• Witamy na forum akwarystycznym,
  • poświęconym wyłącznie najpiękniejszym
  • i najciekawszym rybom jakimi są pielęgnice.
  • Tylko tu porozmawiasz o pielęgnicach
  • z każdego zakątka świata,
  • znajdziesz ciekawe informacje,
  • uzyskasz pomoc ekspertów
  • i prawdziwych pasjonatów.
  • Pokaż swoje akwaria
  • i trzymane w nich pielęgnice.
  • Dziel się własnymi doświadczeniami.
Witaj! Logowanie Rejestracja


Title: Kolumbia nieakwarystycznie

#61
No to teraz narobiłeś "smaka" na opowieść i dalsze zdjęcia Okok
- 500 złotych za małą, szarą rybę ?!
- To bardzo rzadki gatunek.
- To poproszę cztery.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#62
Rano jestem pod biurem .Jest pewien problem,gdyz wyplynac mamy z Tabatinga w Brazyli,a ja nie mam wizy.Siadam z szefem na jego motor,nakladam kask na dynke i bocznymi uliczkami jedziemy.Nie wiadomo kiedy jestem juz w Brazyli.Jedyna roznica to napisy po portugalsku i ceny nie w pesos a w realach.Zostawia mnie na nadbrzezu i wraca do Kolumbi po swojego pracownika ,z ktorym poplyne do Benjamin Constant ,a tam przesiade sie na wlasciwa lodz .Troche sie obawiam ,gdyz policja krazy po porcie i boje sie ,ze mnie zaczepia i sprawdza dokumenty.Bylaby troche kicha .Ale po jakims czasie wracaja i idziemy kupic bilety na lodz.Odplywamy.Plyniemy Amazonka do Benjamin Constant.Jest to taki ichni PKS,z ta roznica ze droga jest rzeka,autobusem lodz.Po ok 2 godzinach doplywamy.Tutaj czeka juz na mnie Alfredo,z ktorym poplyne dalej.Alfredo jest Peruwianczykiem,a nastepne 4 dni spedze w dzungli po peruwianskiej stronie.Ok ,zajebiscie kolejny kraj na moim koncieHaha.No to w droge,jeszcze tylko male tankowanie w Cpnie na wodzie i wplywamy na Rio Javari.Jest to rzeka o dlugosci ok1000 km i wyznacza granice miedzy Peru a Brazylia a wpada do Amazonki dokladnie w Benjamin Constant.Naszym celem jest doplyniecie do domu  ktory jest baza wypadowa w dzungle.Na stale mieszka tam jeden koles i dwa psy a my spedzimy tam jedna noc.Sa juz tam 2 Niemki ,ktore studiuja w Bogocie i nastepnego dnia musza byc w Letici,gdyz wracaja do stolicy.Zapoznaje sie ze wszystkimi a Louis bedzie naszym przewodnikiem.Louis tez jest Peruwianczykiem ,jest urodzony tutaj w Amazoni i zna te rejony jak wlasna kieszen.Pyta sie mnie czy nie chce sie odswierzyc po podrozy.Pewnie ze chce ,ale nie ma tutaj lazienki ,a w rzece nie bardzo ze wzgledu na piranie i anakondy.Mowi Alfredo ,zeby zabral mnie na kapiel.Znow do lodzi i plyniemy gdzies.Po ok 15 minutach wplywamy w jakies krzaki i moim oczom ukazuje sie jezioro.Jest to jezioro po brazylijskiej stronie i ma polaczenie z rzeka waskim przesmykiem.Zaleta tego jeziora jest to ,ze mozna bezpiecznie sie tam kapac.Nie ma anakond ,pirani,kajmanow.Morda sama mi sie smieje ,gdyz woda jest zgola odmienna od rzecznej.Amazonka i Javari tocza swe metne wody o przejrzystoci 0 mm.Tutaj mamy prawdziwe czarne wody.Skaczemy z lodzi i normalnie pieknosci.Woda jest cieplutka i pomimo swego zabarwienia widac na kilka metrow.Ciesze sie jak dziecko.Czuje sie jakby do wody ktos dodal mydla taka mieciutka.Super.Po kapieli podplywamy do brzegu i Alfredo pokazuje mi co mozna jesc ,a czego bron Boze nie.Lezymy na brzegu,obrzeramy sie jakimis sliwkopodobnymi owocami ,wygrzewamy sie w sloncu.Ale blogo.Czego chciec wiecej od zycia?Niestety nic nie moze przeciez wiecznie trwac.Wracamy.Pada propozycja ,aby te noc spedzic w dzungli.No oczywiscie ,ze jestem za.Mam dwie opcje.Albo plynac ze wszystkimi przygotowac nocleg ,albo zostac i zatroszczyc sie o kolacje.Zostaje z wlascicielem domu.Naszym zadaniem jest nalowic ryb tyle aby kazdy nie byl glodny.Na brzegu zaparkowana stoi sobie lodeczka ,ktora poplyniemy na ryby.Lodka przecieka i musimy ja oproznic z wody.Wachlujemy jakimis plastikowymi miseczkami i w tym momencie do lodki wskakuje ryba.Jest to plaskobok, najwiekszy jakiego w zyciu widzialem.Mamy wiec przynete.Mamy kije z kawalkiem zylki,ciezarkiem i haczykiem.Lowienie wyglada tak ,ze zaklada sie kawaleczek ryby na haczyk i napiernicza sie wedka kijem w tafle wody.Po chwili zarzuca sie przynete i czeka na branie.Nalowilismy ze 20 pirani i kilkanascie sumikow.Kazda ryba laduje na dnie lodzi ,gdzie sobie leza w wodzie ,gdyz lodz przecieka.Trzeba uwazac na stopy,bo piranie sa zdenerwowane i moga ugryzc w palec,a zeby maja faktycznie bardzo ostre.Wracamy do chaty.Niemki z Alfredo i Louisem tez wracaja i biora sie za przyzadzanie kolacji.Moj wspoltowarzysz wedkarskiej przygody zabiera mnie na drugie jezioro nieopodal domu i tam zastawiamy sieci na noc.Rano okazuje sie ze zlapaly sie tylko 2 sumy ok 50 cm.Po zjedzeniu pirani wskakujemy do lodzi i odplywamy na nocleg do dzungli.Po brazylijskiej stronie jest fajna polanka nad rzeka i tam bedziemy spac.Mamy hamaki ,moskitiery,zbieramy drzewo i robimy sobie ognisko.Louis opowiada o tym rejonie ,o Amazonce o anakondach o Pablo Escobarze i narkotykach ,ktore on widzial jak byly szmuglowane z tad .Bardzo ciekawe ,ale to juz chyba na inna opowiesc.Ognisko sie dopala ,my ladujemy sie do hamakow,pora spac.Lecz to nie takie latwe.Temperatura drastycznie spada,a las zaczyna zyc swoim nocnym zyciem.Odglosy dochodza ze wszad.A to owady ,a to ptaki a najbardziej przerazajace sa krzyki malp.Alfredo mowi ze malpy sobie zasypiaja na drzewach,a w tym czasie pantery probuja sie do nich dostac.I one tak mordy dra ,aby ostrzec przed niebezpieczenstwem inne.No nie idzie spac.Zawsze myslalem ze noca jest cicho ,a tam dopiero sie kotluje.Super przezycie.Polecam kazdemu.Rano zwijamy oboz i poplyniemy do Letici odstawic Niemki,a ja dalej do Louisa tesciowej ,ktora mieszka nad Amazonka.Tam bede 2 dni i sprobuje sie wtopic w ta spolecznosc lokalna dzikusow z Amazoni.(zarcik oczywiscie.Zazdroszcze im ich zycia).Pozdrowienia i zapraszam do komentowania i zadawania pytan, jesli takowe macie.                                                                                                    
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#63
Ja chyba nie mam pytań, niesamowita przygoda. Masz jakąś podwodną kamerkę? Aż szkoda byłoby nie zobaczyć podwodnych widoków w tym czarnowodnym jeziorku.

Ostatnio czytałem o wyprawie rowerami dwóch braci z PL po Amazonce, fajnie "wrócić" w to samo miejsce Smile
- 500 złotych za małą, szarą rybę ?!
- To bardzo rzadki gatunek.
- To poproszę cztery.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#64
Gustaw jesteś moim idolem Smile Dzieki za przybliżenie połowu ryb , bo bardzo mnie to interesuje. Co proponujesz aby wziąć ze sobą do łowienia innego niż siatką? Nie było problemu z komarami? Jak tam jest z malarią po Peruwiańskiej stronie?
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#65
Panowie dzięki za miłe słowa. Byłem w Kolumbi w czasie, gdy ponoć tam szalał wirus zika. Żona mi mówiła, że media tu w Stanach bardzo panikowaly i odradzaly podróż do A.Pld.Przez cały pobyt tam nie używałem niczego przeciw komarom,dopiero w przeddzień mego wyjazdu do Amazonii, po telefonie od żony kupiłem w Bogocie jakiś środek...Mysle, że normalne używanie czegoś na komary powinno pomóc.Nie jest tak źle. Co do malari, to raczej też bez obaw.Teraz, co bym wziął to napewno.wygodne gumowce, gdyż miejscowi mają raczej mniejsze stopy i ciężko jest cokolwiek dobrać. W dżungli jest sporo miejsc podmoklych ,blotnistych, więc się przydają, a dodatkowo chronią przed ukaszeniem węża. Powiem szczerze, że nie bardzo wiem, co by wziąć do odlowu ryb.My lowilismy kijem i rozciagalismy sieci.Miejscowi mówili mi, że ryby akwariowe można odlawiac tylko mając pozwolenie. Są olbrzymie kary,łącznie z więzieniem. W zwalczaniu nazwijmy to klusownictwa przoduje policja brazylijska,która jest nieprzekupna gdyż ostatnimi laty znacząco podniesiono im zarobki. Panowie, a więc kiedy wyprawa?
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#66
Za niecałe dwa miesiące będziemy już w Peru Smile 
Mam nadzieję ze do nas nikt się nie przyczepi i będziem se łowić ile wlezie Wink
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#67
Super. Na ile jedziecie, jaką trasa?Macie już coś ogarnięte,czy dopiero na miejscu będziecie kombinować?Poproszę o więcej szczegółów, jeśli to nie tajemnica oczywiście. Pozdrawiam
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#68
Żadna tajemnica. Jedziemy na dwa i pół tygodnia. Miejscówkę mamy około 150km od Iqitos niedaleko miejscowości Chino. Wszystko mamy już załatwione łącznie z noclegami i przewodnikami.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#69
No to zapowiada sie fajny wyjazd.Rozumiem ,ze ladujecie w Limie i z Limy samolotem do Iquitos co by czasu nie tracic?Zamierzacie zabierac ryby do Polski?Aha ,prosba ,nie wylapcie wszystkiego heheHaha.A tymczasem wracamy do relacji.Odstawiamy Niemki w Letici i plyniemy w gore Amazonki.Zatrzymamy sie u tesciowej Louisa nad odnoga rzeki ,ktora nazywaja poprostu Canal.W Peru chyba zaczela sie pora deszczowa ,gdyz rzeka plyna olbrzymie konary ,korzenie ,galezie.Alfredo musi wytezac wzrok,aby sie nie wpierniczyc lodzia na nie.Doplywamy.Dom jest na palach,jest drewniany,bez pradu.Pomimo spartanskich warunkow ,jest bardzo czysto.Oczywiscie maja telewizor i codziennie na jakies 2 godziny robia sobie prad agregatem,aby obejrzec wiadomosci i takie tam.Odbieraja tylko kolumbijska telewizje,dlatego ,ze jedynym wiekszym miastem w okolicy jest Leticia.W domu jest tesciowa ,zona z ok.rocznym synkiem i 16letni szwagier.Zapoznaje sie ze wszystkimi,sa bardzo mili,tylko tesciowa nie bardzo moze sobie uzmyslowic gdzie jest ta Polonia.Cos tam kiedys slyszala ,wie ze papierzem byl Polak ,ale gdzie to jest to czarna magia.Wypytuje sie o wszystko ,a jak jej mowie ze zima spada snieg i sobie tak lezy i wszystko jest biale ,do tego jest zimno to smieje sie jak dziecko i mam wrazenie ,ze nie dokonca mi wierzy.Szwagier zabiera mnie na wycieczke po okolicy.Za domem maja kury ,ogrodek i wychodke.Dalej jest dzungla.W ogrodku rosnie cebula,papryka jakas fasolka,yuka,mango,papaja,kakao.Zbiory maja przez caly rok,tylko mniej wiecej raz na dwa lata przenosza ogrodek w inne miejsce ,aby ziemia odpoczela.Sa mozna powiedziec prawie samowystarczalni.Lazimy ze szwagrem po lesie i podziwiam te roznorodnosc .Mamy ze soba maczety i nimi wyrebujemy sobie droge.Szwagier zatrzymuje sie przy drzewie maczeta nacina kore i wyciaga gume z pod niej.Jest to kauczuk.Za chwile nacina inne drzewo i z niego wyplywa jakas ciecz.Nie mozna tego dotykac ,gdyz jest to bardzo niebezpieczne.Pali to to skore i leczenie jest bardzo skomplikowane.Inne drzewo z kolei jest przeciwienstwem poprzedniego.Ucina galaz i pijemy chlodniutka wode z kawalka drewna.To jest fascynujace.Na drzewach wyleguja sie tarantule,weze i innego rodzaju paskodztwo.Czekaja na noc ,wtedy ruszaja na lowy.Poszlismy noca ,z latarkami,aby je zobaczyc w akcji.Na drzewach wyleguja sie leniwce,papuzki sobie fruwaja, wielkie motyle,muszki ,komarki .fajowo .Zycie wre.Po obiedzie Plyne z chlopakami w glab dzungli do osady ,gdyz Louis ma tam jakas sprawe do zalatwienia.Poszedl do soltysa ,a ja chodze sobie pomiedzy domami.Wszyscy sa bardzo przyjacielscy,mili i chca mi pokazac jak najwiecej.Dzieci lataja ,wymyslaja jakies gry ,zabawy ,skacza do wody jak Tarzan z lian,chyba chca sie przedemna popisac.Pytam sie Louisa o edukacje tych dzieci.Mowi mi ze jeszcze rok temu przyjezdzala nauczycielka 2 razy w tygodniu i dzieci zbieraly sie w najwiekszym budynku osady i uczyly sie pisac ,jakies podstawy matematyki i tak dalej.Ale  rzad peruwianski robil ciecia w budzecie i teraz nie ma szkoly.Cala odpowiedzialnosc za edukacje spoczela na rekach rodzicow.Moze to lepiej,moze gorzej,nie wiem.Wiem jedno ,ze majac 7 czy 8 lat chcialbym zyc w AmazoniiHura.                                                                                                        
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#70
Ileż Ty nam kazałeś czekać aż wkroczysz do dżunglii Big Grin 
To ta część relacji na którą czekałem najbardziej Wink 
Po raz kolejny spotykam sie z człowiekiem który jechał do dżunglii nie znając nikogo , a bez problemu odnalazł towarzyszy przewodników ot tak. To pokazuje że kraje i miejsca na nas czekają Wink

Tak my lecimy do Limy i później do Iqitos stamtąd już płyniemy. w planach przywózka ryb jest , ale jak to wyjdzie to sie okaże po powrocie Wink
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
  


Skocz do:


Browsing: 1 gości