• Witamy na forum akwarystycznym,
  • poświęconym wyłącznie najpiękniejszym
  • i najciekawszym rybom jakimi są pielęgnice.
  • Tylko tu porozmawiasz o pielęgnicach
  • z każdego zakątka świata,
  • znajdziesz ciekawe informacje,
  • uzyskasz pomoc ekspertów
  • i prawdziwych pasjonatów.
  • Pokaż swoje akwaria
  • i trzymane w nich pielęgnice.
  • Dziel się własnymi doświadczeniami.
Witaj! Logowanie Rejestracja


Title: Kolumbia nieakwarystycznie

#41
Hostel robi sie pusty.Wszyscy jada do Barranquilla na karnawal.Fabio moj portugalski kolega tez jedzie i po karnawale chce przekroczyc granice z Wenezuela.Musi sie dostac do Brazyli,gdyz za jakis miesiac ma powrot z Sao Paulo.Odradzam mu wjazd do Wenezueli ze wzgledu na to co tam sie dzieje.Nie chce sluchac ,wyciaga mape i pokazuje ze tyle drogi zaoszczedzi.Mam juz bilet do Letici i proponuje mu aby zabral sie ze mna do Bogoty,z Bogoty poleci do Letici ,a tam przejdzie granice w Tabatinga i jest w Brazylii.Z Tabatinga sa statki w dol Amazonki i 2 ,3 dni i jest w Manaus.A z Manaus to pieknosci,autobusow gdzie tylko dusza zapragnie.Nie ,jest uparty ,wszystko mu za drogo,on sobie przejedzie stopem przez Wenezuele,a w Brazylii zobaczy.Moze tez stopem.Ok .Jade w swoja strone.Powoli opuszczam Karaiby ,ale tez jade przez Barranquilla.Miasto syf ,ale kolejny raz w mojej podrozy przecinam Rio Magdalena.Jak tam daleko na poludniu w gorach jest taka nie mala rzeka ,to u ujscia do Morza Karaibskiego,jest olbrzymia.No szok.Jechalem autobusem przez most ,jedziemy ,jedziemy ,w koncu koniec rzeki.Mysle sobie ,kawal wody ,ale nie, to byla wyspa ,a dalej drugie tyle.No kurcze.Ile tam litrow sie przelewa.Autobus pokonuje kolejne kilometry.znow wjezdzamu w Andy.Gory sa olbrzymie ,ale klimat jest suchy             .Szosa jest waska i na moje nieszczescie wielka ciezarowka wykreca sie i blokuje cala droge.Korek olbrzymi ,2 godziny opoznienia.Po ok 20 godzinach w autobusie jestem w San Gil.Miasto ,ani ladne ,ani brzydkie,ale fajnie polozone.         .Spedze tutaj jakies 4 dni,wyskocze do Barichara na 1 dzien ,a pozniej kieruje sie do Bogoty.Po drodze jest jeszcze Villa de Leyva,gdzie nie omieszkam sie zatrzymac.San Gil                             Pora spac .Pozdrawiam wszystkich


Załączone pliki Miniatury
   
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#42
Kurcze pieknie. Jak z latynoskich teledyskowWink
d-_-b
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#43
Siedze sobie w San Gil,leniwie plynie czas .Chodze po miescie,pije piwko,jest elegancko.Niecala godzine jazdy,lezy sobie male miasteczko Barichara.Ok 7000 mieszkancow ,otoczone gorami.Ale jest cos fajnego w nim.Kolonialna architektura ,jeszcze po Hiszpanach i tu filmowcy naprawde kreca filmy, telenowele,teledyski.Fajne miasteczko,bardzo spokojne ,sielanka.Pare zdjec.                                                                                 .Czas mnie troche goni.Musze jechac w strone Bogoty ,gdyz mam samolot do Letici.Ale jeszcze kilka dni mi zostalo.Zatrzymam sie w Villa de Leyva.


Załączone pliki Miniatury
           
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#44
Rzeczywiście miasteczka piękne. Ten cmentarz to jakiś stary zabytkowy? Czy tam po prostu tak wyglądaja pomniki?
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#45
W Barichara czas ewidentnie się zatrzymał.
- 500 złotych za małą, szarą rybę ?!
- To bardzo rzadki gatunek.
- To poproszę cztery.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#46
To jest stary cmentarz. Współczesne cmentarze w Ameryce Łacińskiej wyglądają zupełnie inaczej.Gdzies mam fotkę cmentarza z Panamy,jak znajdę to wrzucę..
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#47
Plecak na plecy i zasowam na dworzec autobusowy.Mam do przejscia jakies 3 kilometry.W gorach z plecakiem to nie jest spacerek.Trzeba troche z siebie dac.Dotarlem.Kupuje bilet do Villa de Leyva.Po drodze w Tunja mam przesiadke do Villa .Jestem juz w autobusie.Kierowca rusza ,a tu ni z tego ni owego podjezdzaja 3 policyjne auta na sygnale.Wbijaja sie gliny do autobusu i sprawdzanie kazdego.Jestem jedynym bialym,ale wyciagam grzecznie dokumenty.Ze smiechem mowia mi ze jestem gringo ,z kilometra to widac ,a oni szukaja kogos innego.Nie znalezli tego po co przyjechali a my w droge.                     .To jest po drodze do Villa.A to miasto jest super.dziura ,ale zakochalem sie w nim.To tutaj kreca wszelkie Zorro ,filmy kostiumowe  itd.Zabytkowe ,pieknie polozone,turysci glownie Kolumbijczycy.Znalazlem hostel 1,5 kilometra od centrum,pod gore ,wszedzie daleko ,ale jak pieknie.Cisza ,spokoj widoki fajne.Kolumbijska wies.Zajebista sprawa.Ale mi sie podoba.            
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#48
Villa.Piekne miasto przyjaznych ludzi.                                                                                                                        
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#49
Te brukowane uliczki i obielone domy. Coś pięknego O maj gat
- 500 złotych za małą, szarą rybę ?!
- To bardzo rzadki gatunek.
- To poproszę cztery.
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
#50
Znow jestem w Bogocie.Nastepnego dnia mam samolot do Letici.Bardzo spodobal mi sie sposob brania taksowki z dworca.Trzeba podac adres,a pan w okienku daje nam bilecik na taxi.Jest tam cena ,nr taksowki i adres.W ten sposob poradzono sobie z nieuczciwymi kierowcami.Bardzo pomyslowe.Jade do La Candelaria .Potrzebuje nocleg na jedna noc.Jest piatek i w wielu hostelach nie ma juz miejsca.Wlascicielami hosteli o ktorych pisza przewodniki sa w wiekszosci Amerykanie, lub Europejczycy,ale ja znajduje o polowe tanszy hostel ktorego wlascicielem jest Kolumbijczyk.Ten wieczor postanawiam spedzic grzecznie ,gdyz rano mam samolot.Plany planami ,zycie zyciem.Ide w miacho.Spaceruje sobie po Bogocie i raptem w okolicy Plaza de Bolivar spostrzegam jakas znajoma postac.Nie jestem pewien,podchodze blizej.Tak to on.Fabio z ktorym sie rozstalem w Cartagenie,mial jechac do Wenezueli.Strasznie sie ucieszyl na moj widok,no i nici z planow.Opowiada mi co go spotkalo po drodze.Dojechal do granicy.Kolumbijczycy wbili mu wyjazdowke. Opuszcza Kolumbie ,idzie do Wenezueli.Wenezuelscy celnicy pytaja sie po co do Wenezueli.On im tlumaczy ze musi dostac sie do Brazylii ,gdyz z Sao Paulo ma samolot do domu ,a to jest najkrotsza trasa.Ok.Dajesz 150 dolcow,przekraczasz granice. Dalej jest miasto Guarero i tam mozesz zlapac autobus w glab kraju.Tam zglosi sie czlowiek ,ktory za 200 dolarow pozwoli ci opuscic miasto.Masakra.Najwiekszymi przestepcami w tym kraju sa mundurowi.Podczas moich podrozy po A.Lacinskiej kazdy potwierdzal ,ze w Wenezueli jest przewalone.Policjanci zatrzymuja gringos i pod pretekstem sprawdzenia ktos ty po prostu cie okradaja.Zabieraja telefony,aparaty,kase,a jak masz karte kredytowa ,to wioza do bankomatu(w ktorym jeszcze sa pieniadze bo juz coraz mniej jest takich z pieniedzmi)i kaza wyplacac.Horror.Tam juz do tego doszlo ,ze ludzie gina za telefon.Ludzie zaczynaja tam umierac z glodu,Caracas stalo sie najbardziej niebezpiecznym miastem swiata.Wszystko to w przeciagu kilku lat.C***** straszna.Fabio wrocil do Kolumbi.Przez Ekwador i Peru zamierza wjechac do Brazyli.Mowilem mu w Cartagenie zeby zabral sie ze mna to nie chcial. Bedzie popylal przez pol kontynentu z powrotem,bo z tamtad przyjechal do Kolumbi.No nic jego sprawa.
Ale wracamy do Bogoty.Fabio jest umowiony ze swoja kolumbijska przyjaciolka z ktora kiedys pracowal w Szwajcarii.Spotykamy sie ,idziemy na kawe,,jest rodowita bogotanka,bardzo mila dziewuszka.Ona do domu ,do meza  idziecka ,a my.Wiadomo .Zwalam sie do hostelu w nocy i juz mialem isc spac ,ale wdalem sie w gadke z pracownikiem hostelu.Mlody chlopak ,ok 25 lat pochodzi z Barranquilla.Do Bogoty przyjechal do pracy,gdyz stawki sa najwieksze.Wiadomo stolica.Opowiada mi o zyciu w Kolumbi ja troche o sobie ,o Europie,siedzimy, gadamy ,pijemy piwo,fajosko jest.Ale pora spac.Rano wstaje ,lapie taxi na ulicy i na lotnisko.Niecale 3 godziny lotu ibeda w Amazonii.YYEESSSSS.                                                  .Wdrodze nad Amazonke            
 
Odpowiedz
Podziękowania złożone przez:
  


Skocz do:


Browsing: 1 gości