01-04-2017, 23:19 PM
filas napisał(a):Zareagowałem dosyć stanowczo ponieważ nie wierzę, że w sklepach bocje skarmia się żywą ochotką dobrej jakości - to jak by nie patrzeć nie jest tani pokarm na dłuższą metę, więc albo miałeś obserwacje ryb karmionych jakąś "padliną" - np. mrożona ochotką albo zbyt pochopnie obwiniasz stan ryb na rzecz ochotki.Nie wiem jak w innych zoologach, ale w Kakadu(a jak to sieciówka, nikt się nad rybami zbytnio nie pochyla) ryby dostawały całkiem niezłe(IT czy tam Żmijka) mrożonki.
filas napisał(a):Ruki - albo jesteś delikatnie mówiąc lekkomyślny albo robisz to złośliwie, mam wrażenie, że traktujesz wszystko albo na czarno albo na biało. Nie ma u Ciebie logiki? Próby uzyskania czegoś pomiędzy?A gdzie tu moja lekkomyślność? Czy mógłbyś wskazać? Moje zachowanie jest jak najbardziej logiczne- jest zagrożenie, unikam go. A nie wychodzę z założenia "u mnie nic się nie dzieje- problemu nie ma". Mnie nie zadowalają rozwiązania pomiędzy, wolę mieć pewniki, które wiem że nie nawalą. I tak się składa, że żywienie ryb było jednym z moich ulubionych zagadnień na studiach.
Chciałbym abyś mi odpowiedział na dwa pytania:
1. Dlaczego uporczywie wracasz do badań z zanieczyszczonego jeziora w Turcji i traktujesz to jako standard? Czy według Ciebie wszędzie jest taka sytuacja jak w badanym jeziorze?
2. Masz może wyniki badań bądź jakieś opracowania na temat przyswajania przez ryby pokarmów "sztucznych" - tzn. pokarmów wysokoprzetworzonych? Na jakiej podstawie jesteś pewien, że to co przeczytałeś w składzie pokarmu jest przyswajane przez organizm ryby? Być może większość jest wydalana?
Co do Twojego punktu numer 1. Uporczywie Ty widzisz wszystko przez pryzmat tej pracy i wciskasz w moje usta czy klawiaturę niewypowiedziane przez mnie słowa. Bo nigdzie nie napisałem, że przykład z Turcji jest uniwersalnym przykładem. Jest to jedna z pierwszy prac w guglu, która wyskakuje przy tej tematyce. Zaznaczyłem to bardzo wyraźnie w zdaniu:
"Przykładowa praca na ten temat, oczywiście zagraniczna, bo łatwiej znaleźć niż polską, legalnie udostępnioną"
Zatem, czy czytasz dokładnie moje posty?
Tematyka osadów rzecznych oraz zawartych w nich substancji szkodliwych jest bardzo gorącym tematem w Polsce, który jest poruszany w przypadku akcji rekultywacyjnych na wszystkich zbiornikach zaporowych. Jest to jeden z powodów dla których, w przypadku wyłączenia zbiornika Włocławskiego z użytkowania, rozważa się budowę sztucznego koryta Wisły.
Niestety nasze rzeki, jeziora czy stawy są mocno skażone i metalami ciężkimi i pochodnymi węglowodorów. Te związki potrzebują często dziesiątek lat by ulec dezaktywacji biologicznej i nie stanie się to za naszego życia. Jak ktoś chce poczytać na ten temat to wystarczy wrzucić w gugla "osady denne metale ciężkie", wrzucać linków tu nie będę bo potem mi Filas zarzuci że dlaczego na przykładzie Biebrzy uważam że ochotka z Pyrlandii jest zanieczyszczona.
Nieszczęsna(już) turecka praca może bym w tym celu przydatna, bo na jej bazie można oszacować w jakim stopniu ochotka przyswaja szkodliwe substancje ze środowiska swojego życia. I na podstawie prostej matematyki, mając dane dla danych osadów z Polski, możemy oszacować ile polska ochotka może zawierać tych szkodliwych substancji. Czerwone ochotki w takim samym stopniu chłoną zanieczyszczenia, niezależnie od regionu świata.
Co do drugiego pytania. Tęgie głowy już lata temu stworzyły coś takiego jak food conversion ratio- czyli ilość karmy potrzebnej do uzyskania przyrostu o 1 kg. Karmy przetworzone mają(a raczej powinny mieć) ten współczynnik(w swojej grupie troficznej) poniżej 2-3, inaczej jest to szajs a nie karma. Najlepsze karmy mają ten współczynnik mniejszy od 1. Niestety chyba żaden z producentów akwarystycznych nie podaje tej wartości, a szkoda(o czym za chwilę). Dla każdej grupy troficznej ryb ten współczynnik jest inny. Poniżej przykładowe FCR dla różnych rodzajów pokarmu w żywieniu roślinożernych karpiowatych:
źródło- Fish Nutrition in Aquaculture; S.S. de Silva,T.A. Anderson
Tutaj masz link do pracy(tureckiej, łolaboga!) na temat przyswajalności pre-mixu w diecie Sciaenochromis fryeri:
Tutaj przyswajalność różnych pre-mixów w diecie Pseudotropheus socolofi i Haplochromis ahli:
Tu dla Oreochromis niloticus:
Tu dla skalara:
A tu porównanie wzrostu Herichthys cyanoguttatus przy stosowaniu diety i warunków chowu jak dla Oreochromis niloticus
Z powyższych prac można zauważyć, że w przypadku optymalnych pre-mixów FCR był w przedziale 1-2, najgorszy(3!!!) był w przypadku H. cyanoguttatus, ale wynikał z nieodpowiedniej diety. Takich prac jest w necie sporo dostępnych.
I tu przejdę do tematu poruszonego przez wet-aqua.
wet-aqua napisał(a):Rodzą się również inne pytania z powodu poruszonego tematu. Czy mamy gwarancję , że inne pokarmy ( mrożonki i pokarmy przetworzone) są absolutnie bezpieczne dla naszych ryb ? Czy to co uważamy za absolutnie bezpieczne w żywieniu pielęgnowanych ryb jest do końca OK ?Niestety, karmy sztuczne też są problematyczne. Problemem jest nieodpowiedni skład karm z tzw. tańszej półki(nie będę wymieniał). Pal licho te, gdzie są ładowane zboża jako zapychacz do masy i źródło białka tylko na opakowaniu, bo w praktyce ryby go nie wykorzystają.
Najgorsza jest soja, która zawiera związki(genisteinę i dadzeinę) które mogą działać w sposób zbliżony do fitoestrogenów. Nie wiem jak wygląda kwestia ich rozpadu w procesie produkcji, ale niestety ryby są bardzo czułe na wszelakie hormonalne zabiegi. Może się okazać, że niestety feminizujemy samce. Niestety nie trafiłem na żadne prace podejmujące tą tematykę.
W przypadku karm sztucznych są jeszcze takie minusy jak puchnięcie pod wpływem wody, zbyt mała ilość substancji balastowych, zbyt duża ilość białka w pokarmach roślinnych i tak dalej.
Nie udzielam porad na PW, od tego jest forum
Ponad 1000l wody w obiegu, a w nim 13 gatunków ryb, z czego pielęgnic 9
pozdrawiam, Łukasz
Ponad 1000l wody w obiegu, a w nim 13 gatunków ryb, z czego pielęgnic 9
pozdrawiam, Łukasz