziałbym się jak pakujesz się na taki wyjazd - jeden plecak i koniec?
- 500 złotych za małą, szarą rybę ?!
- To bardzo rzadki gatunek.
- To poproszę cztery.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#74
O, tak! Poprosimy o listę rzeczy do spakowania na taką wyprawę. Te całkiem drobne jak cążki do paznokci i te ciężkie i te niezbędne i te których zapomniałeś i nie spakowałeś.
I miss the good old days. When everyone wasn't an overly sensitive pussy! - Clint Eastwood
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#75
A wiec panowie juz odpowiadam.Kieruje sie zasada zeby plecak byl jak najlzejszy.Biore jeden duzy plecak i do niego przypinam drugi maly.Duzy plecak zostawiam w hostelu ,a maly biore na lazenie.Jako ze mowimy o Ameryce Centralnej lub Poludniowej zakladamy ze zawsze jest cieplo.Pomijam wysokogorskie rejony Andow w Patagoni ,Boliwi lub Peru, bo to inna bajka.Zabieram ze soba 2 pary dlugich spodni ,jedne spodenki krotkie ,jedne kapielowe,5 koszulek ,5 piec par skarpetek i 5 majtasow.Buty kryte ,sandaly i klapki ,ktorych uzywam tylko w hostelu i pod prysznic ,coby grzyba nie zlapac.Zawsze mam ze soba tez leciutki letni spiwor w razie czego,ale jeszcze nie korzystalem.Do tego 2 reczniki ,kosmetyki,przybory toaletowe,apteczka.Zawsze biore tez noz i latarke.Pierwszy przydaje sie do otwierania piwa ,druga do oswietlania sobie drogi do kibla w nocy ,aby nie budzic swiatlem innych.Przy pakowaniu plecaka trzeba pamietac o jednej zasadzie.Najciezsze rzeczy ukladamy tak ,aby byly jak najblizej plecow.Do tego telefon i kasa,przewodnik,ksiazka,dlugopis.W hostelach czasem maja pralki i suszarki ,wiec mozna sobie wszystko wyprac.Czasami tez na miescie mozna znalezc pralnie.W kazdym hostelu za to jest zlew ,mydlo czasami proszek do prania i mozna sobie wyprac w rekach.Czesto tak robie i nigdy nie chodze brudny czy smierdzacy(tak mysle,nie wiem jak inni hehe).W Kolumbi moj plecak wazyl 11kg,mysle ze niezle.W marcu bylem w Panamie ponad 2 tygodnie i moj plecak wazyl ok 15 kg,ale bylem z zona i wzialem czesc rzeczy jej.Na wyjezdzie kieruje sie jednym prawem.Troski zostawiam w domu i jade bo...Przygoda przygoda ,kazdej chwili szkoda... Aha bym zapomnial.W wiekszosci hosteli sa skrytki gdzie mozna schowac cenne rzeczy.Biore tez mala klodeczke aby zamykac kase ,paszport itp.Robie tez 3 kopie paszportu i z kopia wychodze na miasto.Paszport lezy sobie bezpiecznie w hostelu.W Bogocie mialem kontrole policyjna na ulicy i dalem im prawo jazdy z Pennsylwani i sprawdzili mnie na tej podstawie.Paszport trzymamy w bezpiecznym miejscu ,gdyz w razie jego utraty mamy troche zachodu z wyrobieniem nowego ,aby opuscic kraj.Lecz generalnie policja wie ze jestes turysta i sie nie czepiaja.Wazne jest tez czym poruszasz sie po kraju.W Kostaryce kumpel uparl sie na samochod,to samo zona w Panamie.W Kolumbi ze wzgledu na odleglosci autobusy sa wygodne z lukiem bagazowym.Z kolei w Nikaragui kroluja chicen busy tj.amerykanskie szkolne autobusy.Tam bagaze laduje sie na dach autobusu.Odbierasz plecak brudny i sfatygowany.Ale nie wazne z czym sie jedzie.Powtorze jeszcze raz .Najwazniejsza jest ..Przygoda ,przygoda kazdej chwili szkoda...PozdrawiamPapa
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#76
Wow! Właśnie o taką odpowiedź mi chodziło! Dzięki Smile
I miss the good old days. When everyone wasn't an overly sensitive pussy! - Clint Eastwood
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#77
No i problem z ilością ciuchów do zabrania mam rozwiązany Wink Z tym paszportem tez fajowy patent. Jakie wtyczki mają w Peru?
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#78
Lepiej weź przejściówkę bo mogą być i takie jak u nas i takie jak w juesej.

@Gustaw - dzięki za doskonały podręcznik podróżnika Big Grin Aparatu nigdy nie bierzesz, tylko telefon?
- 500 złotych za małą, szarą rybę ?!
- To bardzo rzadki gatunek.
- To poproszę cztery.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#79
Fotograf że mnie żaden .Nie znam się na fotografii, a telefon jest najprostszy w obsłudze.Wiem, że jakość zdjęć na tym traci.Panowie to kiedy wyjazd?
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#80
Do wylotu pozostało 35 dni Smile
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
  


Skocz do:


Browsing: 1 gości