11-03-2017, 09:17 AM
Parę dni karmienia i czas na wstępne wnioski. Sposób przyrządzania nie przysparza trudności, zestalenie w formę żelową następuje w momencie przelewania do ostudzenia, zupy nie było. Obsada, której zapodałem pokarm: A. Bitaeniata Tefe WF, A. Baenschi WF, A. Erythrura (czeska hodowla), rozpraszacze: N. Beckfordi, N. Trifasciatus, H. Herbertaxelrodi, H. Erythrozonus, P. Innesi, kirysy: C. Panda i C. Sterbai, trochę Otosów, i legion Ampularii i innych ślimaków rodzimych. Zainteresowanie pokarmem ze strony ryb prawie żadne. Innesa i Czarne trochę poskubały w przelocie spadające na dno fragmenty porcji, i tyle. Ponadtygodniowe Inki i Bitki pływają nad karmą jak nad pozbawionym detrytusu elementem wystroju, nawet skubnięcia z ciekawości nie zauważyłem. Największą frajdę sprawiłem tym żarciem ślimakom, utworzyła mi się w miejscu opadnięcia jedzenia żywa góra tych stworzeń. I byłoby fajnie, gdyby w miarę szybko przeżuwały i łykały strawę, niestety trochę to trwa i skutkuje psuciem parametrów wody (azotany, przewodność). Dam karmię szansę na etapie przedszkolnym u Bitek i Inek w nowym zbiorniku, a na chwilę obecną zarzucam dalsze próby z tą (Re)paszą
Ale zapodałem pokarm koledze, który w swoich baniakach ma CA i Afrykę i tam robiła się pomiana, szczególnie u Garbaczy
Ale zapodałem pokarm koledze, który w swoich baniakach ma CA i Afrykę i tam robiła się pomiana, szczególnie u Garbaczy