03-04-2017, 14:57 PM
"Dzień Repashy" - pierwsze wrażenia:
smakowite to bardzo musi być, bo ramirezki wyjątkowo chętnie skubały pęsetę i łyżeczkę (raz podaję tym, raz tym); wręcz dziobały - a to się rzadko zdarza przy pokarmach suchych, zachowują się tak raczej przy mrożonkach. Dość szybko się najadły (poznaję to po tym, kiedy zaczynają przesiewać przez skrzela), i w sumie nic dziwnego, bo to bomba kaloryczna (mam "Spawn&Growth"). Karmię ostrożnie, żeby nie przekarmiać. Microdevario też się uwijały, żeby wyłapać z toni drobne kąski. Zobaczę dziś/jutro, jak to smakuje reszcie obsad w pozostałych akwariach.
Minusem jest to, że pokarm brudzi wodę ("rozsypuje się" w krótkim czasie w pył w toni, oby ramki wyskubały sobie ten pyłek z piasku z dna). A może niedostatecznie mi się zżelował?... - nie do końca wiem, jaka powinna być końcowa konsystencja. Temperatura zalewania była ok. 70 st. C, mierzona termometrem do yerba mate
smakowite to bardzo musi być, bo ramirezki wyjątkowo chętnie skubały pęsetę i łyżeczkę (raz podaję tym, raz tym); wręcz dziobały - a to się rzadko zdarza przy pokarmach suchych, zachowują się tak raczej przy mrożonkach. Dość szybko się najadły (poznaję to po tym, kiedy zaczynają przesiewać przez skrzela), i w sumie nic dziwnego, bo to bomba kaloryczna (mam "Spawn&Growth"). Karmię ostrożnie, żeby nie przekarmiać. Microdevario też się uwijały, żeby wyłapać z toni drobne kąski. Zobaczę dziś/jutro, jak to smakuje reszcie obsad w pozostałych akwariach.
Minusem jest to, że pokarm brudzi wodę ("rozsypuje się" w krótkim czasie w pył w toni, oby ramki wyskubały sobie ten pyłek z piasku z dna). A może niedostatecznie mi się zżelował?... - nie do końca wiem, jaka powinna być końcowa konsystencja. Temperatura zalewania była ok. 70 st. C, mierzona termometrem do yerba mate