Krzyśku,
Oryginalne zestawienie - wielki Hawajczyk, mała gitara hawajska. Ale najważniejszy jest głos - adekwatny do postury, wielki głos.
Jeśli chodzi o żeńskie głosy z Wysp, to w ubiegłym roku będąc w Dublinie przywiozłem m.in. dwie płytki River Dance. Głównie z uwagi na światowej klasy stepowanie, ale te głosy...
.
A ten głos pamiętasz (ponad 30 milionów wyświetleń
)?
Albo ten?
Queen - jedyny minus, że Freddie tak szybko odszedł. Nie było, nie ma i nie będzie takiego królewskiego głosu (aż ciary przechodzą). Lubię oglądać LIVE AT WEMBLEY STADIUM. Koncert z 1986 roku, podoba się wszystkim.
I jeszcze tak po olimpijsku, czyli po mistrzowsku.
Pink Floyd - tak, tak, kto nie zna kultowego "The Wall". Ale jakby się ktoś taki znalazł, to proszę.
Jeszcze jeden motyw muzyczny przypomniałem sobie z inauguracji IO - w wykonaniu New Order.
O, była też muzyka Vangelisa z "Rydwanów ognia".
Jednak moje-jego kawałki, to także:
Oczywiście zapomniałem o jeszcze jednym gwiazdorze wieczoru. Był nim sam Mike Oldfield. Pamiętacie?
Hej Paweł,
Też słucham sporo muzyki w różnych językach, także bardzo dziwnych
. Każdy pobyt zagraniczny (obojętnie czy prywatny, czy służbowy) wiązał się dla mnie z dwoma obowiązkowymi punktami - zdjęciami i właśnie miejscową muzyką (zasłyszaną na ulicy, w taksówce, w sklepie, w radio).
"Women in Love" to chyba kawałek Baśki Streisand.
Ja go znam także w wykonaniu innej brunetki
: